Rakietowa końcówka
Czwartkowe otwarcie w porównaniu do wczorajszej sesji wydawało się optymistyczne. WIG20 notował jednoprocentowe plusy i oddalił się od strefy 2040 pkt., które uznawano za barierę chroniącą przed dalszymi spadkami.
30.07.2009 17:19
Optymizm nie trwał jednak długo i kiedy zachodnie parkiety zeszły pod kreskę u nas sytuacja nie wyglądała najlepiej.
W tej pogarszającej się ogólnej atmosferze popyt niespodziewanie otrzymał prezent jakim była niższa od oczekiwań stopa bezrobocia w Niemczech. Utrzymała się ona na poziomie 8,3 proc. a więc była o zaledwie 0,1 proc. lepsza od prognoz, ale fakt że bezrobotnych ubyło najwięcej od października wystarczyło do odzyskania całego straconego przez byki terenu. Kolejne informacje o lepszych indeksach nastrojów w europejskiej gospodarce i wśród jej konsumentów nie dały już równie żywiołowej reakcji.
Następnie rynki weszły w stabilizację i wydawało się, że nic nie będzie w stanie ich z niej wyrwać. Po południu cześć amerykańskich spółek publikowała jeszcze raporty kwartalne, ale przechodziły one bez echa. Podobnie informacja o ilość wniosków o zasiłek dla nowych bezrobotnych w USA, które były odrobinę większe od oczekiwań, ale nie wprowadziły najmniejszych zmian na parkietach.
Sesja spokojnie mogła zakończyć się na dwu procentowych wzrostach, ale wtedy niespodziewanie bez żadnego konkretnego powodu WIG20 rozpoczął imponującą końcówkę. Kiedy indeks przekroczył poziom dziennych maksimów rozpoczął się prawdziwy wyścig po akcje. W zaledwie 30 min rynek wzrósł dodatkowo 3 proc. i zakończył niemal 5 proc. wzrostem. Dzięki temu WIG20 był najlepszym europejskim rynkiem i tylko jak na takie wzrosty skromny był obrót na największych spółkach. Pod tym względem o wiele lepiej wyglądała sytuacja na indeksach małych i średnich spółek. Tam obrót i ilość spółek o dwucyfrowych wzrostach przypominała najlepsze czasy hossy.
Dzisiejsze osiągnięcie WIG20 i wyjście nowe maksima pokazuje, że trend wzrostowy nadal trwa. Pytanie o korektę staje się już coraz bardziej nie na miejscu kiedy po trzech tygodniach wzrostu indeksu o 22 proc. wciąż są chętni na akcje a najważniejszy indeks S&P500 podchodzi pod kolejny istotny opór na wysokości 1000 pkt. Jeżeli tylko dziś popyt w Stanach nie sparzy się zbyt mocnym otwarciem to koniec tygodnia oraz sierpień powinniśmy przywitać równie dobrze jak czerwiec. W kontekście dzisiejszej sesji bardzo ciekawie będzie jutro po publikacji danych o spadku amerykańskiego PKB w drugim kwartale. Aż strach pomyśleć jak zareagują rynki gdyby fundamentalnie okazało się, że spadek był mniejszy od oczekiwań. Zamiast korekty będziemy mieli drugą falę hossy.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse