Networking dobry na zdrowie

Bieda to nie tylko brak źródeł pieniędzy, ale raczej brak kontaktów z ludźmi, którzy mogą ci pomóc zrobić coś więcej dla samego siebie – pisze Keith Ferrazzi w swojej książce „Nigdy nie jedz sam, czyli sekrety sukcesów w biznesie”. Autor, absolwent Harvard Business School, nie ma wątpliwości, że bez owocnych, twórczych znajomości nie zdobędziemy dobrej posady, nie złapiemy intratnego kontraktu i nie zrobimy kariery. A jednak pozytywna moc networkingu nie dotyczy tylko rynku pracy. Im lepsze mamy kontakty interpersonalne, tym większe prawdopodobieństwo, że dożyjemy sędziwego wieku w pełni sił fizycznych i intelektualnych.

Przyjaciel dobry na „stresa”
Pozytywny wpływ relacji międzyludzkich na nasze zdrowie potwierdzają m.in. badania przeprowadzone ostatnio w Szwecji. Wynika z nich, że naprawdę szczere i głębokie więzi emocjonalne z innymi ludźmi zmniejszają ryzyko zablokowania arterii wieńcowych. Ważna to wiadomość szczególnie dla szefów, którzy coraz częściej narzekają na problemy kardiologiczne.

Na ścisły związek między tzw. wsparciem społecznym a jakością życia i pracy wskazują też uczeni z Harvardu. Uczestnicy ich badań, którzy twierdzili, że w ich stosunkach z rodzicami było mało ciepła, dość często mieli zdiagnozowane poważne choroby. Z kolei menedżerowie otoczeni liczną rodziną i przyjaciółmi okazali się statystycznie zdrowsi, bardziej odporni na stres i lepiej radzili sobie w sytuacjach kryzysowych niż samotnicy. Częściej też dożywają późnej starości.

Emigracja skraca życie
Harwardzcy naukowcy udowadniają ponadto, że emigracja na ogół nam nie służy. Osoby pracujące za granicą – zauważają – mają znacznie mniejsze szanse na długowieczność. Co się tłumaczy tym właśnie, że są daleko od swoich bliskich. A nowe, przyjazne relacje na obczyźnie zawrzeć jest bardzo trudno.

Mirosław Sikorski