Trwa ładowanie...

Jak PGNiG inwigilowało wiceprezesa

Prywatni detektywi śledzili menedżera PGNiG na zlecenie władz spółki. Zaczęło się od anonimu o rzekomych nadużyciach i nieobyczajności. O sprawie pisze "Puls Biznesu".

Jak PGNiG inwigilowało wiceprezesaŹródło: Fotolia
d3uczeo
d3uczeo

Donos wpłynął we wrześniu 2012 roku do ministerstwa skarbu. Dotyczył Mirosława Szkałuby, ówczesnego wiceprezesa Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo *Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (Zobacz notowania spółki »). Zawierał doniesienia między innymi na temat jego rzekomych problemów z narkotykami, kontaktów z prostytutkami i nadużyciach finansowych. Mikołaj Budzanowski, ówczesny minister skarbu, zażądał wyjaśnień od rady nadzorczej *PGNiGPGNiG.

Z ustaleń "Pulsu Biznesu" wynika, że w celu zweryfikowania treści anonimu spółka gazowa wynajęła konsorcjum złożone z dwóch agencji detektywistycznych. Z raportu detektywów, do którego dotarła gazeta, wynika, że wiceprezes był śledzony łącznie przez sto godzin. Nawet w święta Bożego Narodzenia. Informacje zawarte w anonimie nie potwierdziły się. Z raportu wynika, że ktoś świadomie szkalował wiceprezesa PGNiGPGNiG, chcąc mu zaszkodzić.

"Wyniki obserwacji mogą świadczyć, że złożony donos jest wynikiem działania z niskich pobudek, jak zazdrość lub obawa. Obiekt, na pierwszą kadencję został wybrany głosami zalogi, jako członek zarządu do spraw pracowniczych. Obecna pozycja daje mu możliwość wglądu w działania innych osób, co może budzić ich obawy" - napisano w raporcie.

d3uczeo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3uczeo