Skuteczna obrona amerykańskich byków
Seria złych danych zza oceanu nie doprowadziła do większych spadków na Wall Street. Trudno jednak uznać to za oznakę siły rynku. Dla Europy testem będzie reakcja na darowanie przez banki greckich długów.
01.02.2012 08:46
Publikacja danych z Ameryki napędziła trochę strachu inwestorom po obu stronach oceanu, ale do przeceny nie doprowadziła. Powstrzymała jedynie byki w Europie i zniechęciła amerykańskich graczy do kontynuacji ruchu w górę. S&P500 zniżkował o 0,05 proc., ale był to spadek już czwarty z rzędu. Korekta ma na razie rozmiar symboliczny. Uszczknęła indeksowi zaledwie 0,1 proc., ale może przybrać na sile, gdy pojawi się kolejny impuls. Przedpołudniową hossę w Europie można uznać za odreagowanie poniedziałkowych spadków, jak i jako reakcję na wyniki unijnego szczytu. W tym drugim przypadku to raczej westchnienie ulgi. Szczyt toczył się w przyjacielskiej atmosferze (jeśli nie liczyć naburmuszonych jak zawsze Brytyjczyków i kapryszących Czechów), ale tradycyjnie zakończył brakiem konkretów.
Pakt fiskalny zacznie obowiązywać za rok, pod warunkiem, że podpisze go przynajmniej 12 państw strefy euro. Wymóg niewygórowany i sugerujący, że mogą być kłopoty z przepchnięciem go na szczeblu krajów. Ciekawie byłoby, gdyby nie podpisały go kraje z grupy PIIGS. Praktycznie nie ma to znaczenia, bo oceniając ich dotychczasowe osiągnięcia, szanse, by były w stanie wymogi paktu wypełnić są niewielkie. Przykładem jest Grecja, która jeszcze nie wykorzystała pierwszego pakietu pomocy i jest w trakcie walki o drugi, a już wyciąga rękę po trzeci. Ustalono, że Europejski Mechanizm Stabilizacyjny ma zacząć działać w lipcu, ale umową w tej sprawie politycy zajmą się na następnym szczycie. Wiadomo, że będzie dysponował 500 mld euro. Nie wiadomo skąd je weźmie.
Podobno dziś możliwe jest ogłoszenie porozumienia Grecji z prywatnymi wierzycielami. Podobno zakładać ma ono zgodę na darowanie ponad 70 proc. długów. Grecja już się cieszyła. Indeks w Atenach zyskał wczoraj ponad 6 proc. Ciekawe w jaki sposób okażą radość akcjonariusze banków, które będą łykać tę pigułkę. Reakcja agencji ratingowych jest łatwa do przewidzenia. Najpierw uznają Grecję za kraj częściowo niewypłacalny, a później znów wezmą pod lupę banki.
Dziś inwestorzy będą się emocjonować analizą wskaźników aktywności przemysłu od Chin, przez Europę po USA oraz szacunkami zmiany zatrudnienia za oceanem. W przypadku Chin już wszystko jasne. Prawie, bo można sobie wybrać wersję rodzimą wskaźnika, wynoszącą 50,5 punktu i liczoną przez niezależną firmę Markit, według której wynosi on 48,8 punktu. W każdym razie w obu przypadkach mamy do czynienia z niewielkim jego wzrostem. Nikkei wzrósł o 0,1 proc., a na godzinę przed końcem handlu wskaźniki w Szanghaju zniżkowały po 0,8-1 proc. Kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy, spadające po 0,1-0,3 proc., sugerują nienajlepszy początek sesji. O jej przebiegu decydować jednak będą dane makroekonomiczne.
Roman Przasnyski
Open Finance