Poszkodowani przez sprzątaczki
Nie brakuje sprzątaczek, które zniszczą, okradną lub naciągną nas na wyższą stawkę.
01.04.2010 | aktual.: 01.04.2010 16:22
10 złotych za godzinę sprzątania to najczęściej proponowana cena. Jak co roku przed świętami, pomoc domowa, która wysprząta mieszkanie na błysk, jest na wagę złota. Ale trzeba uważać! Nie brakuje sprzątaczek, które zniszczą, okradną lub naciągną nas na wyższą stawkę.
Przedświąteczną sprzątaczkę można wynająć już za 5 zł. Jak podaje „Rzeczpospolita” osób, które chcą dorobić porządkowaniem czyichś domów nie brakuje. W Warszawie aż 1113 osób szukało tego typu zleceń w ostatnich dniach, w Poznaniu – 556, Gdańsku 203, a Lublinie – 188. W ten sposób najczęściej dorobić chcą emerytki, bezrobotne, studentki.
Weronika studiuje oceanografię i przez cały przedświąteczny tydzień pracowała jako sprzątaczka. Ogłoszenie zamieściła w Internecie dwa tygodnie temu. Jak mówi, miała kilkanaście ofert.
- Zarobię 500 zł, w Warszawie zarobiłabym przynajmniej drugie tyle. No ale tu jest Gdańsk. Za tę kwotę myłam okna, odkurzałam, pastowałam podłogi, prałam dywan, tapicerkę, zmywałam też naczynia. Wszystko co chciał klient. Wysprzątałam 3 mieszkania – opowiada Weronika.
Jednak trzeba uważać, bo zdarzają się „fałszywe sprzątaczki” albo takie, które nie mają pojęcia o praniu dywanów i czyszczeniu okien. Liczą na łatwy i szybki zarobek. Na forach internetowych aż wrze. Oto przykłady poszkodowanych przez sprzątaczki.
Sprzątaczka "pomazała podłogę mopem", chciała 200 zł
„Wynajęłam mistrzynię w udawaniu. Kobieta pomazała szafki i podłogę mopem. Nie użyła żadnego detergentu, a w ogłoszeniu napisała, że przyniesie środki czyszczące. Efekt był taki, że szafki jeszcze bardziej kleiły się od tłuszczu. A podłoga była cała w smugach. Na półkach znalazłam kurz. Nie chciałam zapłacić. Na to bezczelna sprzątaczka powiedziała mi, że było tak brudno, że nie dało się wyczyścić wszystkiego dokładnie. Kobieta za dwudniowe obijanie się chciała 200 zł.” – opisuje internautka, podpisująca się jako Fiona na jednym z forów internetowych.
"Aż cuchnęło od tego zapachu"
„Nie miałam czasu zrobić generalnego sprzątania w domu. Bo byłam w delegacji, a jak wróciłam to pracowałam do późna. Mam dzieci, a mąż też ciągle poza domem. Wynajęłam panią Stenię, która zażądała zaliczki (150 zł – niby na płyny i proszek). Miała porządnie wyczyścić podłogi. Tymczasem jedyne co zrobiła, to pozamiatała śmieci i okruchy w kuchni i w pokojach. I włączyła odświeżacz. W całym domu aż cuchnęło od tego zapachu! Myślała, że w ten sposób zamaskuje nieudolne sprzątanie” – Dorota Krebuda.
Spaliła mi toster i pralkę
„Ofertę znalazłam w sieci. Sprzątaczka pisała, że pracuje szybko, tanio i efekt murowany. Tak, efekt był murowany! Sprzątaczka zepsuła toster i pralkę. Doszło do jakiegoś spięcia i toster się zapalił. A poza tym, nie wiem dlaczego ona używała tostera! Oczywiście podziękowałam jej za współpracę i poprosiłam o zapłatę za szkody. Stwierdziła, że nie zapłaci, bo przez mój toster to ona mogła ulec wypadkowi, a nawet mogła umrzeć ” – pisze Annalista.
"Okradła, ale dobrze sprzątała"
„Przestrzegam przed pozostawianiem sprzątaczki samej w mieszkaniu. No chyba, że macie zaufaną osobę, która sprząta wam od dawna. Ja zawsze sama sprzątałam, ale teraz znalazłam siew trudnej sytuacji i nie byłam w stanie sama wszystkim się zająć. Wzięłam pierwszą lepszą osobę z ogłoszenia. Kobieta miała posprzątać podczas mojej nieobecności. I posprzątała. Wszystko lśniło, okna były czyste, pranie pachnące i uprasowane. Zapłaciłam jej umówioną stawkę. Dopiero po kilku dniach zobaczyłam, że z pudła zniknęła zastawa obiadowa. Z łazienkowej szafki - perfumy. Nie mogę też znaleźć sukni, którą przywiozłam sobie z Paryża. Sprzątaczka ukradła też sprzęt narciarski, który po sezonie schowaliśmy do skrytki przy kuchni” – pisze Bezczelnie Okradziona.
"Zniszczyła obraz żrącym płynem"
O swoich doświadczeniach ze sprzątaczkami mówi też Maria, która od lat korzystała z usług jednej osoby. Po śmierci zaufanej sprzątaczki, postanowiła znaleźć kogoś nowego.
- Była jakaś dziewczyna, która paliła papierosy jak smok. Gdy wchodziłam do mieszkania wręcz rozbijałam się o chmurę dymu. Innym razem sprzątała kobieta, która o niczym nie miała pojęcia. Jakimś żrącym środkiem przetarła obraz, który jest w mojej rodzinie od lat. Zniszczyła go! Po prostu starła cześć malunku. Okazuje się, że sprzątanie to sztuka i ciężka, odpowiedzialna praca, na pewno nie dla każdego – opowiada Maria Wejsun, gdańszczanka, jest menedżerką w jednej z firm ubezpieczeniowych.
Unikajmy przypadkowych osób
Irena Wielgosz ma firmę zajmująca się sprzątaniem mieszkań w Warszawie. Ma własną stronę internetową w sieci. Jak mówi, najlepiej jest wynajmować sprzątaczki, które są sprawdzone np. przez rodzinę czy znajomych.
- Na pewno lepiej jest też wynająć sprzątaczkę z firmy, bo firma nie może sobie pozwolić na jakąkolwiek wpadkę. Ja mam 5 sprzątaczek i zawsze sprawdzam jakość ich pracy. Mówię też jak mają pracować. Przez 12 lat sprzątałam mieszkania w Niemczech i naprawdę się na tym znam. Można też poprosić sprzątaczkę o referencję lub dowiedzieć się u kogo poprzednio pracowała. Można zadzwonić i zapytać, czy poprzedni klient był zadowolony. Unikajmy przypadkowych osób i takich, które oferują pracę za kilka złotych. To podejrzane, gdy ktoś chce mniej pieniędzy niż kosztuje sam płyn do podłóg. Nie pozostawiajmy obcej osoby samej w mieszkaniu – twierdzi Irena Wielgosz.
Krzysztof Winnicki