Sarkozy: będą trzy rodzaje szczytów
Przywódcy 25 państw, w tym Polski, zgodzili się na szczycie UE na zawarcie traktatu fiskalnego z nową regułą wydatkową. Państwa spoza euro będą uczestniczyć w szczytach "17" ws. konkurencyjności, paktu oraz reform eurolandu - zapewnił Herman Van Rompuy.
30.01.2012 | aktual.: 31.01.2012 06:53
- 25 państw, które podpiszą traktat, to duże osiągnięcie, zważywszy, że strefa euro to tylko 17 państw - powiedział przewodniczący Rady Europejskiej Van Rompuy na zakończenie szczytu przywódców 27 państw UE w poniedziałek Brukseli.
Zgodnie z osiągniętym kompromisem ws. zapisów o zarządzaniu eurolandem i szczytach euro - czyli kwestii, która budziła najwięcej sporów między Francją i Polską - zdecydowano, że kraje pozostające poza eurolandem, które ratyfikują nowy traktat, "powinny uczestniczyć w szczytach dotyczących konkurencyjności oraz zmian w architekturze strefy euro, a także, jeśli to wskazane, w sprawie wdrażania traktatu przynajmniej raz w roku" - powiedział Van Rompuy.
- Więc gdy (te kraje) będą kiedyś wchodzić do euro, to według zasad, na które się zgodzą - zapewnił Van Rompuy. Dodał, że zobowiązał się też, że za każdym razem, gdy będzie zwoływał szczyty 17 państw euro, to będą je poprzedzać szczyty całej UE, chyba, że zajdą nadzwyczajne okoliczności. - Z tym traktatem utrzymujemy więc tak dużo jedności, ile się da - podkreślił.
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy tłumaczył z kolei na swojej konferencji prasowej, że w UE będą trzy rodzaje szczytów: wszystkich 27 państw członkowskich, państw paktu fiskalnego czyli euro plus, oraz państw strefy euro, jeśli tematyka dotyczy wspólnej waluty.
- To nie znaczy, że jest kilka prędkości w UE, ale są różne poziomy integracji - powiedział prezydent Francji. Pytany, jak przebiegły negocjacje z Polską ws. zapisów dotyczących szczytów euro w nowym traktacie, tzw. pakcie fiskalnym, powiedział, że "bardzo dobrze, mamy kompromis".
Nowa umowa pod nazwą "Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Monetarnej" ma zostać podpisana w marcu przez 25 krajów UE, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii i Czech. Ma wejść w życie 1 stycznia 2013 roku, przy założeniu, że do tego czasu będzie ratyfikowana przez 12 z 17 państw strefy euro.
Umowy zakłada, jak domagał się Parlament Europejski i Polska, że "najpóźniej w ciągu pięciu lat" przywódcy spróbują przenieść jej zapisy do traktatu UE, z nadzieję, że kolejny rząd w Londynie tym razem nie powie "nie" na zmianę traktatu UE - co zablokował w grudniu.
Z tego zapisu cieszył się przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso. - KE zabiegała w negocjacjach, by nie powstała żadna nowa instytucja oraz by zapewnić zgodność nowego traktatu z metodą wspólnotową i traktatami UE - powiedział.
O przyjęcie traktatu, który ma zapobiec zadłużaniu państw euro w przyszłości, zabiegał Berlin, czyli kraj, który ponosi największe koszty ratowania państw pogrążonych w kryzysie zadłużenia, z Grecją na czele. Pakt przewiduje tzw. złotą regułę, według której roczny deficyt strukturalny nie przekracza 0,5 proc. nominalnego PKB.
Choć nowa reguła wydatkowa nie będzie musiała być zapisana w konstytucjach narodowych (czego Berlin domagał się początkowo, ale ustąpił Irlandii i Holandii, by nie przeprowadzać tam referendów), to wzmocniono ją zapisami o sankcjach finansowych dla niesubordynowanych państw. Ma je orzekać Trybunał Sprawiedliwości UE - w wysokości do 0,1 proc. PKB kraju. Środki z kar płaconych przez kraje euro zasilą przyszły fundusz ratunkowy dla eurolandu EMS. (na szczycie potwierdzono też, że traktat ws. EMS zostanie podpisany na najbliższym posiedzeniu eurogrupy, co umożliwi jego wejście w życie w lipcu 2012 roku). Natomiast państwa spoza euro, które przyłączą się do traktatu i złotej reguły wydatkowej, będą płacić ewentualne kary do budżetu UE.
Z powodu obaw o reakcję rynków kraje członkowskie strefy euro nie za bardzo miały możliwość niezgodzenia się na nowy pakt. Po pierwsze obawiają się zwiększenia kosztów obsługi długu, gdyby agencje obniżyły im ratingi. Po drugie kanclerz Niemiec Angeli Merkel udało się przeforsować warunek, że w przyszłości, by skorzystać z pomocy funduszu ratunkowego dla strefy euro, konieczna będzie ratyfikacja nowego traktatu i wdrożenie złotej reguły.
