Najohydniejsze zawody
Sortowanie piskląt, czyszczenie toalet. To zajęcia, których nie chcielibyśmy wykonywać. I to za żadne skarby.
22.09.2009 | aktual.: 22.09.2009 15:59
Obrzydliwość: sortowanie piskląt, likwidowanie szkodników
Listę obrzydliwych zajęć otwiera selekcjoner kurczaków. Zgodnie z Amerykańskim Ministerstwem Pracy, sortowacz kurczaków lub selekcjoner drobiu „sortuje pisklęta kurczaków według ich wyglądu i oddziela zdrowe od zdeformowanych lub chorych kurczaków.” Jak? Wyszukuje pokręcone palce, ślepotę, zniekształcone dzioby, odbarwiony puch i twarde brzuchy a nawet objawy takich chorób, jak zapalenie oskrzeli czy różnorakie infekcje.
Zakres obowiązków sortowacza może również obejmować: „umieszczanie chorych kurczaków w spalarni, usuwanie końcówek dziobów i pakowanie kurczaków do pudełek kartonowych”. Są jacyś chętni? Dla wielu równie odrażająca może być posada pogromcy szkodników, który codziennie "podnosi rękawicę rzuconą przez karaluchy", pluskwy, szczury, pająki, mrówki i prusaki. Widok ruszającej się od robactwa podłogi i kuchni pełnej odchodów gryzoni może przyprawić o mdłości.
Brud: opróżnianie toalet, praca w pralni szpitalnej
Czyszczenie toalet przenośnych to nie tylko brudna, ale i nieźle płatna robota. Oczywiście w Stanach (ok. 50 tyś dolarów rocznie), w Polsce już nie jest tak różowo... Na czym polega to zajęcie? Za pomocą długiej rury zakończonej zbiornikiem “wysysają” wszelkie odpady i opróżniają zbiornik z fekaliów.
Następnie całą powierzchnię toalety czyszczą i odkażają za pomocą urządzenia pod dużym ciśnieniem. Równie brudna praca czeka w szpitalnej pralni, gdzie pracownicy codziennie mają styk z zabrudzoną pościelą. Jednak do widoku krwi, wydzielin ludzkich, włosów, paznokci i nieczystości również można się przyzwyczaić. Brud to także nieodłączny element w pracy smołowacza dachów, zbieracza recyklingowych odpadów na wysypisku, górnika, pracownika platformy wiertniczej czy osoby pracującej w przetwórstwie rybnym.
Smród: praca w zakładzie utylizacyjnym
Najbardziej śmierdzącym zajęciem jest prawdopodobnie praca w zakładzie utylizacyjnym, gdzie przerabia się zdechłe zwierzęta. Codziennie rano samochodami dostawczymi zwożone są z okolicy, następnie są sortowane, pozbawiane podków, łańcuchów itp. Rozdrobnieniu ulegają także kości, a to, co powstaje trafia do warnika, gdzie rozpoczyna się proces utylizacyjny. Nie trzeba dodawać, że to praca dla najtwardszych i najbardziej wytrzymałych. Padlina rozkłada się bardzo szybko i potwornie śmierdzi, szczególnie latem. Smród jest tak silny, że unosi się nad zakładem i w jego okolicy, a pracownicy przynoszą go na sobie do domów…
Inna profesja, która wymaga od pracowników lekceważenia nieprzyjemnych “zapachów” to produkcja karmy dla ptaków mięsożernych. Do jej sporządzenia używa się przede wszystkim zwierzęcego tłuszczu i owadów, a sama praca to ekstremalny odpowiednik kucharza. (np. gotuje się zwierzęce nerki, by wydobyć z nich tłuszcz, następnie dodaje do tego „rosołu” m.in. ususzone larwy much, a jeszcze żywe owady zalewa wrzątkiem). Jak widać, cały proces produkcyjny nie należy do najprzyjemniejszych. Do brzydkich zapachów przywyknąć też musi śmieciarz, pilot samolotu rozpylającego chemikalia, pracownik prosektorium, szambiarz i pracownik schroniska dla zwierząt.
Wielu z nas ma ten komfort, że taką pracę może obserwować leżąc na kanapie przed telewizorem w każdy wtorkowy wieczór. Brudnej roboty nie da się oglądać bez emocji. Jednak Ci, którzy wykonują trudne, brudne czy śmierdzące zawody, o dziwo, z reguły nie narzekają. Taka praca daje satysfakcję. Jej efekty widać natychmiast, nie trzeba na nie pracować tygodniami czy miesiącami i co, więcej ma się poczucie, ze robi się coś, czego mało kto jest się w stanie podjąć…
Grabarz i sprzątaczka - nigdy w życiu
Według sondy przeprowadzonej na początku sierpnia na stronach serwisu Praca.wp.pl, nawet 10 tys. złotych pensji nie przekonałoby nas do pracy w agencji towarzyskiej, w prosektorium i ubojni. Nie chcielibyśmy być politykiem i grabarzem oraz sprzątaczką…
Magdalena Stefaniak