Samorządy chcą nowych lotnisk
W Polsce kolejne lotniska nie są potrzebne, ponieważ istniejące wystarczą - uważają eksperci rynku lotniczego, z którymi rozmawiała PAP. Inaczej myślą samorządowcy, którzy planują rozbudowę nawet małych lotnisk sportowych, by mogły przyjmować większe samoloty.
12.02.2014 17:09
Komisja Europejska nakazała we wtorek, by port lotniczy Gdynia-Kosakowo zwrócił 21,8 mln euro (91,7 mln zł) pomocy, jaką otrzymał od gmin Gdynia i Kosakowo. Zdaniem KE pieniądze publiczne przekazane lotnisku przyznają mu nienależną przewagę konkurencyjną, w szczególności nad lotniskiem w Gdańsku, co stanowi naruszenie unijnych zasad pomocy państwa.
Samorządy z Gdyni i Kosakowa nie zgodziły się z tą decyzją i zapowiedziały, że port i tak powstanie. Przeciwnego zdania są jednak eksperci.
- To dobra decyzja. Dobrze się stało, że Komisja wylała kubeł zimnej wody na głowy zbyt ambitnych samorządowców - powiedział PAP ekspert rynku transportowego Adrian Furgalski. - Może to ostudzi zapędy kolejnych miast. Teraz każdy chce mieć lotnisko: Kielce, Koszalin, Kołobrzeg, Nowy Sącz. Pytanie tylko, po co - dodał.
Gotowy jest już projekt budowy lokalnego lotniska w Suwałkach, rozbudowane mają być lotniska w Jeleniej Górze, Krywlanach (okolice Białegostoku) i w Płocku.
- W przypadku portu w Gdyni jak w soczewce widać, jak bardzo czasem źle pojmowany patriotyzm lokalny wpływa na decyzje, które będą przez długi czas obciążeniem dla samorządów. Mamy pod ręką przykłady Bydgoszczy i Łodzi, gdzie istniejące lotniska mają bardzo poważne problemy z pozyskaniem przewoźników i zwiększeniem ruchu pasażerskiego - ocenił w rozmowie z PAP ekspert lotniczy Krzysztof Moczulski.
Jako przykład niezbyt potrzebnego lotniska często jest podawany port w Babimoście koło Zielonej Góry. Z lotniska jest obsługiwane jedno połączenie na dobę - do Warszawy. Wykonuje je 33-miejscowy turbośmigłowy samolot. Samorząd woj. lubuskiego na promocję regionu poprzez zakup miejsc w każdym rejsie z Babimostu do stolicy przeznacza rocznie ok. 5 mln zł. W ub.r. z tego lotniska skorzystało ponad 12 tys. pasażerów, choć port może obsłużyć 150 tys.
Eksperci krytykują też pomysł rozbudowy lotniska w Radomiu, na które ze stołecznego Lotniska Chopina można dojechać w niewiele ponad godzinę. Do tej pory radomski samorząd przeznaczył na uruchomienie cywilnego portu 30 mln zł. Port ten czeka jeszcze m.in. na certyfikat Urzędu Lotnictwa Cywilnego i wpisanie do rejestru lotnik cywilnych. Rozpoczęcie regularnych połączeń pasażerskich oraz czarterów zaplanowano na czerwiec. Raz w tygodniu z lotniska wykonywane będą loty czarterowe do Egiptu.
200 mln zł ma kosztować budowa regionalnego lotniska w Szymanach koło Szczytna (woj. warmińsko-mazurskie). Według planów inwestora, czyli spółki samorządu województwa, obsługiwałoby ono pasażerów z Warmii i Mazur, a także z Podlasia oraz północnej części Mazowsza. Samorząd zakłada, iż przez pierwszych kilka lat lotnisko to nie będzie rentowne. Eksperci mają wątpliwości, czy kiedykolwiek samorząd przestanie do niego dokładać. Jak wyliczył Moczulski, przy przewadze ruchu niskokosztowego lotnisko staje się rentowne, jeśli obsługuje ok. 1,3 mln pasażerów rocznie. W przeciwnym razie skazane byłoby na wieczny deficyt, który będzie musiał być pokryty z pieniędzy samorządowych.
Problemy ma istniejący już Port Lotniczy im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy, który w 2013 r. odprawił 343 tys. 726 pasażerów, co było najlepszym wynikiem w historii. Rok 2014 zapowiada się gorzej, bo jesienią LOT zawiesił codzienne połączenia do Warszawy. Dotychczas nie udało się znaleźć operatora, który gotów będzie utrzymywać stałe połączenie lotnicze z portem obsługującym "nie mniej niż osiem milionów pasażerów rocznie", niekoniecznie z Warszawą.
Jak przypomniał Furgalski, polski rząd zapowiedział już, że nie będzie wspierać budowy nowych lotnisk. Ekspert uważa, że to słuszna decyzja. - Tuż przed Euro 2012 przepustowość portów została powiększona i jest na razie wystarczająca. Biorąc pod uwagę prognozy ruchu lotniczego dla Polski, do pomysłów budowania nowych portów możemy wrócić za jakieś 8-10 lat - zaznaczył.