Od września 683 tys. zachorowań na grypę i zakażenia grypopodobne

Od początku września z objawami grypy i zakażeń grypopodobnych trafiło do lekarzy ponad 683 tys. osób, o prawie 140 tys. więcej niż w tym samym okresie 2013 r. - poinformował PAP Ogólnopolski Program Zwalczania Grypy.

Od września 683 tys. zachorowań na grypę i zakażenia grypopodobne
Źródło zdjęć: © Fotolia | Food Photo

20.11.2014 | aktual.: 20.11.2014 11:36

Pediatra i ekspert Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy dr hab. Ernest Kuchar zwraca uwagę, że prawie 30 proc. tych zakażeń (ponad 193 tys.) stwierdzono u dzieci do czwartego roku życia. "Dzieci w pierwszych dwóch latach życia trafiają do szpitala z powodu grypy równie często jak osoby starsze" - podkreśla.

Przewodniczący Rady Naukowej Instytutu Oświaty Zdrowotnej Fundacja Haliny Osińskiej prof. Adam Antczak podkreśla, że na razie liczba zaraportowanych zakażeń grypowych i grypopodobnych nie odbiega od spokojnych sezonów lat ubiegłych.

- Trzeba jednak pamiętać, że szczyt zachorowań na grypę występuje zwykle od stycznia do marca. Bez odpowiedniej profilaktyki wirus może się bardzo szybko rozprzestrzenić, a dzieci są jedną z grup szczególnie narażonych na zakażenia - mówi.

Zdaniem dr. Kuchara rodzice powinni pamiętać, że najlepszą ochronę przed grypą zapewnia szczepienie, które w przypadku tej choroby zalecane jest u maluchów już od szóstego miesiąca życia. Przypomina, że "grypa to poważna choroba, której ewentualne powikłania mogą niekorzystnie wpłynąć na przyszłość zdrowotną małego pacjenta".

Według specjalisty dzieci do czwartego roku życia są szczególnie narażone na niebezpieczne powikłania, m.in. na zapalenie ucha środkowego, płuc czy oskrzeli. Rodzice w Polsce jednak wciąż niechętnie szczepią maluchy przeciwko grypie. Jednym z głównych powodów są liczne mity i nieporozumienia, jakie krążą na temat szczepień przeciw grypie - uważają eksperci OPZG.

Dr Kuchar potwierdza, że ogólne reakcje poszczepienne mogą imitować objawy grypy, lecz nie jest to rzeczywiste zachorowanie. Zawarte w szczepionkach składniki nie mogą wywołać choroby. "Szczepionki dostępne w Polsce zawierają zabite, inaktywowane wirusy grypy lub ich białka, a te nie mogą się namnażać, a zatem wywołać choroby" - podkreśla dr Kuchar.

Dodaje, że szczepienia są bezpieczne dla dzieci. "Szczepionki przeciwko grypie sezonowej używane są na całym świecie od prawie 60 lat, a ich skład jest pod ścisłą kontrolą wielu instytucji, w tym Światowej Organizacji Zdrowia (WHO)" - zapewnia.

Grypa to choroba zakaźna, rozprzestrzeniająca się drogą kropelkową. Wywołuje ją wirus, który ma dużą skłonność do mutacji. Od lat najskuteczniejszą metodą ochrony przed nią niezmiennie są szczepienia.

WHO monitoruje zmienność wirusa grypy i dwa razy w roku rekomenduje producentom skład szczepionek przeciw grypie na dany sezon. Dlatego ważne jest, aby co roku szczepić się przeciw grypie. Powinny to robić w szczególności osoby z grup ryzyka powikłań pogrypowych, przede wszystkim ludzie po 65. roku życia oraz małe dzieci.

Dr Kuchar zapewnia, że szczepionki nie osłabiają układu odpornościowego. Wyjaśnia, że poprzez szczepienie układ odpornościowy wytwarza swoistą odporność przeciwwirusową, uczy się walczyć z wirusem grypy. Zatem szczepienie wzmacnia układ odpornościowy, a nie osłabia go.

Wątpliwość wzbudza również skuteczność szczepionki. Prawdą jest, że nie wszystkim osobom zapewnia ona ochronę przez zakażeniem. Jej skuteczność ocenia się na 70-90 proc. Może się zatem zdarzyć, że mimo przyjęcia szczepionki dojdzie do zakażenia grypą. Zwykle jednak przebieg choroby jest wtedy łagodniejszy, szybciej dochodzi do wyleczenia i rzadziej zdarzają się poważne powikłania. - W przypadku dzieci jest to szczególnie ważne - dodaje specjalista.

Koszty leczenia grypy znacznie przewyższają cenę zakupu jednej szczepionki (trzeba zapłacić ok. 30-40 zł). Dr Kuchar zwraca uwagę, że przy poważnych powikłaniach, takich jak zapalenie płuc czy zapalenie ucha środkowego, wymagane jest leczenie szpitalne, długi jest również okres rekonwalescencji pacjenta.

Wirus grypy przenosi się, gdy stykamy się z zakażoną osobą, która kaszle, kicha lub mówi. Może być także przeniesiony przez podanie ręki zakażonej osobie lub przez dotykanie skażonych powierzchni.

"Nawet jeśli nasze dziecko nie uczęszcza do żłobka czy przedszkola, nie znaczy, że nie jest narażone na zakażenie. Ktokolwiek, kto przychodzi do domu, może zawlec wirusa. Dlatego, żeby dziecko było w pełni bezpieczne, należy je zaszczepić" - podkreślają eksperci Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)