Oberwanie chmury na rynkach

WYDARZENIE DNIA

Decyzje niemieckiego nadzoru, który postanowił ukrócić nagą krótką sprzedaż (a więc handel wybitnie spekulacyjny) wywołały falę przeceny na rynkach finansowych, której poddała się też GPW.

Najgorzej sytuacja wyglądała przed południem. Co prawda spadek na otwarciu nie był znaczny, ale do 11-tej w Warszawie trwała wyprzedaż z prawdziwego zdarzenia. Po dwóch godzinach notowań spadek WIG20 przekraczał 3,5 proc., a skala obrotów 1 mld PLN. W tym samym czasie mocno spadały także indeksy europejskie, a oliwy do ognia dolewała kanclerz Niemiec. Angela Merkel uznała euro za zagrożone i zapowiedziała, że upadek euro będzie też upadkiem Europy. Chyba niepotrzebnie wtykała dziś kij w mrowisko, zważywszy na to, że większość członków strefy euro opracowała już plan cięć wydatków budżetowych. Na inwestorach nie mniejsze wrażenie mógł zrobić wprowadzony w nocy zakaz krótkiej nagiej sprzedaży (czyli bez pokrycia w aktywach bazowych) akcji dziesięciu największych niemieckich firm finansowych i CDS'ów na obligacje rządowe. Zakaz nie ma aż tak dużego praktycznego znaczenia, ponieważ to Londyn pozostaje europejskim centrum finansowym (czy też jak chcą niektórzy - spekulacyjnym). Ale ponieważ zbiega się w czasie z
dyskusją nad nałożeniem dodatkowych obciążeń podatkowych na banki w USA, zapowiedzią większego nadzoru nad funduszami hedgingowymi i niesprecyzowaną bliżej deklaracją Angeli Merkel wprowadzenia podatku od transakcji finansowych, reakcja inwestorów była silna i skoncentrowana właśnie na akjach sektora finansowego.

W okolicach południa wyprzedaż została zatrzymana, a trend powoli odwracał się. Do końca notowań WIG20 zdołał ograniczyć straty do 2,5 proc., a kluczowe europejskie indeksy (DAX, CAC, FTSE) do poniżej 2 proc. W samej końcówce notowań doszło do pogorszenia nastrojów w Warszawie, mimo że notowania przy Wall Street rozpoczęły się neutralnie.

Warto zwrócić uwagę na obroty, ponieważ nadają one dzisiejszej sesji dużego znaczenia. Spadek WIG20 był początkowo tak głęboki, że indeks dotarł do minimum z 7 maja (sesji przed ogłoszeniem planu ratunkowego dla strefy euro). Późniejsze odbicie poparte wartością transakcji na poziomie 2,56 mld PLN - to drugie co do wielkości obroty akcjami spółek z WIG20 w historii, jeśli nie uwzględniać sesji, na których wygasały kontrakty terminowe - może stwarzać nadzieję, że okolice 2335 pkt są twardym dnem dla indeksu blue chips, ale jego ewentualne przełamanie na kolejnych sesjach, może oznaczać też bardzo szybką drogę w dół.

Dzisiejsze dane z GUS nie miały większego znaczenia dla inwestorów, nie tylko dlatego, że zwykle są ignorowane, ale także dlatego, że gorsze od oczekiwań dane o średniej płacy równoważyły całkiem dobre dane z budownictwa mieszkaniowego (więcej o nich piszemy w odrębnym komentarzu).

Na rynku walutowym euro spadło początkowo do 1,214 USD wyznaczając nowe minimum trendu, ale po południu kosztowało już 1,228 USD. Niespecjalnie pomogło to złotemu, bo euro podrożało u nas do 4,097 PLN, a dolar do 3,333 PLN (najwyższe notowania od roku). Frank podrożał do 2,891 PLN, ale w ciągu dnia był nawet o trzy grosze wyżej.

Na rynku surowców ponownie gościła przecena, na którą tym razem załapało się także złoto - cena uncji spadła do 1 200 USD to jest o 2 proc. O 2,2 proc. potaniała także miedź, a o 1,2 proc. ropa.

Emil Szweda
Open Finance

| Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania. |
| --- |