Przecena na giełdach przybiera na sile

Nastroje na rynkach pogarszają się w szybkim tempie. Skala przeceny w niektórych przypadkach robi się coraz bardziej poważna.

Przecena na giełdach przybiera na sile
Źródło zdjęć: © Gold Finance

05.05.2010 17:17

Nastroje na rynkach pogarszają się w szybkim tempie. Skala przeceny w niektórych przypadkach robi się coraz bardziej poważna.

Wtorkowy mocny spadek na Wall Street przez sporą część dnia nie robił na europejskich parkietach zbyt dużego wrażenia, jednak im bliżej zakończenia handlu, tym sytuacja stawała się coraz gorsza. Na pierwszym planie znów znalazły się kłopoty kolejnego kraju z grupy PIIGS. Tym razem agencja Moody’s ostrzegła przed możliwością obniżenia ratingu Portugalii. Dobre dane zza oceanu nie robiły na nikim wrażenia. O ile warszawski parkiet uniknął dziś roli „czerwonej latarni”, to nie udało się to naszej walucie, która momentami traciła wobec dolara ponad 4 proc.

Polska GPW

Po wtorkowych silnych spadkach dzisiejsza sesja na naszym parkiecie zaczęła się w niezbyt dobrych nastrojach. Wielkiej nerwowości nie było jednak widać. Indeks największych spółek tracił na otwarciu 0,25 proc., zaś WIG zniżkował o 0,4 proc. Ponad 1 proc. spadek zaliczał wskaźnik średnich firm, a sWIG80 znalazł się 0,6 proc. poniżej wczorajszego zamknięcia. Po pogłębieniu spadków w trakcie pierwszej godziny handlu, kupujący wzięli się do roboty doprowadzając około południa do niemal całkowitego zniwelowania strat przez WIG20. Na dłużej sił bykom jednak nie wystarczyło, a złe nastroje na giełdach europejskich i napływające nadal niepokojące informacje, jak chociażby o możliwości obniżenia ratingu Portugalii, nie dały żadnych szans na poprawę sytuacji. Początkowo na niewielkich plusach trzymały się walory Pekao i PKO. Nie najgorzej radziły sobie akcje Telekomunikacji Polskiej i PKN Orlen, jeśli na miano „nie najgorzej” zasługuje zwyżka o 0,2-0,6 proc. Im bliżej zakończenia sesji, tym sytuacja była coraz gorsza.
Tuż przed rozpoczęciem handlu na Wall Street nasz wskaźnik największych spółek tracił już ponad 2 proc., a pozostałe indeksy w niczym mu nie ustępowały. Akcje KGHM zniżkowały wówczas ponad 5 proc., przy obrotach przekraczających 310 mln zł. Dopiero zryw w ostatnich minutach sesji doprowadził do ograniczenia przeceny głównych wskaźników. Ostatecznie WIG20 stracił 1,56 proc., a WIG zniżkował o 1,74 proc. Indeks średnich firm zmniejszył swoją wartość o 2,35 proc., a sWIG80 o 2,15 proc. Wartość obrotów na rynku akcji sięgnęła niemal 2 mld zł i była najwyższa od trzech tygodni.

Giełdy zagraniczne

Wczorajsza sesja na Wall Street przyniosła silne spadki indeksów. Dow Jones zniżkował o 2 proc., schodząc wyraźnie poniżej poziomu 11 tys. punktów, Nasdaq spadł aż o 3 proc., zaś S&P500 stracił 2,4 proc., schodząc do poziomu najniższego od końca marca. Od szczytu z 23 kwietnia zmniejszył swoją wartość o 44 punkty, czyli o 3,6 proc. Byki ani przez moment nie były w stanie podjąć jakiejkolwiek próby obrony swoich pozycji. Żadnego wpływu na sytuację nie miały też pozytywne informacje dotyczące amerykańskiej gospodarki. Kłopoty krajów europejskich i pogłoski związane z rozszerzeniem się „greckiej grypy” zdecydowanie zdominowały nastroje. Fatalna atmosfera przeniosła się też na giełdy azjatyckie. W Dżakarcie spadek sięgnął 3,8 proc., na Filipinach 3,5 proc. i niemal 3 proc. na Tajwanie. Chiński Shanghai B-Share stracił prawie 2,5 proc., jednak Shanghai Composite zwiększył swoją wartość o 0,8 proc. i był jedynym rodzynkiem na całym kontynencie.

