Obóz byków nie poddaje się
Wydawało się, że po wtorkowej sesji, kiedy to rynek przestraszył się oporu na indeksie S&P 500, w środę gracze po prostu poczekają na nowe, silniejsze impulsy.
11.03.2010 09:32
Nic z tych rzeczy. Byki od początku dnia atakowały, mimo że powodów do tego ataku było niewiele. Mówiło się o tym, że Grecja już nie straszy, ale to nie jest prawda, bo amerykańscy gracze nigdy się Grecją specjalnie nie przejmowali. Być może trochę pomagała informacja o kolejnym (trzecim z kolei) mocnym wzroście eksportu Chin (46 proc. r/r w lutym). W Azji ona niepokoiła (może nastąpić wycofanie środków pomocowych), a w Stanach pomagała. Tak czasem się zdarza.
Raporty makro nie miały wielkiego znaczenia, ale też bykom nie przeszkadzały. Publikacja danych o tygodniowej zmianie na rynku kredytów hipotecznych w USA oczywiście nikogo nie poruszyła, ale odnotujmy, że indeks w minionym tygodniu wzrósł o 0,5 procent, indeks refinansowania o 1,5 procent, a średnie oprocentowanie kredytu 30. letniego wzrosło z 4,95 na 5,01 proc. Zapasy w hurtowniach nieoczekiwanie spadły (0,2 proc.), ale sprzedaż dość silnie wzrosła (1,3 proc.). Oczywiście komentarze były optymistyczne – magazyny pustoszeją, więc trzeba je będzie napełnić.
Na rynku akcji najmocniej drożały firmy sektora finansowego. Odnotować trzeba, że w Senacie w środę była prezentowana proponowana przez Paula Volckera i administrację USA reforma zakazująca bankom handlu aktywami na rachunek własny. Nikogo to już nie straszyło, a pamiętamy, jaka mocna była reakcja w styczniu, kiedy propozycja się pojawiła. Jak widać rynek zakłada, że mało z tej reformy w Kongresie zostanie. I może mieć rację. Słabiej zachowywały się spółki sektora surowcowego.
Gracze najwyraźniej postanowili za wszelką cenę doprowadzić do przełamania oporu na S&P 500 (1.150 pkt.), bo to on przecież hamuje najmocniej drogę na północ. Nie przeszkadzało im to, że nie było sensownych powodów do kupna akcji. Już po 3 godzinach indeks testował opór. Pierwszy atak się nie powiódł, więc podaż bardzo szybko sprowadziła indeks do poziomu z wtorku. Byki były jednak w środę nie do pobicia. Znowu zaatakowały i doprowadziły do drugiego testu oporu. Też nieudanego, ale ostanie minuty znowu były wygraną byków. Opór nie padł, ale NASDAQ pokonał szczyt, co często uznawane jest za sygnał kupna. Krańcowe wykupienie rynku każe w to jednak bardzo wątpić. Korekta wisi w powietrzu.
GPW rozpoczęła środową sesję od niewielkiego spadku indeksów, ale już po godzinie zlecenia koszykowe błyskawicznie podniosły indeks na poziom o około jeden procent wyższy od wtorkowego zakończenia, gdzie wszedł w marazm. Udział giełd zagranicznych w tym ruchu był niewielki. Odnotować jednak trzeba, że podobnie zachował się węgierski BUX, co może świadczyć o kierowaniu ruchu na tych rynkach przez kapitał zagraniczny. Niepewność przed rozpoczęciem sesji w USA zaczęła w końcówce nieco chłodzić nastroje, ale i tak dzień zakończyliśmy zdrowym (0,8 proc.) wzrostem WIG20, a mniejsze spółki rosły jeszcze szybciej. MWIG40 wzrósł o 1,35 proc. i jest już bliski wybicia z trendu bocznego, a SWIG80 już to zrobił. Zdaje się, że mniejsze spółki wchodzą w dobry dla siebie okres.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi