Komputerek, piwko, drzemka... Cała prawda o pracy posła
Żyją jak w raju - miesięcznie zgarniają w Sejmie po około 12,5 tys. złotych i mają masę darmowych przywilejów
03.04.2012 | aktual.: 03.04.2012 11:00
A w pracy są tak znudzeni, że często przysypiają podczas obrad. Na takich posadkach można sobie „pracować” nawet do śmierci. Choć nie trzeba, bo przecież nawet emerytury posłowie czy ministrowie mają o wiele wyższe niż my.
O takiej pracy, jaką mają polscy parlamentarzyści i ministrowie, zwykły Polak może sobie tylko pomarzyć! Zdrzemniesz się w pracy? To ją stracisz. A tu proszę – poseł Solidarnej Polski Andrzej Dera (51 l.) drzemie aż miło. I jeszcze mu za to płacą, bo jest.
Posłowie zjeżdżają się na kilkudniowe posiedzenia Sejmu raz na dwa tygodnie. Senatorowie nawet rzadziej. Podczas posiedzeń sejmowa sala najczęściej świeci pustkami, a jeśli już politycy są, to tylko kilku bierze udział w debacie. Oficjalnie dlatego, że w tym czasie mają bardzo ważne posiedzenia komisji.
Owszem, tam się też pojawiają. Ale starcza im też czasu na czytanie gazet w sejmowej knajpie, plotkowanie w kuluarach albo zabawianie się internetem w kupionych z pieniędzy podatników służbowych iPadach. Można też bezkarnie uraczyć się alkoholem, co normalnego pracownika zawsze kosztuje dyscyplinarne zwolnienie. Ale nie posła! On nawet jeśli wyduka, że "umie coś tam, coś tam" jak w poprzedniej kadencji Elżbieta Kruk (53 l.) z PiS dostaje "jedynkę" na wyborczej liście i zostaje posłanką po raz kolejny.
Zmęczeni ciężką pracą parlamentarzyści mają do dyspozycji całą stajnię służbowych limuzyn. Wystarczy zadzwonić po auto i kierowca podwiezie, gdzie trzeba. Powrót do domu? Spokojnie, mają darmowe loty, z czego skwapliwie korzystają uciekając w popłochu z Sejmu i tłumacząc to "pracą w terenie".
Polecamy w wydaniu internetowym Fakt.pl:
Kwaśniewska ma kurtkę za połowę prezydenckiej emerytury