Trwa ładowanie...

Kto i dlaczego opuszcza giełdę?

Powodem zakończenia giełdowej przygody przedsiębiorstw jest zmiana właściciela, reorganizacja biznesu w ramach grupy kapitałowej, a czasami – bankructwo.

Kto i dlaczego opuszcza giełdę?Źródło: WP.PL
d1uoqix
d1uoqix

Powodem zakończenia giełdowej przygody przedsiębiorstw jest zmiana właściciela, reorganizacja biznesu w ramach grupy kapitałowej, a czasami – bankructwo.

Od początku roku warszawski parkiet opuściło już siedem firm. Deweloperski NFI Zachodni i farmaceutyczny Prosper połączyły się z innymi spółkami z GPW (odpowiednio – NFI Progress i Torfarmem), Optopol i Bankier.pl w drodze wezwania do sprzedaży akcji zostały przejęte przez zagranicznych inwestorów, austriacki deweloper Immoeast został wchłonięty przez głównego akcjonariusza – notowany w Wiedniu Immofinanz, a SkyEurope i ZNT Łapy utraciły status spółek publicznych w następstwie ogłoszenia upadłości. W kolejce do opuszczenia warszawskiego parkietu czeka kilka kolejnych spółek.

Wybieranie rodzynków

Jedną nogą poza GPW są HTL-Strefa, producent nakłuwaczy, oraz Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne. Pierwsza ze spółek złożyła już wniosek do KNF o zniesienie dematerializacji akcji. NWZ drugiej upoważniło zarząd do takiego kroku. HTL Strefa i WSiP zostały przejęte w drodze wezwania do sprzedaży akcji przez zagraniczne fundusze private equity – EQT i Advent International.

Lista firm z GPW będących na celowniku inwestorów z zagranicy jest znacznie dłuższa. Na początku lipca zakończyło się ogłoszone przez notowaną na giełdzie w Amsterdamie firmę UNIT4 wezwanie na akcje wrocławskiej Tety, zajmującej się tworzeniem systemów informatycznych. Holenderski inwestor skupił 93 proc. akcji Tety i docelowo zamierza wycofać spółkę z GPW.

d1uoqix

Sukcesem powinno się również zakończyć ogłoszone przez Sanofi-Aventis wezwanie na akcje Nepentesa. Koncern farmaceutyczny ma umowę kupna 63 proc. walorów od założycieli i członków zarządu: Łukasza Butruka i Marka Orłowskiego, którym płaci po 26 zł za akcję. Mniejszościowym udziałowcom zaoferowano po 28 zł za walor. Również tu inwestor zamierza wycofać przejmowaną spółkę z GPW.

Wyjście ze stratą

O ile w wypadku Tety i Nepentesa wezwanie do sprzedaży dało akcjonariuszom szansę do wyjścia z inwestycji z zyskiem (ostateczna cena w wezwaniu na Tetę – 14 zł – była o 20 proc. wyższa od rynkowej wyceny z dnia złożenia pierwszej propozycji), o tyle dla sporej grupy akcjonariuszy Atlas Estates prawdopodobne wycofanie spółki z GPW, poprzedzone wykupem przymusowym, oznaczać będzie straty.

W zakończonym przed miesiącem wezwaniu na akcje notowanej na GPW i londyńskim AIM spółki Ron Izaki, współzałożyciel Atlas Estates, przez firmę Fragiolig skupił ponad 60 proc. i kontroluje dziś, wraz ze współpracującą z nim firmą RP Capital, 93,5 proc. akcji dewelopera. Sukces wezwania był dużym zaskoczeniem. Oferowana cena – 3,98 zł za walor – była co prawda wyższa odpowiednio o 25 i o 24 proc. od średniego kursu z ostatnich trzech i sześciu miesięcy poprzedzających ogłoszenie wezwania, jednak większość akcjonariuszy kupowała akcje Atlasa po kilkakrotnie wyższych stawkach.

Znamienne jest to, że polscy akcjonariusze firmy (na rachunkach KPDW znajduje się dziś 2,25 mln akcji, 4,4 proc. ogółu) nie odpowiedzieli na wezwanie. Zgodnie z ustawą o ofercie Fragiolig do połowy września może przeprowadzić przymusowy wykup akcji po cenie nie niższej od średniego kursu z ostatnich trzech i sześciu miesięcy i ceny z wezwania. Czy się na to zdecyduje? W czasie wezwania jego przedstawiciele nieoficjalnie sugerowali takie rozwiązanie.

d1uoqix

Prestiż i perspektywy

Nie zawsze skupienie większości akcji w rękach jednego właściciela oznacza rychły zamiar wycofania spółki z giełdowego obrotu. Na przykład takich zamiarów wobec Pemugu nie ma AB Consulting, który w tym roku w drodze wezwania zwiększył zaangażowanie w spółce do 91,27 proc. akcji.

Dlaczego właściciele decydują się utrzymać publiczny charakter firm i ponosić związane z tym koszty? Zdaniem wielu bytność na GPW to prestiż oraz dowód na transparentność. Ponadto daje to możliwość szybszego pozyskania w przyszłości środków na rozwój.

Anna Koper

d1uoqix

| Piotr Cieślak - wiceprezes SII Nie widzę przeciwwskazań, by na giełdzie pozostawały spółki o istotnie skoncentrowanym akcjonariacie, pod warunkiem że ich główni udziałowcy będą w należyty sposób komunikować się z rynkiem, a wartość akcji pozostających w wolnym obrocie zapewniać będzie możliwość handlu. Niestety, zdarza się, że akcjonariusze kontrolujący około 90 proc. Kapitału zupełnie nie szanują inwestorów mniejszościowych. Wśród negatywnych przykładów wymieniłbym np. kontrolowaną przez rodzinę Kwietniów firmę Wistil. Takich spółek nie powinno być na giełdzie. |
| --- |

| Krzysztof Pado - Beskidzki Dom Maklerski Główni akcjonariusze firm o bardzo skoncentrowanym akcjonariacie jako główną przyczynę utrzymywania ich na giełdzie podają zwykle prestiż. Status spółki publicznej wiąże się jednak również z kosztami oraz koniecznością publikowania sprawozdań finansowych, a tym samym odsłanianiem się przed konkurencją. Spółki, które na giełdzie notowane są już od wielu lat, jak choćby Kofola czy Żywiec, raczej na niej pozostaną. W ostatnim czasie nie było wielu prób wycofania z rynku firm, których niewielka część akcji pozostaje w wolnym obrocie. |
| --- |

| Anna Koper - Parkiet Od początku roku na GPW zadebiutowało 13 firm. W tym samym czasie wycofano z niej siedem. W kolejce czekają już następne, których akcjonariusze podjęli odpowiednie decyzje lub zapowiadają, że je wkrótce podejmą. Jednych giełda kusi. Dla inwestorów branżowych i finansowych często jest jednak przykrym obowiązkiem. Polskie spółki są łakomym kąskiem dla zagranicznych firm, gdyż nasza gospodarka okazała się odporna na kryzys. To może doprowadzić do kolejnych wycofań, bo choć wielu zagranicznych właścicieli świetnie komunikuje się z rynkiem, to niektórym pozostawanie na GPW jest nie na rękę. |
| --- |

d1uoqix
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1uoqix