Polak w kłopotach i w kolejce do konsula

"Rzeczpospolita" pisze, że w polskich
konsulatach brakuje pracowników. Na spotkanie z konsulem w
Dublinie trzeba się zapisać z dwumiesięcznym wyprzedzeniem.

02.03.2006 | aktual.: 02.03.2006 07:01

Na własnej skórze przekonał się o tym pracujący w Irlandii Krzysztof Świątkowski z Wałbrzycha. Kilka dni temu stracił wszystkie dokumenty. Po telefonie do ambasady dowiedział się, że na spotkanie z konsulem może przyjść pod koniec kwietnia.

Informacje potwierdza konsul Małgorzata Kozik. _ Kiedy tworzono naszą placówkę, w Irlandii żyło blisko tysiąc Polaków. Do ich obsługi mieliśmy półtora etatu. Teraz jest tu 120 tys. Polaków, a etatów tyle samo co dziesięć lat temu _ - mówi.

Codziennie wydział ambasady w Dublinie przyjmuje ponad dwadzieścia osób. Do tego dochodzą tzw. sytuacje alarmowe, np. zgodny Polaków. Tylko w ubiegłym tygodniu placówka w Dublinie obsługiwała cztery takie przypadki. Każdy z nich to wiele godzin załatwiania formalności i rozmowy z rodzinami zmarłych.

Ostatnio do Dublina wysłano z kraju dodatkowego pracownika, ale tylko na trzy miesiące.

Po rozszerzeniu UE w Wielkiej Brytanii przybyło ok. 350 tys. Polaków. Tymczasem w polskich konsulatach w Londynie i Edynburgu od lat pracuje tyle samo ludzi. _ Codziennie przyjmujemy ok. stu osób. Mamy pięciu konsulów, zdecydowanie za mało. Potrzebujemy dodatkowych czterech ludzi _ - przyznaje wicekonsul w Londynie Michał Bury.

Konsul Generalny w Edynburgu jeszcze trzy lata temu opiekował się 5 tys. Polaków. W ciągu dwóch lat liczba ta wzrosła dziesięciokrotnie. Obsada konsulatu jest ciągle taka sama. _ Pracujemy po 12 godz. dziennie _ - mówi konsul Aleksander Dietkow.

Naczelnik Wydziału Opieki Konsularnej MSZ Leszek Kowalski obiecuje na łamach "Rzeczpospolitej", że wkrótce polskie placówki w krajach, które otworzyły rynki pracy dla Polaków, będą mogły liczyć na dodatkowe etaty. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)