Łódzkie MPK jak obóz pracy
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne pod
rządami krakowskiego doktora ekonomii Krzysztofa Wąsowicza
przypomina obóz pracy. W spółce są dwie grupy pracowników: "oni"
to ludzie prezesa, czyli kierownicy, kadra zarządzająca,
związkowcy. "My" to szeregowi pracownicy. Zarabiający
coraz mniej, zmuszani do pracy ponad siły - pisze "Dziennik Łódzki".
29.05.2004 | aktual.: 29.05.2004 08:37
O swoich problemach opowiadają chętnie, ale w prywatnych rozmowach i z dala od firmy. Boją się stracić pracę, bo w domu żona na zasiłku, dzieci... Krzysztof Wąsowicz został sprowadzony w trybie pilnym z Krakowa i otrzymał jedno zadanie: zredukować zadłużenie sięgające 17 mln złotych. Chciał to zrobić najprostszym sposobem, czyli zmniejszając liczbę etatów z 3851 do 2572. Protesty pracowników i związków zawodowych zmusiły szefa zarządu do wycofania się z tego pomysłu. Ale zatrudnienie i tak zredukowano. Z danych przedstawionych przez prezesa Wąsowicza wynika, że do 26 kwietnia firmę opuściły 463 osoby - podaje gazeta.
_ "Podpisaliśmy porozumienie, które gwarantuje, że ludzie nie idą na bruk" _ - mówi Zenon Jagieła, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji. - _ "Pracownicy, którzy uzyskali prawo do emerytury i świadczeń przedemerytalnych odchodzą dobrowolnie. Pozostałym oferowane są nowe warunki zatrudnienia. Z mniejszym wynagrodzeniem, ale nikt nie idzie na głodowy zasiłek" _. Pracownicy, którzy na własnej skórze odczuli to "porozumienie", nie są zachwyceni. Twierdzą, że znaczna większość mających prawo do świadczeń przedemerytalnych żyje w strasznym stresie - czytamy na łamach dziennika.
Inny sposób na dobrowolne rozstanie z MPK? "Wybranym" pracownikom, najczęściej niższego szczebla, składano propozycje nie do odrzucenia: albo podpiszą zgodę na nowe warunki zatrudnienia za niższe wynagrodzenie, albo odejdą "za porozumieniem stron"- podaje gazeta.
Spółka nie miała pracownikowi nic do zarzucenia, a zmianę stanowiska uzasadniła trudną sytuacją finansową firmy. Bogumił Makowski, rzecznik MPK, wyjaśnił, że spółka nie zwalnia pracowników, jest tylko restrukturyzowana - pisze "Dziennik Łódzki".