Nowy abonament coraz bliżej. Nikt nie uniknie płacenia
Prace nad nowymi przepisami w sprawie abonamentu są już na ukończeniu. W najbliższych dniach powinny trafić pod obrady Rady Ministrów, bo w ubiegłym tygodniu zostały przyjęte na Komitecie Stałym. Mimo wątpliwości wielu instytucji, Poczta Polska będzie zbierać dane od operatorów sieci kablowych i satelitarnych. A to oznacza, że abonament zapłacą wszyscy.
22.05.2017 15:39
Nowy system pobierania abonamentu ma wyglądać podobnie do obecnego. Nadal ma się tym zajmować Poczta Polska. Nowelizacja ustawy ma jednak uszczelnić pobór daniny na tyle, by nikt nie był w stanie uchylić się od jej płacenia.
Do tej pory bowiem kontrolerzy Poczty Polskiej chodzili co prawda po domach, ale mieszkańcy nie mieli obowiązku wpuszczać ich do środka. Tym samym trudno było stwierdzić, kto ma telewizor lub radio, a kto nie. Tym bardziej, że mało kto rejestrował odbiorniki.
Według nowych przepisów operator będzie doskonale wiedział, kto ma w domu telewizor. Skąd? Powie mu to operator sieci kablowej. Autorzy projektu wyszli bowiem z założenia, że skoro ktoś płaci za oglądanie telewizji satelitarnej lub ma umowę z "kablówką", to musi też mieć na czym ją oglądać.
Takie podejście nie podobało się jednak operatorom, zrzeszonym w Polskiej Izbie Komunikacji Elektronicznej. - Nie ma na to naszej zgody - protestował na naszych łamach jeszcze w marcu Jerzy Straszewski, prezes PIKE.
Podobnego zdania był Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Edyta Bielak-Jomaa napisała w swoich uwagach, że "podtrzymuje wątpliwości wobec koncepcji zaangażowania dostawców usług telewizji płatnej, a więc podmiotów prywatnych, w proces poboru opłat abonamentowych, będących rodzajem daniny publicznej, poprze możliwość pozyskiwania przetwarzanych przez nich danych odbiorców końcowych".
Według GIODO w razie przyjęcia proponowanych przepisów "dochodzić będzie do pozyskiwania danych osobowych w drodze ustawowej zmiany warunków umów o charakterze prywatnoprawnym, co wydaje się wysoce wątpliwe z punktu widzenia ochrony praw konsumentów".
Co ciekawe, wątpliwości miał również szef Komitetu Stałego Henryk Kowalczyk. Jego zdaniem projekt "może budzić wątpliwości w zakresie równego traktowania poszczególnych grup konsumentów de facto tej samej usługi". Chodzi mu przede wszystkim o tych, którzy telewizję oglądają za pomocą VOD, czyli wideo na życzenie. Oni umowy z telewizją kablową mieć nie muszą, a jednak telewizor mają.
Absurdów jest jednak więcej, pisaliśmy o nich kilka tygodni temu.
Komitet przyjął ustawę
Wszystkie te wątpliwości nie wystarczyły. - Komitet Stały Rady Ministrów przyjął już ten projekt i rekomendował go Radzie Ministrów. Teraz zajmuje się nim Rządowe Centrum Legislacji i sprawdza go pod względem prawnym - powiedział sam Kowalczyk przed weekendem.
Jedyna poważna zmiana dokonana na tym etapie to wydłużenie vacatio legis z 1 do 3 miesięcy. Wnioskowała o to Poczta Polska, która nie zdążyłaby z wdrożeniem systemu informatycznego.
- Jeśli wszystko będzie w porządku, projekt powinien trafić na najbliższe posiedzenie rządu - dodał. Zaznaczył jednocześnie, że zdarza się, iż RCL ma jakieś legislacyjne uwagi do projektów i wówczas trafiają one pod obrady rządu nieco później.
Być może tak jest w tym przypadku, bo gdy spojrzymy na porządek obrad środowego posiedzenia rządu, ustawy o opłatach abonamentowych próżno w nim szukać. Być może pojawi się na kolejnym - na początku czerwca.
Co z abolicją?
Od początku prac nad ustawą przedstawiciele Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapewniali, że tych niepłacących obejmie abolicja.
Początkowo miała dotyczyć wszystkich, którzy zarejestrują odbiorniki i zaczną płacić abonament. I rzeczywiście, zapowiedział to w niedzielę w Radiu Zet wiceminister kultury Jarosław Sellin.
- Chcemy wyjść z taką propozycją, która spowoduje, że naprawimy sytuację na przyszłość. Ściągalność abonamentu będzie lepsza, a jednocześnie ogłosić pewną abolicję jeżeli chodzi o tych, którzy tego nie robili przez całe lata - zapowiedział.
Problem w tym, że pojawił się jeszcze jeden rachunek, by zostać objętym abolicją. Mianowicie zapłata z góry za przynajmniej pół roku abonamentu. Dopiero wtedy będzie można mówić o "zapomnieniu krzywd".
Autorzy projektu liczą, że uszczelnienie systemu pozwoli odetchnąć TVP, która jest w ostatnich miesiącach w fatalnej kondycji finansowej. O tym pisaliśmy wielokrotnie.
Co więcej, zamieszanie z bojkotem festiwalu w Opolu na pewno finansom Telewizji Polskiej nie pomogą.
Nowy abonament miałby podłączyć kroplówkę mediom publicznym. Resort liczy na 255 mln zł w pierwszym roku, a w kolejnych - 620 a nawet 730 mln złotych więcej z tytułu abonamentu. To pomogłoby bardzo telewizji, prowadzonej przez Jacka Kurskiego. Szczególnie, że TVP stara się o kredyt w wysokości 800 mln zł na inwestycje i rozwój.
Według informacji KRRiT na koniec 2016 r. z uiszczaniem opłat abonamentowych zalegało ponad 2 mln gospodarstw domowych, w których były zarejestrowane odbiorniki radiowe lub telewizyjne. Kwota zaległości za ostatnie pięć lat, w stosunku do których możliwa byłaby egzekucja, przekraczała 3 mld zł.