Na głównych parkietach europejskich przez większą część dnia panowały zmienne nastroje. Indeksy zaczęły od niewielkiej zwyżki, by już po kilkunastu minutach znaleźć się pod kreską. Około południa bykom znów udało się doprowadzić wskaźniki do poziomu nieco powyżej wtorkowego zamknięcia, jednak utrzymanie ich dłużej na plusie okazało się zbyt trudne. Wczesnym popołudniem paryski CAC40 i londyński FTSE traciły po około 0,9 proc. Stosunkowo mocno trzymał się DAX, zniżkujący zaledwie 0,3 proc. W Atenach wskaźnik tracił nieco ponad 2 proc., w Madrycie zniżka sięgała 1,6 proc. W naszym regionie liderem spadków był tracący 5,4 proc. indeks w Bukareszcie. Na parkiecie w Sofii zniżka nie przekraczała 1 proc., w Budapeszcie i Moskwie indeksy zniżkowały po około 0,5 proc. Końcówka sesji przyniosła mocniejszą przecenę. Około godziny 16.00 indeks w Atenach tracił ponad 4 proc., londyński FTSE zniżkował o 1,5 proc., paryski CAC40 o 1,3 proc., a DAX o 0,6 proc.

Waluty

Wspólna waluta wciąż traci na wartości. Po wtorkowym spadku kursu z 1,321 do 1,296 dolara, dziś do południa sytuacja była znacznie bardziej spokojna. Próba wyjścia powyżej poziomu 1,3 dolara, podjęta w południe zakończyła się jednak niepowodzeniem, a skutkiem tego było ustanowienie nowego minimum i zejście poniżej 1,29 dolara za euro. Od trzech dni nie widać nawet śladów bardziej trwałego odreagowania tej bezprecedensowej przeceny. Trudno się tego spodziewać w tym tygodniu do czasu, gdy pomoc dla Grecji nie zostanie zaakceptowana przez niemiecki parlament. Głosowanie w tej sprawie ma odbyć się w najbliższy piątek. Do tej pory można liczyć najwyżej na powstrzymanie spadku kursu wspólnej waluty.

Złoty przeżywał dziś trudne chwile. Był najmocniej przecenianą wobec dolara walutą w Europie. Tracił aż ponad 3 proc., podczas gdy drugi w kolejności forint zniżkował wobec „zielonego” o niecałe 2,5 proc. Rumuńska leja traciła 2,6 proc. Rano można było kupić dolara na rynku międzybankowym za 3,08 zł. Po południu było już o ponad 8 groszy drożej. Za euro trzeba było płacić 4,06 zł, sześć groszy drożej niż we wtorek. Kurs franka dotarł do poziomu 2,84 zł. Pod koniec dnia skala deprecjacji naszej waluty wobec dolara przekraczała momentami 4 proc. i za „zielonego” trzeba było płacić nawet 3,2 zł.

Podsumowanie

Jeszcze we wtorek część komentatorów zżymała się na tych, którzy do wczorajszych spadków podchodzili zbyt emocjonalnie. Dzisiejsza kontynuacja przeceny przy rosnących wyraźnie obrotach nie pozostawia złudzeń co do tego, że sytuacja zrobiła się dość poważna. Dwudniowa przecena, sięgająca w przypadku indeksu największych spółek ponad 130 punktów, czyli ponad 5 proc., jest tego najlepszym dowodem. Jeśli do tego dodamy dzisiejszą, sięgającą chwilami ponad 4 proc. deprecjację naszej waluty wobec dolara, niełatwo zachować stoicki spokój. Jedynym pocieszeniem może być świadomość, że ta „niezasłużona” przecena wkrótce powinna zostać skorygowana.

Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance

| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)