NIKKEI w dół o 3,6 proc.
Wczorajszy pozytywy odczyt dynamiki polskiego PKB nie przełożył się ani na wzrosty na warszawskiej giełdzie, ani na umocnienie naszej waluty. Na Wall Street i w Japonii indeksy przełamały kolejne lokalne poziomy wsparcia.
31.08.2010 09:47
Przeciętny dochód do dyspozycji Amerykanina (po potrąceniu podatków)
spadł w ubiegłym miesiącu pierwszy raz od stycznia br., co w połączeniu z mizerną sytuacją na rynku pracy zwiększa zagrożenie nawrotu recesji w USA. Główne amerykańskie indeksy spadły w poniedziałek o ok. 1,5 proc., a we wtorek w Japonii NIKKEI stracił na wartości aż 3,6 proc. Na rynku walutowym nie pozostał ślad po wczorajszym umocnieniu jena względem dolara i najprawdopodobniej jeszcze dzisiaj ujrzymy na tej parze walutowej nowe piętnastoletnie rekordy siły jena, zwłaszcza, że najważniejszymi danymi dnia z USA będą informacje z rynku nieruchomości (dynamika zmiany cen w największych metropoliach), a ten ostatnio jest przecież jednym z głównych źródeł niepokojów o trwałość ożywienia koniunktury w USA.
Co ciekawe, bieżące wieści z japońskiej gospodarki były dzisiaj lepsze od oczekiwań ekonomistów - sprzedaż detaliczna wzrosła o 3,9 proc. r/r (oczekiwano 3,5 proc. r/r, poprzedni odczyt +3,2 proc. r/r), a produkcja przemysłowa spowolniła w większym stopniu niż prognozowano, bo w lipcu była o 14,8 proc. wyższa niż przed rokiem, a eksperci liczyli na jej wzrost o 14,3 proc. r/r (miesiąc temu wzrost wyniósł 17,3 proc. r/r). Danych makroekonomiczny o dużym znaczeniu dla inwestorów będzie we wtorek znacznie więcej. W Europie opublikowany zostanie najnowszy odczyt stopy bezrobocia - zarówno w przypadku całej strefy euro, jak i Niemiec, które ciągną cały region do przodu, ekonomiści nie spodziewają się pogorszenia warunków. Konsensus prognoz mówi o stabilizacji bezrobocia na poziomie 10 proc. w strefie euro i 7,6 proc. w Niemczech. Ponadto poznamy najnowsze szacunki inflacji dla strefy euro i wskaźniki wyprzedzające koniunkturę w amerykańskiej gospodarce (Chicago PMI oraz nastroje konsumentów).
Z punktu widzenia fundamentów w średnim terminie rosną szanse złotego na przerwanie spadkowej serii względem głównych walut, ale z drugiej strony czysta analiza techniczna nieubłaganie przemawia za dalszym osłabianiem złotego. Bez uspokojenia nastrojów na Wall Street, zagraniczni inwestorzy nie przykładają większej wagi ani do dobrych danych z Polski (popyt krajowy rósł w II kw. prawie dwukrotnie szybciej niż w poprzednim kwartale), ani coraz bardziej stanowczych wypowiedzi członków RPP w sprawie przyszłych podwyżek stóp procentowych. Do grona jastrzębi (członków RPP opowiadającymi się za podwyżkami) dołączył m.in. Andrzej Bratkowski, który sugeruje nawet, że pierwsze podwyżki mogą być bardziej zdecydowane niż tylko o 25 pkt. bazowych. Tuż po rozpoczęciu sesji na GPW WIG 20 spadał o ok. 1,5 proc., a złoty tracił na wartości względem dolara (3,18 PLN), franka (3,10 PLN) i euro (4,01 PLN).
Łukasz Wróbel, Open Finance