Koniec z giełdą, teraz czas na...
Gorączka na rynku zbóż obudziła czujność inwestorów. Tam, gdzie ceny idą w górę, pojawia się szansa na duże zyski. Czas zatem pójść w ślady Billy'ego Raya Valentine'a.
20.08.2010 | aktual.: 30.11.2010 10:46
Któż to taki? A grany przez Eddiego Murphy'ego główny bohater komedii "Nieoczekiwanej zmiany miejsc", najlepszego przewodnika dla inwestorów pragnących pomnożyć swoje zyski, inwestując w sok pomarańczowy, tusze wołowe i pszenicę konsumpcyjną.
Ta ostatnia będzie przebojem rynkowym drugiej połowy 2010 roku. Wszystko przez klęski żywiołowe i Rosję, która zakazała eksportu zboża.
- W Polsce w tym roku może zabraknąć dobrej jakości zboża chlebowego. Będzie go 30-40 proc. mniej niż szacowane wcześniej 12 mln ton - uważa szef Krajowej Federacji Producentów Zbóż Rafał Mładanowicz.
Inwestorzy poszukujący sposobów zarabiania, które uniezależnione są od indeksów giełdowych, mogą zacierać ręce. Alternatywą dla giełdy od kilku lat są produkty inwestycyjne, które jako swoją bazę mają właśnie ceny produktów żywnościowych bądź akcje spółek z sektora spożywczego. I co najważniejsze, można na nich nieźle zarobić.
Na polskim rynku takie produkty finansowe obecne są już od kilku lat. Przykładem niech będzie oferowany obecnie przez DWS Polska TFI fundusz DWS Parasol SFIO, w ramach którego możemy wyróżnić subfundusz DWS Agrobiznes. W tym subfunduszu 70 do 100 proc. wartości aktywów inwestowanych jest w akcje emitentów z sektora agrobiznesu lub jednostki uczestnictwa zagranicznego subfunduszu DWS Invest Global Agribusiness.
- Subfundusz ten został uruchomiony 7 października 2008 roku, więc jest jeszcze stosunkowo młodym produktem. Od początku swojej działalności DWS Agrobiznes wypracował zysk 66,65 proc. - informuje WP Romana Buczkowska z DWS Polska TFI.
Również BPH TFI oferuje swoim klientom subfundusz Globalny Żywności i Surowców. Skierowany on jest jednak do tych inwestorów, którzy oczekują ponadprzeciętnych zysków.
- Jest to fundusz, który jest często elementem dywersyfikacji portfeli inwestycyjnych obok funduszy akcji i obligacji - mówi WP Wojciech Bablok, dyrektor departamentu marketingu i PR BPH TFI. - Średnia wartość inwestycji w nasze fundusze to ok. 20 tys. zł - wyjaśnia.
W ciągu roku wartość funduszu wzrosła o ponad 10 proc. Jednak tak jak w przypadku rynku surowców inwestorzy powinni być przygotowani na znaczne wahania wartości zainwestowanego kapitału. Fundusz inwestuje w akcje spółek związanych z sektorem żywnościowym i surowcowym, a także inne instrumenty finansowe o podobnym poziomie ryzyka odzwierciedlające kurs towarów giełdowych lub indeksów surowcowych.
- Taki produkt jest znakomitym uzupełnieniem portfela każdego inwestora, ponieważ zwiększa elastyczność inwestycji i rozkłada w czasie jego zapadalność, co ogranicza ryzyko związane z sytuacją rynkową - wyjaśnia Mateusz Walczak, prezes New World Alternative Investments.
NWAI oferowała do niedawna produkty strukturyzowane oparte o ceny cukru, kawy i kakao (Mocca), jak również o pszenicę, kukurydzę i soję (Food^3).
- W naszej opinii na rynku jest nadal wiele możliwości inwestycyjnych wynikających ze zmian trendów rynkowych oraz niedoszacowania wartości spółek z sektora agrobiznesu, aby wypracować atrakcyjne stopy zwrotu. Dlatego też uważamy, że jest to dobry czas na inwestowanie w tego typu produkty - zachęca Romana Buczkowska.
Rośnie na polu, rośnie w portfelu
Rynek nie spodziewa się spadku cen produktów rolnych.
- W 2010 roku oczekujemy kontynuacji dalszej komercjalizacji gospodarstw rolnych w celu maksymalizacji wielkości upraw. Przewidywana przewaga popytu nad podażą, nie pozwala, naszym zdaniem, na spadek cen produktów rolnych. W szczególności duży potencjał do generowania zysków będą mieli dostawcy żywności z Europy Wschodniej - twierdzi Sebastian Drygała, menedżer ds. zarządzania i rozwoju produktów w DWS Investments.
- W naszej ocenie sektor żywnościowy charakteryzuje się dużym potencjałem wzrostowym w długim terminie - twierdzi Grzegorz Łętocha, dyrektor departamentu zarządzania aktywami w BPH TFI.
Zdaniem Łętochy czynniki przemawiające za możliwością występowania niedoborów żywności i wzrostu cen w długim terminie to m.in.:
- prognoza wzrostu liczby ludności na świecie (z obecnych 7 mld ludzi do około 10 mld w 2050);
- rozwój terenów miejskich kosztem terenów wiejskich powodujący spadek areału ziemi uprawnej
- zmieniające się nawyki żywieniowe w krajach rozwijających się – coraz wyższe spożycie pokarmów mięsnych, do których wytworzenia konieczna jest coraz większa ilość paszy roślinnej
- coraz częstsze problemy z brakiem wody, która jest konieczna w produkcji żywności,
- związana z działalnością gospodarczą człowieka coraz większa zmienność pogody i coraz częstsze klęski żywiołowe (susze, powodzie, fale mrozów), które wyniszczają plony
- wykorzystanie roślin (kukurydzy, buraków cukrowych, rzepaku) do produkcji biopaliw, przez co ich dostępność w celach konsumpcyjnych jest mniejsza.
Michał Jankowski, Wirtualna Polska