Praca jest dla nich lepsza niż dziecko
Są egoistami, uczestniczącymi w wyścigu szczurów, a może na tyle pasjonuje ich praca, że nie starcza im życia na inne sprawy?
*Rafał, ma 38 lat, jest architektem, współpracuje obecnie z niemiecką firmą projektową. * - Szanuję ludzi, którzy decydują się na dzieci. Ja ich nie mam, nie chcę mieć. Wiem, że musiałbym zrezygnować z aktywności zawodowej. Nie mógłbym tyle podróżować, zarywać nocy, musiałbym skupić się na wychowaniu. To nie dla mnie. Niczego oczywiście nie wykluczam. Moje projekty, budynki, które powstają – oto moje dzieci. Innych nie planuję. Uważam też, że rodziny są bardzo promowane. Zmienia się prawo pod pracowników z dziećmi. Już boję się mówić o tym, że jestem bezdzietny z wyboru. Ten lobbing rodzinny jest irytujący. Czuję się gorszy i niezrozumiany. A ja po prostu chcę być sobą.
*Ola, ma 29 lat, jest copywriterem, od kilku lat pracuje dla znanej marki. * - Nie mam czasu na sen, na odpoczynek, na oglądanie telewizji, a co dopiero dla dziecka. Lubię moją pracę i chcę być coraz lepsza. Nie umiałabym pogodzić rodziny z pracą. Czułabym się nieszczęśliwa, gdybym musiała siedzieć w domu przy dziecku. Takie dziecko też byłoby nieszczęśliwe. Po co więc doprowadzać do takiej sytuacji.
*Maria, ma 39 lat, agent ubezpieczeniowy. * - Lubię swój styl życia, pracę, podróże, znajomych. Najfajniejsze jest to, że czuję się wolna. Rodzina to jednak pewien przymus, nie powiem do dziecka, „nie mam ochoty opiekować się tobą, idź sobie”. Jeśli nie mam ochoty rozmawiać ze znajomymi, to zawsze mogę się z nimi pożegnać. Jestem zbyt niezależna na rodzinę.
*Kasia, ma 33 lat, nauczyciel akademicki na jednym z uniwersytetów (prosi o to, by nie podawać nazwy) * - Żyję literaturą i uniwersytetem. Nie potrafię myśleć o niczym innym. Nie umiałabym się przestawić na „rodzinny tor myślenia”. Czasem zapominam załatwić jakieś urzędowe sprawy, nie odżywiam się zdrowo, palę. Nie potrafię dbać o siebie, a co dopiero o kogoś innego. Sama czuję się jeszcze niedojrzała.
*Magdalena, 34 lat, dyrektor sieci butików z odzieżą. * - Nie lubię dzieci. Nie mam ochoty dorabiać się z tymi pieluchami, podgrzewaniem mleka. Potem trzeba myśleć o opiekunce. Nie lubię sobie komplikować życia. Jeśli ktoś kocha dzieci, to proszę bardzo. Ja nie. Kocham swoją pracę. Po co to zmieniać, skoro w pracy się odnajduję i nie wyobrażam sobie bez niej życia.
*Tomek, 41 lat, fotoreporter. * - Praca to moja pasja. Innej nie mam. Nic i nikt mi nie zastąpi tego co kocham. Może to brzmi brutalnie, ale taka jest prawda. Nie muszę mieć rodziny, mam przyjaciół. Nie umiem się opiekować dziećmi. Syn znajomych płakał, gdy miałem się nim zająć przez godzinę. Nie chciał jeść, zrobił kupę. Nie miałem pojęcia co zrobić. Nie było między nami kontaktu. To mnie utwierdziło w przekonaniu, że nie nadaję się na ojca. Może fajnie byłoby mieć potomka, ale cały ten czas dzieciństwa przeraża mnie. Całe życie trzeba podporządkować takiemu dziecku. To nie dla mnie.
*Krystyna, 57 lat, lekarka. * - Jestem lekarzem, ale już nie pracuję w zawodzie. W pracy się spalałam. Uwielbiałam to. Nie miałam czasu na rodzinę. I tak było mi dobrze, ale do czasu. Od kilku lat jestem na rencie inwalidzkiej, nie mogę już pracować. Reumatyzm bardzo zdeformował mi kości rąk, z trudem chodzę. Najgorsze jest to, że nie mogę robić tego co lubię. Nigdy nie myślałam o własnej rodzinie, teraz czuję się bardzo samotna. Teraz dopiero żałuję, czuję pustkę. Coś bezpowrotnie minęło. Z drugiej strony jednak, gdy pracowałam, żyłam zgodnie ze sobą. Nie chciałam mieć dzieci, bo tak czułam. Teraz sytuacja się zmieniła.
wysłuchał Krzysztof Winnicki
/AS