RFN uzależnia się od gazu
Rząd Angeli Merkel zaostrza politykę nuklearną. Może przyspieszyć zamykanie reaktorów. Skorzystają na tym najbardziej Rosja i Gazprom.
11.04.2011 | aktual.: 11.04.2011 10:26
Niemiecki rząd przygotowuje się do zmian w polityce energetycznej. Zgodnie z zapowiedzią ministra środowiska Norberta Roettgena może to oznaczać wcześniejsze, niż planowano, zamknięcie wszystkich 17 elektrowni atomowych w RFN. Według wielu analityków najbardziej korzystne byłoby to dla Rosji i Gazpromu.
Siła lobbystów
Obecnie obowiązujące rządowe plany przewidują, że Niemcy zrezygnują z energii nuklearnej do 2022 r. Data ta została wyznaczona przez gabinet Gerharda Schroedera, który wkrótce po pożegnaniu się z fotelem kanclerza RFN został szefem rady nadzorczej konsorcjum Nord Stream (budującego gazociąg z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku). Większościowym udziałowcem tej spółki jest Gazprom.
Za podjęciem decyzji o zrezygnowaniu przez Niemcy z energii nuklearnej stała m.in. Partia Zielonych, tworząca razem z socjaldemokratami rząd Schroedera. Szefem Zielonych był ówczesny minister spraw zagranicznych Joschka Fischer. Jest on obecnie konsultantem w konsorcjum Nabucco (tworzonym przez europejskie koncerny, bez udziału Gazpromu), który buduje gazociąg z Turcji do Austrii.
Rząd Angeli Merkel zaczął zapowiadać zaostrzenie polityki wobec energetyki jądrowej po katastrofie nuklearnej w japońskiej Fukushimie. Zrobił to pod naciskiem opinii publicznej i zyskał za to uznanie lobby gazowego. – To, że ludzie uznają, że powinniśmy jak najszybciej odejść od energii nuklearnej, jest godnym pochwały postępem społecznym – stwierdził Schroeder w wywiadzie dla „Die Zeit”.
Ekologiczna histeria
– Skutkiem antynuklearnego polowania na czarownice może być przyspieszone zamknięcie więcej niż siedmiu reaktorów. Dotychczas debata publiczna w Niemczech skupia się na pragnieniu rezygnacji z energii nuklearnej, a mało kto myśli o tym, co ją zastąpi – wskazuje Lueder Schumacher, analityk z banku UniCredit.
Reaktory nuklearne odpowiadają za 26 proc. niemieckiej produkcji prądu. Zdaniem analityków ich stopniowe zamykanie będzie prowadziło do większego uzależnienia kraju od importowanego gazu. Niemcy sprowadzają z zagranicy 85 procent potrzebnego im błękitnego paliwa. Około jednej trzeciej importowanego gazu pochodzi z Rosji, gdy średnia dla całej Unii Europejskiej to około 25 procent.
Na korzyść zwiększenia importu surowca z Rosji działa nie tylko antynuklearna polityka niemieckiego rządu, ale również niestabilna sytuacja na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. – Rosja jest ponownie uznawana za bezpieczne źródło gazu dla Europy. Dysponuje dużymi zasobami surowca i wygląda jak bezpieczna alternatywa wobec importu z Afryki Północnej – twierdzi Will Pearson, analityk ds. energetycznych w firmie badawczej Eurasia Group.
– Dla kanclerz Merkel polityczne kalkulacje mogą być ważniejsze niż obawa przed nadmierną zależnością Niemiec od Rosji. Kanclerz bardzo dobrze wie, kiedy Rosja może okazać się pomocna. Nikt nie spodziewał się tego, co się wydarzyło w Fukushimie, ale ostatecznie skorzystają na tym ci, którzy budują dodatkowe rurociągi z Rosji, takie jak Nord Stream – prognozuje Alexander Rahr, ekspert Niemieckiej Rady ds. Stosunków Międzynarodowych (DGAP).
Bloomberg , Hubert Kozieł