Pociągi w Polsce jeżdżą na czerwonym!
To nie jest pytanie "czy". To pytanie - "kiedy". Polskie koleje są w tak fatalnym stanie, że tragedie - takie, jak ta w Hiszpanii czy w Szczekocinach rok temu - mogą się powtórzyć. Sprzęt na kolei jest zużyty, a procedury bezpieczeństwa omijane - mówią o tym sami kolejarze.
27.07.2013 06:31
Dowód? Na zdjęciach. Pociągi w Radziwiłłowie Mazowieckim notorycznie przejeżdżają na tzw. sygnale zastępczym, czyli po prostu czerwonym świetle, ponieważ wszystko jest tam nowe - peron, tory, ekrany dźwiękochłonne - poza nastawnią, urządzeniami i mentalnością ludzi. Czym to grozi? W każdej chwili z naprzeciwka może nadjechać inny pociąg i… Strach nawet pomyśleć.
Dokładnie w takich okolicznościach w marcu zeszłego roku doszło do tragedii w Szczekocinach, w której zginęło 16 osób. Niczego to jednak nie nauczyło ludzi odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na kolei. Mimo alarmującego raportu o konieczności natychmiastowej poprawy bezpieczeństwa, jest jak było. W wielu miejscach pociągi regularnie są puszczane na tzw. sygnale zastępczym. To jego użycie doprowadziło do katastrofy w Szczekocinach. Tymczasem powinien być stosowany w wyjątkowych sytuacjach, bo stwarza możliwość wystąpienia zagrożenia bezpieczeństwa. Przy użyciu sygnału zastępczego - czyli pozwoleniu na jazdę mimo światła stop - łatwo wyprawić pociąg na zajęty już tor. Na nowo wyremontowanym za 1,8 mld zł odcinku w Radziwiłłowie Mazowieckim to reguła! Na popularnej trasie Warszawa - Gdańsk takich miejsc jest nawet kilka.
- To jest kompletnie niezrozumiałe. Mówią o tym sami maszyniści. Ciągle w wielu miejscach pociągi jeżdżą na sygnałach zastępczych. Komuś się nie chce przeprowadzić zmian, przyzwyczajono się, że tak jest - mówi nam Adrian Furgalski (37 l.), ekspert zespołu doradców gospodarczych TOR. I dodaje, że w Polsce bez przerwy mamy problem puszczania pociągów na sygnałach zastępczych.
- Stan urządzeń zabezpieczenia ruchu kolejowego jest zły. Jest to niedopuszczalne, tak samo jak powszechne stosowanie przez zarządców infrastruktury sygnałów zastępczych i pomijanie wszelkich zabezpieczeń w prowadzaniu ruchu pociągów - wskazywał niedawno Leszek Miętek (50 l.), szef Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych. - Mimo tragedii w Szczekocinach nie widać zmiany zarządzania bezpieczeństwem ruchu drogowego. Szumne deklaracje i zapowiedzi zderzają się z rzeczywistością - powiedział nam były minister transportu Jerzy Polaczek (52 l.).