Nie góry, ani Bałtyk. Tu branża turystyczna najbardziej winduje ceny
Ceny noclegów w górach i nad polskim morzem poszły w górę, ale rekordzistami wzrostów okazali się właściciele obiektów noclegowych w dużych miastach. Dzieje się tak pomimo tego, że popularność tzw. city breaków w tym roku spadła.
W porównaniu z 2024 r. ceny noclegów w miastach poszły w górę aż o 13 proc. - podaje serwis travelist.pl. To zdecydowanie największa dynamika podwyżek wśród destynacji turystycznych. Dla przykładu cena noclegu w górach wzrosła o 5 proc., nad morzem o 3 proc., a nad jeziorami o 2 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieci oszalały na punkcie tego napoju. O co chodzi z Wojankiem?
Średnie stawki (2 osoby z wyżywieniem w hotelu o standardzie 4-5*) prezentują się następująco:
- miasta - 500 zł za dobę;
- góry - 670 zł za dobę;
- jeziora - 720 zł za dobę;
- morze - 760 zł za dobę.
"Tradycyjnie najmniejszy ruch między lipcem a sierpniem odnotowały pobyty w miastach, odpowiadając za 6 proc. rezerwacji. Co ciekawe, rok do roku to właśnie zainteresowanie city breakami zmalało najbardziej – liczba transakcji była aż o jedną czwartą mniejsza" - podaje serwis.
Pustki w dużych miastach?
Zdaniem Grzegorza Żurawskiego, prezesa zarządu Polskiego Stowarzyszenia Wynajmu Krótkoterminowego, spadek popularności wypoczynku w miastach jest tylko pozorny. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ekspert wskazywał na duży udział szarej strefy. Jego zdaniem, liczba turystów w miastach wzrosła, choć branża może tego nie odczuwać. Jednym z powodów jest coraz większa podaż lokali w najmie krótkoterminowym na rynku.
Liczba ofert rośnie bardziej niż liczba gości - tłumaczył GW Grzegorz Żurawski.