Komputery są w „byczym” nastroju
W czwartek w USA giełdy akcji zachowały się znowu tak jak powinno się zachowywać duże, sterowane elektronicznie kasyno. Ostre słowa, ale uzasadnione tym, że nie było praktycznie żadnego powodu do kupowania akcji.
18.06.2010 09:19
Jedynym być może był wzrost kursu EUR/USD. Kursowi temu pomagała nie tylko udana aukcja obligacji hiszpańskich. Pomagał również komunikat MFW, w który stwierdzono, iż podczas misji w Grecji w dniach 14-17.06 Komisja Europejska i ECB doszły do wniosku, że ustalenia warunkujące przyznanie pomocy są wypełniane.
Takie pozytywy są jednak niczym przy minusach, które dostarczyły dane makro. Tygodniowe dane o ilości nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych były bardzo niekorzystne dla byków. Złożono aż 472 tys. nowych wniosków (oczekiwano spadku z 456 na 450 tys.). Co prawda średnia 4. sesyjna, która od 4 tygodni rosła tym razem kosmetycznie spadła, ale niewątpliwie były to słabe dane. Dane o inflacji CPI były neutralne. Inflacja spadła o 0,2 proc. m/m (wzrost o 2 proc. r/r), a inflacja bazowa wzrosła o 0,1 proc. Inflacja zdecydowanie nie jest na razie zagrożeniem, więc dane zostały przyjęte z obojętnością.
Drugi zestaw danych był też słaby. Co prawda indeks wskaźników wyprzedających (LEI) wzrósł tak jak oczekiwano o 0,4 proc., ale ma on niewielkie, żeby nie powiedzieć żadne, znaczenie prognostyczne. Indeks Fed z Filadelfii pokazujący sytuację w gospodarce regionu załamał się spadając z 21,4 do 8 pkt. Gospodarka nadal się rozwija, ale bardzo słabo. Dane regionalne niespecjalnie wpływały na nastroje, ale ostatnio pozytywny indeks z Nowego Jorku został przez byki wykorzystany. Tym razem indeks z Filadelfii został ledwo zauważony.
Rynek akcji był przez dane makro nieco osłabiony, ale widać było, że znowu w grze jest strategia kupowania na spadkach. Na początku sesji indeks S&P 500 spadał. Przetestował średnią 200. sesyjną i natychmiast ruszył na północ. Był to tylko i wyłącznie ruch techniczny niemający nic wspólnego z fundamentami. Byki były tak bardzo pewne siebie, że na 1,5 godziny przed końcem sesji indeksy dotknęły poziomu równowagi. Wtedy niedźwiedzie znowu zaatakowały, ale ponownie średnia 200. sesyjna zatrzymała spadek indeksu S&P 500. To doprowadziło do kontrataku i sesja zakończyła się neutralnie. Prawdziwe kasyno. Taka reakcja sygnalizuje, że rynek znowu czeka na byle pretekst, żeby ruszyć na północ. Zagrożeniem dla byków byłoby tylko to, gdyby w przyszłym tygodniu znowu na rynek trafiały złe dane. Powstałaby wtedy masa krytyczna, która wyzwoliłaby (chwilową) korektę.
W czwartek GPW rozpoczęła sesję spadkiem indeksów. WIG20 zachowywał się dużo słabiej niż inne indeksy europejskie, ale nie mógł się oprzeć delikatnemu optymizmowi płynącemu z rynków europejskich, więc straty dość szybko zostały zredukowane, a przed południem indeks zabarwił się na zielono. Nadal jednak nasz rynek był bardzo słaby, co po pobudce w USA zaowocowało osunięciem indeksów, a po publikacji danych w USA ich wyraźnym spadkiem. Na rynkach poza Polską reakcja była niewielka. Potem było już tylko gorzej, a w samej końcówce WIG20 spadł aż o 1,3 proc. i był najsłabszy w Europie. Wydaje się, że GPW po prostu czeka na wygasanie czerwcowej serii kontraktów i stąd ta słabość, bo IPO Taurona już szkodzić nie powinna.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi