Pozbawieni pracy przez Facebooka
Siedmiu pracowników i współpracowników wrocławskiego aquaparku zostało zwolnionych z pracy po tym, jak wyszło na jaw, że są członkami zamkniętej grupy krytykującej pracodawcę – informuje prw.pl
03.01.2014 | aktual.: 03.01.2014 15:00
Siedmiu pracowników i współpracowników wrocławskiego aquaparku zostało zwolnionych z pracy po tym, jak wyszło na jaw, że są członkami zamkniętej grupy krytykującej pracodawcę – informuje prw.pl.
Zaczęło się bardzo niewinnie. Od umawiania na spotkania i komentowania spraw bieżących, a skończyło na narzekaniach na pracodawcę. "Kiedy sygnalizowaliśmy swoje problemy u szefostwa, odbijaliśmy się od ściany, nic więc dziwnego, że musieliśmy dać gdzieś ujście swoim emocjom" – opowiada na łamach prw.pl. jedna z byłych już kierowniczek zmiany kas.
O istnieniu grupy i tematach poruszanych na jej łamach, szefostwo firmy dowiedziało się od jednego z jej członków. Konsekwencją donosu były zwolnienia. Z pracą pożegnały się osoby, które najbardziej udzielały się na forum grupy.
"To były bardzo brutalne ataki na kasjerów i kolegów w innych działach. Co więcej forum stało się miejscem, w którym planowano działania sabotujące polecenia wydawane przez zwierzchników, takie jak dystrybucja ulotek czy nowe procedury, które próbowano wdrożyć aby poprawić standard obsługi klienta. One były z góry skazane na porażkę. Nawoływano też do łamania kodeksu pracy" – skomentowała w prw.pl Anna Hejno, rzecznik prasowy aquaparku.
Pracownicy tłumaczą, że krytyka firmy była powodowana frustracją i bezsilnością.
"Zarząd mając takie źródło informacji mógł zastanowić się, czy w słowach krytyki nie ma ziarenka prawdy. Zabolała ich prawda, bo ciężko się przyznać, że jest się złym organizatorem. W Polsce jest tendencja by nie słuchać tego co dzieje się na dole. To były komentarze raczej prześmiewcze, ironiczne, sarkastyczne , a nie agresywne. Jeżeli ktoś dostał maila napisanego niegramatycznie to wklejał go i komentarze się pojawiały, tak jak w normalnej rozmowie ze znajomymi. Problemem było to, że było to napisane, a nie powiedziane" - tłumaczą byłe pracownice na łamach prw.pl.
JK,WP.PL