Reformy muszą nam się udać
Gospodarkę można reformować, nawet jeżeli koniunktura słabnie, a inflacja rośnie - uważa Leszek Balcerowicz, cytowany przez "Puls Biznesu".
Dane napływające z rynku coraz wyraźniej sygnalizują, że gospodarka zaczyna zwalniać. Silny złoty hamuje eksport i produkcję, zatrudnienie nie rośnie już tak szybko jak w ostatnim roku. W dodatku coraz mocniej daje o sobie znać kolejna przeszkoda — wysoka inflacja. Jak reformować gospodarkę w tych zmieniających się warunkach? Czym trzeba się zająć w pierwszej kolejności?
_ Reformy są najbardziej potrzebne tam, gdzie występują największe niekorzystne różnice w determinantach wzrostu między Polską a krajami szybkiego rozwoju, czyli tygrysami gospodarczymi. Łatwo jest te miejsca określić. Chodzi przede wszystkim o system socjalny, zachęcający ludzi do rezygnacji z aktywności zawodowej. Ponieważ mało ludzi pracuje (tylko 57 proc. osób w wieku produkcyjnym, a mogłoby 80 proc.), wielu żyje z owoców cudzej pracy, czyli ze świadczeń socjalnych _ — tłumaczy Leszek Balcerowicz, były wicepremier, minister finansów i prezes NBP.
Dlatego, jego zdaniem, w obecnych warunkach uwaga rządu powinna skupić się na reformach w dwóch sprzężonych ze sobą dziedzinach — rynku pracy i finansach publicznych.
_ Zwiększenie aktywności zawodowej będzie miało podwójny efekt. Z jednej strony więcej ludzi będzie pracowało na rozwój gospodarczy. Z drugiej wydatki państwa będą mniejsze, co pozwoli obniżyć podatki i deficyt finansów publicznych _ — twierdzi były wicepremier.
Zaznacza, że tylko niewielka część wydatków socjalnych w Polsce trafia do ludzi rzeczywiście potrzebujących.
Więcej w piątkowym "Pulsie Biznesu".