Kup euro sam i oszczędź

Choć wydawało się, że wysokie spready to głównie problem franka szwajcarskiego, to jednak nie unika go również euro. Od boomu na kredyty mieszkaniowe w unijnej walucie przed dwoma laty, widełki między kursem kupna i sprzedaży euro rozszerzyły się. A na dodatek nie każdy bank, który kiedyś sprzedawał euro w miarę tanio, robi tak nadal.

Kup euro sam i oszczędź
Źródło zdjęć: © Open Finance

13.06.2012 | aktual.: 13.06.2012 17:08

Dobrze jest patrzeć na ręce bankowi, w którym spłaca się kredyt mieszkaniowy w euro, bo jeśli jego kursy kupna i sprzedaży unijnej waluty były atrakcyjne w momencie zaciągania kredytu, wcale nie musi tak być obecnie. Sprawdziliśmy spready dla euro z 11 czerwca 2010, 2011 i 2012 roku. Ze względu na dużą niepewność na rynku walutowym i wzrostowy trend w jakim znajduje się euro (swój spread poszerzył nawet NBP z średnio 2 proc. do 2,02 proc.) spojrzeliśmy też na różnice między kursem kupna i sprzedaży euro na koniec stycznia tego roku, gdy unijna waluta taniała. Średni spread w 21 bankach w czerwcu 2010 r. wynosił 6,31 proc. rok później wzrósł do 6,42 proc. W styczniu 2012 roku, gdy euro taniało sięgał 6,46 proc., a 11 czerwca doszedł do 6,61 proc. Po części jest to zasługa czterech banków, które już wcześniej wyraźnie rozszerzyły widełki między kursem kupna i sprzedaży euro (przyjęliśmy, że w pozostałych bankach, gdzie spready poszły w górę w czerwcu, może to być działanie chwilowe).

Od momentu, gdy euro biło rekord popularności na rynku kredytów mieszkaniowych – w II kwartale 2010 roku prawie 24 proc. wartości kredytów mieszkaniowych denominowane było właśnie w unijnej walucie – widać, że spready na euro podwyższyły: Polbank, BPH, Raiffeisen i BZ WBK.

Ale są też zmiany w przeciwnym kierunku. Na obniżkę spreadu zdecydowały się Nordea i BOŚ. W Nordei obecnie spread wynosi 6,5 proc. zamiast wcześniejszych 7 proc., a w Banku Ochrony Środowiska niecałe 6,4 proc. zamiast blisko 6,9 proc. Tym samym ich stawki spadły poniżej średniej na rynku, gdzie zresztą mieści się większość banków. Powyżej średniej rynkowej plasują się spready sześciu instytucji: BPH (6,88 proc.) DB PBC (7 proc), BNP Paribas (7,5proc.), Citi Handlowego (8 proc.), DNB Nord (8,51 proc.) , Polbanku (9,4 proc.) oraz Getin Noble Bank (10,11 proc.).

Spread dla euro, czyli procentowa różnica pomiędzy kursem kupna i sprzedaży (transakcje bezgotówkowe; w proc.)

Dla posiadających już kredyty w euro, większe znaczenie niż spread ma jednak kurs sprzedaży po jakim nabywają walutę konieczną do spłaty raty. I tu też widać zmiany. Gdy dwa lata temu w czołówce banków z najwyższymi kursami euro w sprzedaży znajdowały się: BPH, BNP Paribas, Polbank, Raiffeisen, DB PBC, Nordea i Kredyt Bank, dziś na topie z kursem euro przekraczającym 4,49 zł jest Polbank, za nim wciąż w górnych poziomach utrzymuje się BNP Paribas i BPH, ale do czołówki dołączył też BOŚ, który wcześniej miał jeden z niższych kursów sprzedaży euro. Relatywnie wyżej w porównaniu z konkurencją, niż przed dwoma laty, mają dziś ustawiony kurs sprzedaży euro także: mBank, MultiBank oraz Getin Noble Bank. Do góry przesunęły się również BZ WBK oraz DnB Nord.

Kurs sprzedaży euro, transakcje bezgotówkowe, stan z 11 czerwca 2012 roku

Obraz
© (fot. Open Finance)

Kurs sprzedaży euro, transakcje bezgotówkowe, stan z 11 czerwca 2010 roku

Obraz
© (fot. Open Finance)

Dlatego również spłacający kredyty w euro, powinni od czasu do czasu zastanowić się czy nadal kupować walutę do spłaty kredytu w banku, który pożyczył pieniądze na mieszkanie. Obowiązująca od końca sierpnia 2011 r. ustawa zwana antyspreadową umożliwia bowiem samodzielne kupno waluty na spłatę kredytu np. w kantorze, innym banku czy też w internecie. Wystarczy podpisać z bankiem bezpłatny aneks pozwalający na takie rozwiązanie, ewentualnie sprawdzić czy nie ma takiej opcji w samej umowie kredytowej.

Jak widać po różnicach kursu sprzedaży euro tylko pomiędzy bankami mogą one przekraczać nawet 10 gr na jednym euro. W przypadku 30- letniego kredytu na 300 tys. zł daje to ponad 30 zł oszczędności miesięcznie. Korzyści mogą być większe jeśli zainteresowany poszuka pieniędzy poza bankami. W jednym z internetowych kantorów można było we wtorek kupić euro po 4,345 zł podczas gdy w tabeli kursowej najdroższego w naszym zestawieniu Polbanku cena za euro w sprzedaży przekraczała 4,53 zł. Różnica przekracza 18 gr. na każdym euro i ostatecznie rata opisywanego kredytu z marżą w granicach 2,5 proc. zamiast ok. 1475 zł wyniesie 1415 zł.

Jak wynika z naszych szacunków, kredyt mieszkaniowy w unijnej walucie spłaca co najmniej 90 tys. Polaków. Na koniec kwietnia mieli oni do oddania, po przeliczeniu na złote 32 mld zł – informuje Komisja Nadzoru Finansowego. Dla porównania kwota kredytów frankowych wyniosła 153,8 mld zł, a złotowych 126,8 mld zł.

Halina Kochalska, Open Finance

kredytkredyt walutowybanki
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)