Protest zwalnianych pracowników Protektora
Wypowiedzenia otrzymało ponad 140 osób. Władze firmy tłumaczą, że spółka przynosi straty
03.01.2012 | aktual.: 03.01.2012 13:02
Protest zwalnianych pracowników Protektora, specjalizującego się w produkcji obuwia dla wojska, zaczął się w poniedziałek.
Szef zakładowej Solidarności Marcin Szewc powiedział we wtorek PAP, że w pomieszczeniach firmy przebywa kilkudziesięciu pracowników - jedna grupa na klatce schodowej przed wejściem do siedziby zarządu, a druga w przyzakładowym sklepie. "To jest jak okupacja" - ocenił. Na zewnątrz zakład pikietuje kolejne kilkadziesiąt osób.
W nocy związkowcy złożyli w komisariacie policji zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez zarząd przestępstwa przywłaszczenia mienia związkowego. Jak tłumaczy Szewc, pomieszczenia związków, gdzie znajdują się m.in. dokumenty i pieczątki, są wciąż zamknięte i niedostępne dla związkowców. "Żądamy dostępu do tych pomieszczeń, ale niestety bezskutecznie" - dodał.
"Zawiadomienie związków zawodowych zostało przesłane do prokuratury" - powiedział PAP Andrzej Fijołek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Jak dodał, policjanci prowadzą obserwację zakładu, którego pilnuje ok. 70 ochroniarzy; do tej pory interwencja policji nie była konieczna.
Wielogodzinne rozmowy między protestującymi a likwidatorem spółki prowadzone do późnych godzin nocnych w poniedziałek nie przyniosły rezultatu. Związkowcy żądają m.in. wyższych odpraw - po 2000 tys. zł za każdy przepracowany rok w firmie. Władze Protektora jako odprawę i odszkodowanie dla zwalnianych pracowników zobowiązały się wypłacić równowartość sześciu pensji.
Rzecznik prasowy Protektora Wojciech Kądziołka powiedział PAP we wtorek, że zarząd wystosował do związków zaproszenie na rozmowy na 9 stycznia. Dodał, że wszystkie należące do związków rzeczy zostaną im wydane.
Decyzja o likwidacji lubelskiego zakładu zapadła 29 grudnia. Wypowiedzenia z pracy otrzymało 142 osoby. Protestujący pracownicy byli oburzeni i rozgoryczeni tym, że o zwolnieniach ich nie uprzedzono, a wypowiedzenia dostali znienacka, przesłane kurierem na adres domowy.
W poniedziałek przed bramą zakładu zebrało się około stu osób. Trzymali transparenty z napisami: "Pracę obiecali wypowiedzenia dali", "Chcemy pracy i godnej płacy", "Protektor kłamie, oszuści i złodzieje". Wejścia do zakładu blokowały specjalnie ustawione barierki, które protestujący sforsowali, a ochroniarze nie zdołali ich powstrzymać. Następnie protestujący przeszli przez bramę i weszli siłą do budynku. Kilkadziesiąt osób pozostało tam na noc.
Kądziołka tłumaczył wcześniej, że decyzja o likwidacji lubelskiego zakładu jest spowodowana jego złą sytuacją finansową. LZPS od dwóch lat notuje straty - w 2010 r. wyniosły one 2 mln 800 tys. zł, a w trzech kwartałach 2011 r. - 1 mln 300 tys. zł. "Protektor specjalizował się w produkcji przetargowej, czyli dostarczał buty dla armii, dla policji, kiedy wygrał przetargi. Liczba przetargów i marżowość tych przetargów z powodu dużej konkurencji dramatycznie spadła" - powiedział.
W zakładzie w Lublinie planowane jest utworzenie oddziału, w którym zatrudnionych ma być kilkadziesiąt osób. Mają tu być produkowane buty z wykorzystaniem komponentów zamawianych z zewnętrznych firm.
Grupa Kapitałowa Protektor specjalizuje się w produkcji obuwia ochronnego, militarnego, strażackiego i trekkingowego. Oprócz zakładu w Lublinie posiada zakład w Czechach i dwa w Mołdawii. (PAP)