Jest sposób na płatne parkingi. Robin Hooding już w Polsce
Aktywiści, sprzeciwiający się gigantycznym opłatom za parkowanie, kopiują sposób Amerykanów na walkę z systemem. I wprowadzają go w życie.
Dziennikarze internetowego radia Kontestacja opublikowali na YouTube wideo zapis nietypowej akcji na ulicach Krakowa. W ciągu kilkunastu minut grupa osób uchroniła przed mandatami za brak biletu parkingowego sześciu kierowców. Jak to zrobili? Kiedy parkingowi kontrolerzy zaczęli sprawdzać zaparkowane samochody, aktywiści zaczęli wykupywać bilety za bardzo niskie kwoty. Oto, jak wyglądało całe zdarzenie:
Jak wyjaśniają aktywiści, ich motyw jest jeden - nie chcą, aby miejska biurokracja była zasilana pieniędzmi z mandatów. Wolą więc wydać swoje 6 zł, żeby tylko inni ludzie nie musieli płacić łącznie kilkuset złotych kary. Jak podkreślają - wszystko odbywa się całkowicie zgodnie z prawem.
Pomysł na tego typu akcje przybył do Polski z USA. Tam ratowanie kierowców przed mandatami nazywane jest Robin Hoodingiem - od legendarnego Robina Hooda, który rabował władców, żeby pieniądze rozdawać biednym.
W Ameryce Robin Hooding jest o tyle łatwy, że zwykle miejsca parkingowe opłaca się przy pomocy wrzutowych automatów, ustawionych przy każdym miejscu parkingowym. Wystarczy więc, że jedna osoba szybko wrzuci kilka monet, i już poborcy opłat mają problem.
Rosnąca popularność takich akcji w USA wywołała furię władz niektórych miast. W miejscowości Keene (stan New Hampshire) samorząd pozwał "Robin Hoodów" do sądu. Zarzucono im jednak nie to, że oszukują miasto (bo tego udowodnić się nie da), ale to, że... doprowadzają do rozstroju nerwowego pracowników parkingów.
Reakcja władz miasta na działanie samozwańczych Robin Hoodów jeszcze nie jest znana.
Paweł Rybicki