Raport o pracy w Europie
Wielka Brytania, Irlandia i Szwecja
skorzystały na tym, że jako pierwsze zdecydowały się otworzyć
swoje rynki pracy dla nowych członków Unii Europejskiej - wynika z
raportu Komisji Europejskiej, podsumowującego sytuację na unijnych
rynkach pracy. Do dokumentu dotarła "Rzeczpospolita".
06.02.2006 | aktual.: 06.02.2006 09:17
Zdaniem Komisji, otwarcie rynków pracy opłacałoby się także innym krajom. Z raportu wynika, że nie spełniły się czarne prognozy o Europejczykach ze wschodu, wypierających lepiej opłacanych obywateli "starej Unii".
Żaden z trójki krajów, które zniosły ograniczenia dla cudzoziemskich pracowników, nie zanotował takiego ich napływu, który zachwiałby jego rynkiem i pozbawił pracy ich własnych obywateli. Wręcz odwrotnie, te państwa tylko na otwarci skorzystały.
_ Nowi pracownicy wyszli z szarej strefy i przyczynili się do wzrostu gospodarczego. Wykonują prace, których nie chcą podjąć się miejscowi pracownicy _ - napisała w raporcie Komisja Europejska.
_ Nie jest to żadne zaskoczenie. Korzyści z otwarcia rynków pracy są obustronne. Oni zyskują potrzebnych pracowników, a Polacy legalne miejsca pracy _ - ocenia minister pracy i polityki społecznej krzysztof Michałkiewicz.
Dziś w krajach starej Unii pracuje w sumie nie więcej nić milion obywateli z nowych państw. 12 państw Europy Zachodniej, które wciąż nie otworzyły swoich rynków pracy dla nowych krajów UE, musi zdecydować do 30 kwietnia, co zrobią dalej: czy przedłużą restrykcje, czy wpuszczą do siebie pracowników.
Polska, czechy, Słowacja i Węgry przestrzegają, że złym skutkiem utrzymywania ograniczeń może stać się rozwój szarej strefy. Potwierdza to unijny raport. "Restrykcje mogą zwiększyć nielegalne zatrudnienie" - piszą eksperci z Brukseli.
_ Poza tym w krajach, w których istnieją formalne obostrzenia, chętni do pracy znajdują sposoby na ich obejście _ - dodają autorzy cytowanego przez "Rzeczpospolitą" dokumentu. Coraz częściej np. agencje pośrednictwa najpierw znajdują Polaków chętnych do pracy w Europie Zachodniej, a potem zakładają dla nich fikcyjna firmę w Polsce, która ma prawo oferować usługi w Holandii czy Belgii. (PAP)