Polacy opuszczają Islandię

Polacy opuszczają Islandię. Mieszkańcy wyspy mają problemy z wymianą waluty i wypłaceniem swoich pieniędzy z banków. Konsul RP w Reykjaviku twierdzi jednak, że nie ma wśród Polaków paniki.

Polacy opuszczają Islandię

09.10.2008 | aktual.: 09.10.2008 16:44

AFP

"Na Islandii średnio codziennie rodzi się jedno polskie dziecko. W Islandii oficjalnie mieszka 10 tys. naszych rodaków. Nieoficjalnie może być ich nawet kilkanaście tysięcy. Jesteśmy na wyspie nie tylko największą mniejszością, ale wręcz jest nas więcej, niż wszystkich innych emigrantów razem" - podkreśla konsul Michał Sikorski.

Islandia od dawna była istnym rajem dla naszych rodaków - zarabiali tu o wiele więcej niż w Polsce. Dobre czasy należą już jednak do przeszłosci. Dziś zarobki są tylko nieco wyższe niż w Polsce, a ceny gwałtownie rosną. Płace kształtują się w okolicach 5 tys. zł. - rok temu było to przynajmniej 10 tys. zł.

Nad Polakami, którzy postanowili zostać na wyspie, wisi kolejne widmo – zwolnienia. Pracodawców z Islandii przestaje być stać na zbyt wiele etatów. Ponad to zagrożone są ich oszczędności.

Rząd Islandii stara się zapobiec całkowitemu załamaniu systemu bankowego. Przewidziano szybką sprzedaż zagranicznych aktywów największych banków. Największy bank Islandii - Kaupthing - zostanie objęty przez państwo zarządem komisarycznym - poinformował w czwartek islandzki nadzór finansowy. Państwo przejęło już w tym tygodniu kontrolę nad drugim i trzecim co do wielkości bankiem - Landsbanki i Glitnir. Jednak tej akcji ratunkowej nie sprzyja z pewnością zatrzymanie do poniedziałku handlu na giełdzie w Islandii.

Islandia prowadzi z Rosją rozmowy w sprawie kredytu. - Przedstawiciele obu krajów odbyli nieformalne konsultacje w sprawie możliwości udzielenia kredytu Islandii w wysokości do 4 mld euro - powiedział w TV Bloomberg Arkadij Dworkowicz, doradca prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa.

Z powodu kłopotów Islandii cierpią także brytyjskie gminy - dokładnie 20, które mają depozyty w bankach na wyspie. Chodzi o setki milionów funtów szterlingów. Przedstawiciele lokalnych władz domagali się w czwartek spotkania z ministrem finansów Alistairem Darlingiem postulując, by rząd objął depozyty gmin takimi samymi gwarancjami, jak depozyty osób prywatnych.

Władze hrabstwa Kent zainwestowały w upaństwowionym właśnie islandzkim banku Landsbanki i jego brytyjskiej filii Heritable 50 milionów funtów szterlingów.

Także prywatnie mieszkańcy Wielkiej Brytanii mają konta w islandzkich bankach. Kraj już rozpoczął akcję odzyskiwania trzech milionów funtów szterlingów, trzymanych przez Brytyjczyków w należącym do Landsbanki internetowym banku IceSave, który wstrzymał wypłaty i transfery pieniędzy. Z kolei bank Kaupthing przyciągał klientów m.in. w Niemczech, obiecując bardzo atrakcyjne oprocentowanie.

Islandzki sektor bankowy rozrósł się do ogromnych rozmiarów, rozwijając działalność międzynarodową i wręcz usuwając w cień resztę gospodarki. Jego aktywa są dziewięć razy większe od islandzkiego PKB, wynoszącego 14 miliardów euro. W wielkim stopniu naraża to Islandię na skutki globalnego kryzysu kredytowego, ponieważ wiele długów okazało się "toksycznych".

W minionych 12 miesiącach kurs islandzkiej korony wobec euro spadł o ponad 70 proc. Eksperci mają wątpliwości, czy środków z kasy państwowej wystarczy na ustabilizowanie zagrożonego sektora bankowego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)