Kac zabija koncentrację

Odpowiadają za zdrowie lub nawet życie innych, jednak na kacu siadają za kółkiem autobusu, prowadzą lekcje, przystępują do operacji

Kac zabija koncentrację
Źródło zdjęć: © ˆ Artem Furman - Fotolia.com

03.01.2014 | aktual.: 03.01.2014 14:58

Odpowiadają za zdrowie lub nawet życie innych, jednak na kacu siadają za kółkiem autobusu, prowadzą lekcje, przystępują do operacji. Pili wczoraj, więc wydaje im się, że już dawno alkohol wyparował z ich organizmu. Nawet nie wiedzą, jak bardzo są jeszcze pijani.

Specjaliści twierdzą, że najwięcej piją ci pracownicy, którzy są narażeni na największy stres. Po kieliszek sięgają osoby, które pracują pod presją czasu lub na których ciąży duża odpowiedzialność. Często piją w domu, wieczorem, dla rozluźnienia. Rano budzą się nadal pijani i… idą do pracy. Za nic mają fakt, iż objawy zespołu abstynencyjnego widać i czuć, bo kolegom w firmie trudno pracuje się obok kogoś, od kogo „wonie”.

Picie alkoholu w dzień poprzedzający pracę zawodową dość niefrasobliwie traktuje wiele grup zawodowych, zapominając, że na kacu znacznie obniża się efektywności wykonywanych przez nich zadań. Stanowią też potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa nie tylko swojego, ale również osób postronnych. Lekarze, nauczyciele, politycy czy biznesmeni - do pracy na kacu przychodzą ludzie w niemal każdej grupie zawodowej. Z badań TNS OBOP wynika, że 80 proc. nietrzeźwych kierowców to osoby pijące alkohol dzień wcześniej. Trudno tu mówić o jednostkach. Statystyki mówią bowiem, że aż dla 40 proc. osób praca na kacu to nie pierwszyzna. Z badania ankietowego przeprowadzonego przez serwis Praca.pl wynika, że co piątemu pracownikowi (21 proc.) zdarzyło się do pracy na kacu przychodzić wielokrotnie. Sporadycznie sytuacja ta spotkała podobną ilość osób (19 proc.). Tylko niewielki odsetek osób (6 proc.), jeśli zdarzy im się wypić za dużo, na drugi dzień korzysta z urlopu na żądanie, nomen omen popularnie zwanego „kacowym”. To
dzień wolnego wzięty w ostatniej chwili, gdy szef nie musi znać przyczyn absencji i, poza szczególnymi przypadkami, nie może jej odmówić.

Ci, którzy decydują się wykonywać zawodowe obowiązki po nadużyciu alkoholu poprzedniego dnie przyznają, że popełniają pomyłki, nie mogą się skoncentrować i wychodzą wcześniej z pracy. Nie ukrywają też, że kac miał że wpływ na ich nastrój i wyniki - mają problemy z koncentracją, wykazują mniejszą produktywność i odczuwają zmęczenie. - Drinki w czasie lunchu i po pracy są normą dla wielu, a w niektórych przypadkach picie jest promowane jako sposób na integrację i ubijanie interesów - powiedział Don Shenker z organizacji Alcohol Concern, oceniając brytyjskie badania dotyczące pracy na kacu.

W Wielkiej Brytanii najczęściej pijane przychodzą do pracy osoby związane z mediami i ci, których praca wymaga szczególnej kreatywności - przyznało się do tego aż 41 proc. z nich. Dalej plasują m.in. się pracownicy budowlani (24 proc.) i informatycy (15 proc.). W Polsce alkoholu nadużywa blisko 12 proc. osób w wieku produkcyjnym, czyli ponad 3 mln mieszkańców. Coraz więcej pijących to tzw. wysokofunkcjonujący alkoholicy, czyli najczęściej osoby z wyższym wykształceniem, mające dobrą pracę i wysoki status społeczny, które latami potrafią ukrywać swoją chorobę. Charakter pracy najczęściej skłania wysokofunkcjonujących alkoholików do sięgnięcia po butelkę.

- Większość z nich tłumaczy, że w ten sposób próbuje poradzić sobie ze stresem związanym z obowiązkami służbowymi - mówił PAP Adam Chrapisiński, dyrektor Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie.

Nierozsądne zachowanie często daje pracodawcom furtkę do zwolnienia pracownika. Bacznie obserwują ofiarę do momentu, gdy nie powinie jej się noga. Wieczorna impreza, która trwała zbyt długo, może skutkować stawieniem się w pracy jeszcze w stanie nietrzeźwości, a to dobry powód dla pracodawcy, by pożegnać się z podwładnym.

ml,MA,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)