PiS szykuje zmianę dla chorych na zaćmę. Będzie refundacja

Ministerstwo Zdrowia szykuje zmianę logiki w systemie refundowania zabiegów leczenia zaćmy. Na korzyść pacjentów.

PiS szykuje zmianę dla chorych na zaćmę. Będzie refundacja
Rakesh Ahujawikimedia.org (CC BY-SA 3.0)
Jacek Frączyk

20.04.2016 | aktual.: 20.04.2016 17:03

Od prawie dwóch lat chorzy na zaćmę nie mogą skorzystać z refundacji NFZ, jeśli potrzebują wszczepienia droższych soczewek korygujących wzrok. Fundusz zakazał takich praktyk, mimo że... akceptuje je w ortopedii. Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", Ministerstwo Zdrowia szykuje zmianę (braku) logiki w systemie. Na korzyść pacjentów.

Nasz system ochrony zdrowia od prawie dwóch lat nie dawał wyboru pacjentom zmuszonym operować zaćmę: albo zgadzali się na standardowo oferowaną soczewkę (najtańszą), albo robili zabieg w prywatnych klinikach kosztem 5-6 tysięcy złotych.

Narodowy Fundusz Zdrowia nie zezwalał od pewnego czasu na dopłaty do soczewek korygujących wzrok. Aleksandra Kurowska w środowym "Dzienniku Gazecie Prawnej" opisuje, że minister zdrowia chce z tym skończyć i proponuje, by soczewki potraktować tak samo jak leki: państwo zapłaci za nie zawsze, ale do pewnego limitu.

Tańsze niż limit będą gratis, droższe będą dostępne z dopłatą, która obejmie tylko pieniądze *przewyższające limit. Sam zabieg pozostanie bezpłatny, koszty w pełni pokryje fundusz. ##Lista soczewek refundowanych Projektem ustawy o wyrobach medycznych wprowadzającym nowy mechanizm rozliczeń już w czwartek zajmie się kolegium **Ministerstwa Zdrowia.* Podobnie jak przy lekach producenci będą wnioskować o objęcie refundacją ich produktów, a potem resort będzie sprawdzać ich jakość i negocjować cenę, a następnie wpisywać na listę refundacyjną. Ustalona zostanie maksymalna cena urzędowa oraz limit, do którego NFZ zrefunduje wyrób.

- Zakłada się, że co najmniej kilka wyrobów w danej grupie będzie poniżej limitu, więc będą dostępne dla pacjenta bezpłatnie - zapewnił dziennikarkę DGP Krzysztof Łanda, wiceminister zdrowia.

Standardowa soczewka, jednoogniskowa (monofokalna), którą zazwyczaj wykorzystuje się przy usuwaniu zaćmy w ramach NFZ, to koszt między 130 a 450 zł. Poprawia ona wzrok, a wielu chorym nawet go przywraca, ale nie koryguje tzw. wad refrakcyjnych, takich jak krótkowzroczność czy astygmatyzm, które u niektórych chorych występują wraz z zaćmą.

Zastosowanie droższej soczewki podraża koszt zabiegu o 3-4 tys. zł. Na jedno oko.

Niektóre placówki jeszcze dwa lata temu umożliwiały dopłacanie do lepszych soczewek, ale NFZ zaczął im za to naliczać kary, z odebraniem kontraktu na leczenie włącznie. Fundusz uznał to wtedy za działanie nielegalne, w związku z czym... zamiast dopłaty 3-4 tysięcy złotych pacjent, który chciał większej poprawy widzenia, musiał płacić pełne 5-6 tysięcy. ##Brak logiki w systemie, czyli... chodzi o pieniądze Według interpretacji NFZ sprzed półtora roku nie można było dopłacać do świadczeń podstawowych finansowanych ZUS-owską składką zdrowotną, a gwarantowanych w ramach ustawy o świadczeniach zdrowotnych państwa. Placówki medyczne wykonujące operacje usunięcia zaćmy musiały wycofać się z usługi wszczepiania korekcyjnych soczewek za dopłatą.

Stanowczość Narodowego Funduszu Zdrowia była zastanawiająca, bo w innych dziedzinach, w tym zaopatrzeniu w sprzęt ortopedyczny - np. stabilizatory, wózki, gorsety, pacjent ponosił część kosztów i jest to w ramach systemu akceptowane.

Skoro nie wiadomo o co chodzi, to prawdopodobnie chodzi o pieniądze, a konkretnie o kwoty, które NFZ musiał wypłacać na zabiegi zaćmy. Zmiana przekierowała część pacjentów do prywatnych klinik, czyli zaoszczędziła sporo pieniędzy funduszowi.

Teraz ministerstwo proponuje przywrócenie elementarnej logiki i zmianę sposobu myślenia. Materiał używany w trakcie zabiegów będzie wyceniany osobno i można do niego dopłacać. Podobnie jak w przypadku zabiegów ortopedycznych. ##NFZ nie cierpi zaćmy Koszt zabiegu, ale zarazem starzenie się społeczeństwa i powszechność schorzenia powodują, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie może przepadać za tą chorobą. To rosnące wydatki, które przy utrwaleniu tendencji demograficznych stanowić będą coraz większy procent wydatków funduszu.

Szacuje się, że na całym świecie liczba zabiegów chirurgicznego leczenia zaćmy będzie musiała się zwiększyć dwukrotnie w ciągu najbliższych dwóch dekad. W latach 2010-2013 liczba wykonanych zabiegów w Polsce wzrosła o 12 proc. do 180 tysięcy. A to i tak dużo za mało.

Limitowanie świadczeń przez NFZ ogranicza co prawda wzrost kosztów, ale tworzy kolejki. Na zabieg czeka się w Polsce średnio 414 dni, a w Holandii według danych OECD... tylko miesiąc. Niezadowolenie pacjentów coraz bardziej widoczne jest w mediach, z czym z kolei muszą się liczyć politycy.

Problem kolejek lepiej uposażeni pacjenci rozwiązywali dotąd np. poprzez leczenie za granicą. W Internecie dostępne są oferty, które przy zabiegu w Czechach w koszcie łącznym 3,1 tys. zł (razem z transportem) za zabieg z wszczepieniem soczewki jednoogniskowej (monofokalnej), obiecują, że NFZ zwróci nam 2,1 tys. zł. Zabieg z korekcją wzroku kosztuje 6,8 tys. zł, czyli po refundacji pacjent wydaje „tylko” 4,7 tys. zł.

„Zapewniamy pełną dokumentację wraz z tłumaczeniem oraz złożenie wniosku w Twoim imieniu tak abyś jak najszybciej uzyskał zwrot z NFZ.”, pisze oferent na swoich stronach internetowych, podając dodatkowo, że z jego usług skorzystało już 3,5 tys. osób z Polski, którym NFZ zwrócił 6,8 mln zł.

Podobne zabiegi w polskich klinikach kosztują około 2 tys. zł za wszczepienie soczewki monofokalnej, ale już 5-6 tys. zł za zabieg z soczewką korygującą wzrok, plus koszt badań około 150-300 zł. Tyle że... nie dostajemy za to zwrotu z NFZ.

Źródło artykułu:money.pl
ochrona zdrowianfzkolejki
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)