Pracują na sygnale

Praca kierowcy karetki to zawód dla ludzi o mocnych nerwach

Pracują na sygnale
Źródło zdjęć: © PAP

20.09.2012 | aktual.: 24.09.2012 10:07

W tym zawodzie nie jest lekko. Skuteczność interwencji zależy przede wszystkim od czasu. Dlatego na kierowcy karetki spoczywa duża odpowiedzialność. Każda sekunda to upływające życie pacjenta. Po czterech minutach od zatrzymania krążenia zachodzą nieodwracalne zmiany w mózgu. Transport nie może też spowodować uszczerbku na zdrowiu przewożonej osoby. Jednak na drodze, kierowcy uczestniczący w ruchu, nie zawsze chyba uświadamiają sobie wagę sytuacji. Czasem odnosi się wrażenie, że nie wszyscy kierowcy traktują karetkę na sygnale poważnie. Nieraz ktoś zajedzie drogę, albo zwyczajnie nie ustąpi pierwszeństwa pojazdom uprzywilejowanym, inni wpadają z kolei w panikę. Potem wszyscy dziwią się, dlaczego karetka jedzie tak długo – relacjonowali wrocławscy kierowcy karetek w reportażu TVN.

Czarny PR i absurdy na drodze

W mediach szumno o wypadkach z udziałem karetek pogotowia. Czasem odnosi się wrażenie, że to kierowcy karetek, a nie postali uczestnicy ruchu drogowego doczekali się w tym kontekście „czarnego PR-u”. Co jakiś czas pojawiają się informacje o kierowcach karetek łamiących przepisy drogowe. Jedną z takich sytuacji było wyłamanie szlabanu przy wjeździe na autostradę A4. Kierowca karetki pędzącej na sygnale, na ratunek ofierze wypadku samochodowego, stając przed wjazdem na autostradę, który nie chciał się otworzyć i widząc brak reakcji ze strony obsługi wjazdu, postanowił wyłamać barierkę. - „Dojeżdżaliśmy do szlabanów. Naprzeciwko w budce siedziała pani, która nie otworzyła nam żadnej barierki. Stojąc na sygnale przez jakieś trzy minuty stwierdziłem, że muszę ten szlaban wyłamać" – mówił w rozmowie z TVN24 Dariusz Babiarz, ratownik medyczny z firmy Falck. Firma obsługująca wjazd na autostradę uznała zachowanie kierowcy za nieuzasadnione, mówiąc, że żeby wjechać na drogę, wystarczyło pobrać bilet. Nikt jednak nie
wyjaśnił biernej postawy osób obsługujących wjazd, a wicewojewoda opolski Antoni Jastrzembski poparł decyzję kierowcy.
Wiedząc, że nie zawsze ustąpią im pierwszeństwa przejazdu, jeżdżą na czerwonym świetle, wymuszają pierwszeństwo. Ale takie zachowania na drodze mają niejednokrotnie swój tragiczny finał. Tak jak w Dąbrowie Górniczej, gdzie kierowca karetki wymusił pierwszeństwo (prawdopodobnie nie jechał na sygnale) i w zderzeniu z samochodem osobowym zginął na miejscu. Z kolei w Jaworznie kierowca karetki przejechał na czerwonym świetle i doszło do zderzenia, w którym poważne obrażenia odniósł pacjent wieziony do szpitala. W poszukiwaniu chorych i ofiar wypadków

Pracy nie ułatwiają im też niejednokrotnie osoby proszące o przyjazd karetki. Zdarza się, że nie są oni w stanie precyzyjnie określić miejsca zdarzenia, a to z powodu szoku, a to z braku dokładnej wiedzy. Nieraz dyspozytornia dostaje zgłoszenie, że wypadek miał miejsce, np. na drodze w okolicach Dębek. Czasem wynika to z tego, że osoba będąca uczestnikiem, bądź świadkiem wypadku nie jest w stanie określić precyzyjne lokalizacji. W takie sytuacji kierowcy karetek radzą, o ile jest to możliwe, dojść do drogi głównej i podać konkretnie dane, co z pewnością może ułatwić im szybkie dodarcie na miejsce zdarzenia. W przypadku, gdy opanują nas silne emocje, w sytuacji gdy chodzi o ludzkie życie, lepiej postawić na opanowanie. Każda sekunda jest ważna – alarmują kierowcy karetek pogotowia.

Praca nie dla każdego?

Choć praca nie wymaga żadnych konkretnych kwalifikacji poza prawem jazdy i kursem na prowadzenie pojazdu uprzywilejowanego, nie jest to zawód dla każdego. Dużo odpowiedzialność, jaka spoczywa na kierowcy, wymaga stalowych nerwów. Osoby pracujące mobilnie, zdają sobie sprawę, czym jest codzienne 8 godzin spędzone w korkach. Ale kiedy na dodatek spoczywa na nas odpowiedzialność za ludzkie życie, presja jest wielokrotnie większa. Na miejsce wypadku na przykład, trzeba szybko dojechać, a z miejsca wypadku szybko przetransportować pacjenta do szpitala, dbając, żeby szybka jazda nie spowodowała uszczerbku na jego zdrowiu. Taka okoliczność wymaga szczególnych umiejętności prowadzenia pojazdu, dlatego w tym zawodzie minimalny staż kierowcy musi wynosić trzy lata. Odporność na stres weryfikują natomiast testy psychologiczne, będące elementem rekrutacji. Czynnikiem stresogennym jest bowiem w tym zawodzie nie tylko presja czasu, ale również codzienne obcowanie ze śmiercią – kierowcy karetki, jak pozostała część załogi
ratunkowej, są narażeni na, nieraz, makabryczne widoki ofiar wypadków, którym trzeba udzielić pomocy. A zarobki? Jak podaje portal praca.pl średnie zarobki kierowcy karetki sanitarnej kształtują się w granicach 1,8 tys. zł – 2 tys. zł netto.

MD/JK

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)