"Ranczo" warte 307 mln zł
Rekordowa oglądalność "Gry o tron" w USA to 6,6 mln telewidzów. To mniej więcej tyle, ile wynosi średnia liczba osób, które w zeszłym roku zasiadały przed telewizorem, gdy Pietrek zaczynał przemawiać z kultowej ławeczki. W tym roku "Ranczo" ma nieco mniejszą widownię, bo ta spadła do 6,25 mln telewidzów. Różnica jest jednak taka, że Polaków jest 38 mln, Amerykanów 317 mln.
12.05.2014 | aktual.: 10.09.2015 11:37
"Ranczo" stało się serialem kultowym. Nie ma w dziejach polskiej telewizji podobnego tasiemca (nie licząc telenowel), którego byłoby aż osiem serii, a TVP podpisało już umowę na nakręcenie dziewiątej. Emisję Serialu "Ranczo" można sprawdzić w serwisie tv.wp.pl
- Pięć serii "Rancza", piąty prezes (TVP - przy. red.). Tego serialu nie da się wyrzucić - mówił kilka lat temu jego producent Maciej Strzembosz. Dziś spokojnie mógłby te słowa powtórzyć.
Serial przynosi gigantyczne korzyści finansowe. Jak wyliczył dla WP.PL dom mediowy Lowe Media, w rekordowym 2010 roku "Ranczo" przyniosło reklamowe wpływy (według cenników) na poziomie 59,5 mln zł. Zliczając wszystkie odcinki w sumie jest to już ponad 307 mln zł. A kwota ta odnosi się tylko do reklam wyemitowanych w telewizyjnej Jedynce, nie zlicza powtórek w TVP Seriale czy TVP HD.
Cennikowe wpływy to nie czysty zarobek, ale i tak są to liczby imponujące. Choć jest kilka innych produkcji, których wpływy roczne do budżetu TVP są większe, to w jednej kategorii przygody mieszkańców Wilkowyj biją wszystkich na głowę.
- "Ranczo" to jeden z nielicznych seriali cieszących się stabilnymi oglądalnościami od startu - mówi Marek Racławski, Head of TV Department domu mediowego Lowe Media.
Koszt jednego 30-sekundowego spotu wyemitowanego przy tej produkcji to 41 tys. zł. Jedynie polsatowskie "Przyjaciółki" biorą więcej. Jak dodaje Marek Racławski, z badań wynika, że serial oglądają głównie typowi widzowie TVP 1. To osoby starsze z regionów słabiej zurbanizowanych o raczej niższych dochodach. Razem z nimi w niedzielne wieczory pojawiają się też osoby młode, co świadczy o tym, że "Ranczo" oglądają całe rodziny.
- Grupa nie wydaje się specjalnie atrakcyjna dla reklamodawców, lecz masa widzów, jaką generuje format, nie uchodzi uwadze rynku, o czym świadczy spore zainteresowanie lokowaniem produktu w serialu. Ponadto na rynku jest wiele produktów, marek i usług, które mogą być skutecznie komunikowane poprzez "Ranczo" - mówi ekspert Lowe Media.
W serialu reklamowano i masło, i lody, i czipsy, a nawet unijne fundusze. A to dodatkowe zyski. Zresztą "Ranczo" to już prawdziwy biznes. Do podwarszawskiego Jeruzala jeżdżą tabuny turystów, chcących na własne oczy zobaczyć, jak wyglądają serialowe Wilkowyje. W sprzedaży było też tanie wino Mamrot, znane właśnie z serialu.
Z kolei TVP wykorzystuje bohaterów "Rancza", kręcąc reklamowe produkcje, dotyczące problematyki unijnej. A reżyser i scenarzyści odcinają kupony, tworząc sztuki teatralne, w których występują gwiazdy tasiemca. W Łomży, Grudziądzu, czy Koszalinie nie ma żadnych problemów, by zapełnić takim widowiskiem salę gimnastyczną. Kilka miesięcy temu wypuszczono nawet książkę "Ranczo".
- Myśleliśmy razem z TVP nad grą komputerową, ale ostatecznie na razie prace zostały wstrzymane. Okazało się, że prawa do wizerunku aktorów będą zbyt kosztowne - mówi Marta Lipecka z Studia A, w którym serial powstaje.
Produkcja "Rancza" nie jest droga. Jest to około 600 tys. zł za odcinek, czyli taniej niż zrobienie show w stylu "Taniec z gwiazdami" i dużo mniej niż Rosjanie płacą za odcinek "Anna German", który wyceniono aż na 2,5 mln zł.
- Jest to solidnie wymyślony, podparty dobrym scenariuszem, z wieloma świetnymi, charakterystycznymi kreacjami aktorskimi format, świetnie trafiający w gusta widza TVP. Jest to serial pełen ciepłego humoru i co najważniejsze z happy endem - podaje przepis na sukces Marek Racławski.
Serial, choć masowy, chwalony jest nawet przez krytyków filmowych. Marta Lipecka z firmy producenckiej Studio A, gdzie powstaje "Ranczo", nie jest w stanie zliczyć wszystkich prac naukowych, które próbowały opisać fenomen popularności komedii. Wiadomo jedynie, że jest on tak mocno zakorzeniony w naszej polskiej mentalności, że prawa do "Rancza" trudno sprzedać do innych krajów. 6,5 mln widzów w Polsce musi jednak robić wrażenie. Jeśli więc nikt nie chce naszej ławeczki, to być może zrobi swoją?
- Do tej pory został sprzedany przez producenta jako format do Estonii - mówi WP.PL Jacek Rakowiecki, rzecznik prasowy TVP
Pierwsze odcinki już się kręcą. Podobno są tak dobre, jak te polskie.