Praca w Polsce. Płacą nawet 70 zł/h. Chętnych brakuje
Zbieranie winniczków, choć opłacalne, staje się coraz trudniejsze. Mimo atrakcyjnych stawek, chętnych do pracy jest niewielu. Przyczyną są malejące populacje ślimaków i ograniczenia nakładane na zbieraczy. Tymczasem chętni za godzinę pracy mogą liczyć na stawki liczone w dziesiątkach złotych.
Zbieranie winniczków w Polsce to sezonowy biznes, który trwa od 20 kwietnia do 31 maja. Jak podaje "Fakt", mimo że stawki dla zbieraczy sięgają nawet 70 zł za godzinę, zainteresowanie jest niewielkie. Problemem są malejące populacje ślimaków oraz restrykcje w ich zbieraniu.
W wielu regionach, takich jak woj. lubelskie czy warmińsko-mazurskie, zbiór winniczków jest zabroniony z powodu spadku ich liczebności. Firmy przetwórcze, jak Warmex, muszą szukać alternatywnych źródeł zaopatrzenia, co zwiększa koszty produkcji. Import z innych krajów staje się koniecznością.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O włos od tragedii w Olsztynie. Z sufitu spadło prawie pół tony gruzu
Pomimo ograniczeń, w niektórych województwach, jak Kujawsko-Pomorskie, zbiór jest możliwy, ale z limitem do 140 ton. Jednak nawet tam liczba wydanych zezwoleń jest niska.
Ochrona ślimaków
Różne regiony każdego roku ustalają limity zbioru ślimaków. Odłów dotyczy tylko tych osobników, których muszla ma średnicę nie mniejszą niż 30-31 mm.
Przestrzeganie minimalnego wymiaru muszli ślimaka winniczka jest niezwykle ważne. Zbieranie osobników niewymiarowych, czyli tych, które są mniejsze nawet o 1-2 mm od dozwolonego wymiaru, prowadzi do sytuacji, w której znaczna część osobników nie zdąży spełnić swojej funkcji rozrodczej, co jest kluczowe dla przetrwania lokalnych populacji.