Kto w twoim domu trzyma kasę?
Pracujecie i zarabiacie oboje, czy macie wspólny budżet? Kto nim zarządza? A może każdy z was odpowiada tylko za swoje wydatki?
02.06.2010 | aktual.: 09.06.2010 10:19
"Jesteśmy razem, ale nie finansowo"
Polacy coraz częściej preferują wolne związki i coraz częściej dbają o własną autonomię - również finansową. Sytuacja, gdy partnerzy mieszkają osobno i spotykają się tylko od czasu do czasu, nie należy już do rzadkości. Niektórzy w takim związku wytrzymują wiele lat. Dużo czasu musi upłynąć nim zdecydują się na małżeństwo, czy wspólne zamieszkanie. W takich związkach oczywiste jest to, że każdy zarabia oddzielnie i każdy płaci za siebie. Często partner nie zna wysokości zarobków swojej „drugie połowy”.
"Nie wiem ile zarabia małżonek"
Co ciekawe podobnie bywa w związkach małżeńskich. Wielu pracowników twierdzi, że nie wie ile dokładnie zarabia jego małżonek. Niektórzy tłumaczą, że do wspólnej rodzinnej puli dorzucają tylko część swej wypłaty, resztę zachowują dla siebie. Zapytaliśmy internautów jak jest w ich domach, oto niektóre wypowiedzi z forum.
- Od 2 lat jestem mężatką, zarabiamy oboje i muszę przyznać, że nie wiem ile zarabia mój mąż. Każdy z nas ma swoje konto w banku, wspólnie robimy zakupu albo płacę raz ja, raz mąż. Tak samo jest z większymi zakupami, po prostu konsultujemy wcześniej kto ma płacić. Jest dobrze – pisze Wera2.
"Żyjemy z mojej pensji"
- Myślę, że mój mąż zarabia jakieś 3 tys. zł. Kiedyś mi mówił, że tyle, ale nie jestem pewna. Mąż pobiera pensję z firmowej kasy. Cześć pieniędzy mi daje, wkładamy tradycyjnie pieniądze na opłaty do koperty. Nie wiem, ile mąż zachowuje dla siebie. Ja przeznaczam całą pensję (1,8 tys. zł) na dom, jestem technikiem dentystycznym – pisze Jowita.
- Ja trzymam kasę, i wszystkie opłaty robię co miesiąc, a pieniądze żony są jakby takim zabezpieczeniem, żona wpłaca je na lokatę, czasem coś tam uszczknie z tego, kupuje sobie ciuszki, pierdołki. Mnie to denerwuje, bo ja muszę oszczędzać, a ona wydaje – pisze Dreyfuss.
Babom nie można dawać pieniędzy
- Babom nie można dawać pieniędzy, wszystko przepuszczą. Ja jestem głową rodziny i ja płacę za wszystko. Żona ma się dorzucić, ale nie wiem ile ma na rękę dokładnie – pisze Jarosławem.
- U nas jest tak, że ja robię wszystkie opłaty (gaz, prąd, kupuję też jedzenie), a mąż przeznacza swoją wypłatę na jakieś naprawy w domu, zakup jakiegoś sprzętu albo ubrań dla dzieci – pisze Roksana.
Mąż płaci na bieżące sprawy
- Moja pensja idzie na lokatę, a męża na bieżące sprawy. Jak coś kupujemy to dyskutujemy, składamy się. Mój mąż zarabiał w ubiegłym roku 2,7 tys. zł, ale też pracuje na czarno. Nie wiem ile ma na czarno, nie pytałam – pisze Edytaaa9.
- Raz pokłóciliśmy się, bo mąż nie chciał powiedzieć ile daje na dom, a ile zarabia. Była awantura, to drażliwy temat, dlatego nie poruszamy go. Najważniejsze, że w miarę starcza na wszystko i nie chodzimy obdarci - gajowniczek.
Cała pensja na ratę
- Mamy duży kredyt mieszkaniowy, dlatego dobrze wiem, ile zarabia mój mąż. Cała pensja męża idzie na ratę, a moja na życie. Ja zarabiam jako sekretarka 2,2 tys. zł, a mąż 3,2 tys. zł – pisze ula.
Specjaliści przyznają, że Polacy w związkach coraz częściej trzymają swoje budżety osobno.
- Są indywidualistami, chcą być autonomiczni. Wydaje mi się, że tak robią ci, którzy dobrze zarabiają. Osoby z mniejszymi zarobkami lub zadłużeni po prostu muszą łączyć budżet, żeby na wszystko wystarczyło. Nie ma recepty "jak powinno być". Jeśli partnerom odpowiada system osobnych budżetów to po co go zmieniać. Gorzej, gdy ktoś jest w związku dyskryminowany. Na przykład to matka musi utrzymywać dom, a mąż przeznacz swe zarobki na własne przyjemności. Do takich patologii dochodzi bardzo często - komentuje Joanna Pogórska, psycholog, doradca personalny.
(notował Krzysztof Winnicki)