Trwa ładowanie...

Klienci forpocztą fiskusa

Urzędnicy skarbowi zrzucają biurowe uniformy. Przebierają się w przewiewne, letnie stroje, klapki, słoneczne okulary i... udają turystów. Po co? Aby sprawdzić, czy kawiarniane ogródki oraz stragany z pamiątkami wypełniają obowiązki fiskalne. W akcję inspektorzy chcą zaangażować też klientów.

Klienci forpocztą fiskusaŹródło: AFP, fot: Jaime Reina
d1gkxs0
d1gkxs0

Popularne miejscowości turystyczne tradycyjnie są w sezonie wakacyjnym pod czujnym okiem kontrolerów skarbowych. Pilnują oni, czy przedsiębiorcy realizują obowiązki podatkowe. Liczą, że przy pomocy upomnień i mandatów ukrócą szarą strefę i nielegalną konkurencję.

Sezon na kontrole

Według przepisów nawet sezonowi sprzedawcy, handlujący na deptakach i przy plażach powinni posiadać wpis do ewidencji działalności gospodarczej oraz prowadzić pełną buchalterię transakcji. Właśnie brak kasy fiskalnej lub nierejestrowanie na niej sprzedaży to najczęściej wykrywane nieprawidłowości. Inspektorzy wojewódzkich urzędów kontroli skarbowej wystawili tego lata już kilka tysięcy mandatów, na łączne kwoty sięgające w niektórych regionach niemal 400 tysięcy zł.

Rachunek proszę

Kontrola i ewentualne kary to nie jedyny oręż skarbówki. Urzędnicy liczą też na odpowiedzialną postawę klientów. Z końcem lipca w całej Polsce rozpoczęli akcję „Weź paragon”. - Każdy z nas, kupując towar bądź usługę, powinien otrzymać dokument potwierdzający dokonanie zakupu (np. paragon) i powinno być to oczywiste dla obydwu stron: kupującego i sprzedającego. Niestety często tak nie jest, stąd też klienci powinni domagać się paragonów - czytamy np. na stronie internetowej Izby Skarbowej w Olsztynie.

Tymczasem zapytani przez Handel-Net.pl klienci przyznają, że przy drobnych zakupach rzadko myślą o dowodzie sprzedaży – nie proszą o niego, a nawet gdy go dostają, zwykle od razu wyrzucają. Inaczej postępują w przypadku odzieży, butów, czy sprzętu AGD lub RTV, gdzie rachunek jest podstawą ewentualnej reklamacji, bądź zwrotu towaru.

d1gkxs0

Wakacyjna księgowość

Fiskus przekonuje, że nawet przy niewielkich wydatkach warto pamiętać o paragonie. Poza zabezpieczeniem, o którym wspominamy wyżej, można na podstawie dowodów zakupu np. porównywać ceny. Urzędnicy liczą chyba na jakieś nadprzyrodzone moce, bo nam trudno uwierzyć, że przeciętny turysta będzie zbierał wszystkie kwity z wczasów i po powrocie do domu przeanalizuje wydatki, żeby na przyszłość nie dać się naciąć takiemu, dajmy na to lodziarzowi z Ustki.

A wszystko to dla budżetu

Skarbowa propaganda ma też kolejny cel, mniej istotny dla konsumentów, ale dla systemu podatkowego niezmiernie ważny. Rejestrując transakcje w kasie fiskalnej zapłacony przez klienta, zawarty w cenie i uwidoczniony na paragonie podatek, zostanie zaewidencjonowany i będzie odprowadzony do budżetu państwa. Czyli żądając za każdym razem dowodu sprzedaży, przyczyniamy się do zwiększenia wpływów do publicznej kasy. A „to z kolei może skutkować większymi nakładami na cele publiczne np. na poprawę naszego bezpieczeństwa (...) czy szkolnictwo”. Tu zwracamy szczególnie uwagę na użyte przez urzędników słowo „może”.

Jeśli po powyższym wykładzie, ktoś ma jeszcze wątpliwości, czemu służą paragony to za Urzędem Skarbowym w Wysokiem Mazowieckiem informujemy: to „sprzyja uczciwej konkurencji. Każdy sprzedawca wydając paragon, jednocześnie rejestruje swoje obroty. Klient żądając paragonu zmusza niejako sprzedawcę do stosowania czystych reguł konkurowania. Jeżeli klient nie chce paragonu, sprzedawca nie musi «nabić» transakcji na kasę, czyli praktycznie nie rejestruje jej, a zatem – skoro nie ma transakcji, nie ma też odprowadzanego podatku VAT”. W świetle zatwierdzonej podwyżki VAT-u rozjaśniło nam się w głowie i nie mamy już więcej pytań...

d1gkxs0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1gkxs0