Lekarze z pogotowia w Trójmieście żądają podwyżki
Około 100 lekarzy pogotowia z Trójmiasta grozi protestem. Chcą podwyżki stawek za dyżury. Teraz, w zależności od stopnia kwalifikacji, dostają 17-19 złotych za godzinę pracy. Żądają o 5 złotych więcej.
10.01.2006 | aktual.: 10.01.2006 15:43
Lekarze poinformowali szefów stacji oraz ministerstwo zdrowia, że jeśli nie dostaną podwyżki przestaną dyżurować. Dla większości z nich praca w pogotowiu jest dodatkowa i dobrowolna.
Doktor Grzegorz Faran, zatrudniony w pogotowiu ratunkowym w Gdańsku, mówi, że nie można nikogo zmusić do dyżurowania i może dojść do sytuacji, że nie będzie miał kto wyjeżdżać do nagłych zachorowań i wypadków. Wczoraj na dziewięć karetek przypadało sześciu lekarzy.
Lekarze pogotowia z Gdańska, Gdyni i Sopotu nieformalnie porozumieli się i razem występują z roszczeniami. Dyrektor pogotowia w Gdańsku - Jerzy Karpiński zgodził się dołożyć do każdej godziny dyżuru złotówkę podwyżki. Ponadto wystąpił z apelem do ministra zdrowia o wydanie odpowiednich rozporządzeń, które umożliwiłyby w sytuacji awaryjnej uruchomienie zespołów ratownictwa medycznego czyli tak zwanych ekip paramedycznych.
W zespołach paramedycznych nie ma lekarzy. W ten sposób ratownicy pracują w wielu krajach Europy i w Stanach Zjednoczonych. Rozporządzenie ministra w tej sprawie ma się ukazać w marcu.
Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami w karetkach muszą dyżurować lekarze. Stacje ratują się obsadzając na nich lekarzy-emerytów.