Samorządy poślizgnęły się na aquaparkach
Fatalny koniec boomu na aquaparki. Najpierw wszyscy jak Polska długa i szeroka budowali je, nie licząc się z kosztami, teraz mogą w każdej chwili zbankrutować. Część miast zamyka gotowe już baseny, inne przerywają ich budowę.
22.02.2013 | aktual.: 22.02.2013 11:24
Świdnica miała projekt parku wodnego połączonego ze SPA i kręgielnią, którego realizacja miała pochłonąć 70 mln zł - pisze "Puls Biznesu". W planach było zrealizowanie budowy w formie partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP). Tymczasem radni... zlikwidowali miejską spółki, która miała być jednym z wykonawców projektu. Ich zdaniem był to jedyny sposób na uratowanie miasta przed katastrofą finansową.
Budowę aquaparku wstrzymano także w Wałbrzychu, gdzie wykonawca, Budopol Wrocław, zszedł z placu budowy, kiedy miasto odmówiło gwarancji zapłaty. Przedstawiciel tamtejszego ratusza przekonuje, że jest chęć na dokończenie projektu i miasto ogłosiło już kilkadziesiąt przetargów na dokończenie prac.
Niewesoło jest z inwestycją w Jeleniej Górze, gdzie miały powstać Termy Cieplickie. Łączny koszt miał się zamknąć w kwocie 52 mln zł (16 mln zł miało pochodzić z funduszy unijnych). Wykonawcą było konsorcjum dwóch firm Holma i Tiwawal. Niestety ta druga znajduje się obecnie w upadłości likwidacyjnej.
Rzecznik jeleniogórskiego ratusza tłumaczy, że w związku z kłopotami cały czas dochodziło do przesuwania terminu oddania obiektu. Miasto zdecydowało się ostatecznie odstąpić od kontraktu i rozpisało nowy przetarg na dokończenie inwestycji, którą zrealizowano w 70 proc. Grzegorz Rosik, prezes Miastoprojekt Wrocław - firmy, która realizowała wiele projektów tego typu w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, zauważa, że nie ma obiektów, które są kończone o czasie i bez przeszkód. Zauważa jednak, że generalnie są to bardzo trudne inwestycje. Z jednej strony budzą zainteresowanie opinii publicznej, urzędników i polityków, z drugiej - nie zarabiają na siebie i miasto potem musi do nich dokładać.
W Szczecinie nie udało się wyłonić operatora aquaparku, który miał odpowiadać za projekt, wyposażenie i zarządzanie przez 15 lat. W tym przypadku to miasto musiało wziąć na siebie koszty budowy.
Do tych, którym się udało można zaliczyć Solec-Zdrój. Tam wybudowano kompleks w ramach tzw. małego partnerstwa publiczno-prywatnego. Oficjalne otwarcie odbędzie się w piątek 22 lutego. Budowa kosztowała 16 mln zł, zaś umowę między partnerami podpisano na najbliższe 25 lat. Gmina przekazała grunt pod inwestycje i pozyskała 8 mln zł z regionalnego programu operacyjnego.
Prywatnym partnerem jest Tomasz Kaleta, laureat nagrody Gazeli Biznesu 2011. Przekonuje, że inwestycja w takim projekcie jest bardzo korzystna dla samorządu. Gmina dzięki temu tylko zyskała, obniżyło się bezrobocie, ma nowego płatnika lokalnych podatków oraz inwestycję. Umowę skonstruowano w ten sposób, że ewentualne straty bierze na siebie prywatny partner.
Jednym z istotniejszych powodów powodzenia inwestycji w Solcu-Zdroju jest fakt, że miejscowość jest uzdrowiskiem. Nie jest to typowy park wodny, lecz kompleks leczniczy z wodami siarczkowymi. Inwestor chce także wystąpić do NFZ o finansowanie leczenia ambulatoryjnego, co dodatkowo zwiększy atrakcyjność kompleksu.
Specjalizacja i szukanie nisz może być sposobem na sukces wodnych inwestycji, które są masowo realizowane w całej Polsce, często z rozmachem zbyt dużym jak na lokalne warunki.