Polska (jak i inne kraje spoza euro), nie mając wspólnej waluty, nie mogły zablokować przyjęcie nowej umowy, ale też nie muszą wdrażać jej postanowień, nawet jeśli ratyfikują traktat, póki nie przystąpią do strefy euro. Chyba że, jak precyzuje umowa, "wyrażą intencję, że chcą wcześniej być zobligowane postanowieniami umowy lub jej poszczególnymi elementami". Minister Jacek Rostowski mówił w grudniu, że Polska nie planuje wcześniejszego, przed wejściem do strefy euro, przyjęcia tych zasad. Powtórzył to w poniedziałek na szczycie w Brukseli.
Drugim tematem szczytu było pobudzanie wzrostu gospodarczego i zatrudnienia, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Szacuje się, że UE jest obecnie 27 mln osób bez pracy. Przyjęte wnioski ze szczytu ambitnie postulują, by każdy młody w kilka miesięcy po zakończeniu nauki znalazł pracę.
Ponadto przywódcy zobowiązali się do rozwijania unijnego rynku wewnętrznego, który wciąż ma wiele barier. Chcą "najpóźniej w czerwcu tego roku" porozumienia ws. unijnego patentu.
Jose Barroso poinformował, że KE jest gotowa do przekierowania niewykorzystanych funduszy unijnych, by skoncentrować je na celach wzrostu i zatrudnienia. Mówił o wciąż niewydanych 82 mld euro z budżetu UE na lata 2007-13, w tym 22 mld w ramach Funduszu Społecznego (czyli np. na szkolenia bezrobotnych). KE chce też, by kraje z problemami z wykorzystaniem funduszy spójności mogły je przeznaczać na gwarancje pożyczek bankowych.
Tusk: kompromis ws. szczytów euro bez pełnej satysfakcji
Kompromis ws. uczestnictwa państw spoza eurolandu w szczytach euro zawarty w pakcie fiskalnym nie daje Polsce pełnej satysfakcji - ocenił po poniedziałkowym szczycie UE premier Donald Tusk. Mimo to Polska zdecydowała się na przystąpienie do nowego traktatu.
- Celem maksimum Polski było, aby we wszystkich spotkaniach mogła uczestniczyć Polska i inne państwa spoza strefy euro - powiedział szef rządu. Przyznał, że wysokie postawienie poprzeczki było elementem negocjacji. - Gdybyśmy postawili warunki łagodniejsze, uzyskalibyśmy mniej - powiedział.
Tusk przestrzegał przed retoryką "wygrany - przegrany" ws. sporu na linii Polska-Francja o udział w szczytach euro. - Nikt nikogo nie pokonał, skoro obaj (Tusk i Sarkozy - PAP) się zgodziliśmy - powiedział premier, przyznając jednak, że poniedziałkowa dyskusja bywała "dość brutalna".
Tusk zaznaczył, że osiągnięty kompromis nie daje pełnej satysfakcji także Francji, która "zaangażowała się w wymodelowanie tego formatu, w którym grupa euro będzie miało bardzo dużo do powiedzenia na bardzo dużo tematów". Jednak w jego opinii udało się obronić ustrój instytucjonalny UE i nie została złamana zasada wspólnotowości, a dla Polski ważne też było wesprzeć innych liderów w "wysiłkach, aby ochronić strefę euro".
Tusk podkreślił, że ostatecznie został ograniczony zakres dziedzin, jakie mogą być tematem szczytów euro i np. kwestia konkurencyjności, dotycząca całej UE, nie może być przedmiotem obrad grupy euro.
- I jest druga dla nas ważna deklaracja wygłoszona przez szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, który jest także szefem strefy euro w rozumieniu paktu fiskalnego, o tym, że agenda każdego ze spotkań (także szczytów euro - PAP) będzie konsultowana z uczestnikami paktu fiskalnego - powiedział.
Premier ocenił, że pakt fiskalny daje szansę strefie euro na bardziej zdecydowane działania, choć mógł być ambitniejszy. - Dług publiczny zniknął jako ostre kryterium umowy - zauważył. Zgodnie z paktem, tylko przekroczenie deficytu uruchomi nowe (ponad te wynikające z sześciopaku) automatyczne sankcje wobec krajów euro.
- Strefa euro będzie mogła w swoim gronie omawiać tylko rzeczy, które naprawdę dotyczą jej wewnętrznych spraw - zaznaczył z kolei minister finansów Jacek Rostowski. Przyznał, że "nie ma czegoś, co chcieliśmy osiągnąć, czyli obecność wtedy, kiedy oni dyskutują swoje sprawy, ale w końcu to był dość daleko posunięty postulat". Obaj przypomnieli, że szczyty euro odbywały się przecież już wcześniej.
25 krajów już zadeklarowało, że podpisze traktat ws. paktu fiskalnego. Dwa kraje, które nie są zainteresowane, to Wielka Brytania oraz Czechy "ze względów konstytucyjnych". Jak tłumaczył Tusk czeski premier Petr Neczas obawia się o ratyfikację, do czego potrzebny byłby podpis prezydenta Czech, a ten "nie jest entuzjastą paktu". Tusk zwrócił uwagę, że ratyfikacja i wdrożenie paktu może być problemem dla rządów, które nie mają większości parlamentarnej.
Traktat ma zostać podpisany na szczycie w marcu. Umowa ma wejść w życie 1 stycznia 2013 roku, przy założeniu, że do tego czasu będzie ratyfikowana przez 12 z 17 państw strefy euro.