Szefowie tracą na oszustach
Odmładzanie się, nadawanie sobie tytułów naukowych. To najpopularniejsze oszustwa, jakich w CV dopuszczają się kandydaci do pracy. Szefowie idą na wojnę z oszustami.
28.10.2010 | aktual.: 28.10.2010 11:18
Odmładzanie się, nadawanie sobie tytułów naukowych. To najpopularniejsze oszustwa, jakich w CV dopuszczają się kandydaci do pracy. Szefowie idą na wojnę z oszustami. Coraz częściej o pomoc proszą wyspecjalizowane firmy. A tych w Polsce przybywa.
Szefowie coraz częściej wynajmują profesjonalistów do sprawdzania informacji zawartych w CV kandydata. Nic dziwnego, osoby ubiegające się o zatrudnienie, potrafią się odmłodzić, wydłużyć listę ukończonych szkół wyższych i poważnie nagiąć to, jakie umiejętności nabyli. Szefowie zaś twierdzą, że nie stać ich na zatrudnianie, a potem zwalnianie osób, które okazały się kłamcami. Wolą zlecić sprawdzenie dokumentów.
- Mam zamiar skorzystać z takiej weryfikacji podczas najbliższe rekrutacji. Ostatnio zdarzyło się, że szukaliśmy sprzedawców z doświadczeniem, przyjęliśmy 10 osób, z czego 7 w ogóle nie pracowało na kasach fiskalnych. Każda z tych osób w CV podawała, że potrafi obsługiwać to urządzenie. Ci kandydaci mówili, że chcieli się szybko douczyć, gdyby zostali przyjęci. Tyle, że nie zdążyli. Proces rekrutacji się wydłużył, musieliśmy na nowo szukać kandydatów. Inni pracownicy zaś musieli brać nadgodziny, żeby nie było przestojów. Tylko na tym straciliśmy – opowiada Feliks Knopfer, kierownik w jednej z dużych sieci supermarketów.
Czy był karany i gdzie pracował
Usługą background screeningu, czyli dokładnej weryfikacji życiorysów (firmami, które się nią zajmują są np.: Kroll Background Screening oraz Bigram). Z usług najczęściej korzystają przedstawiciele branż, w których istotne jest zaufanie do pracowników ( a więc w bankowości, ubezpieczeniach). Najczęściej szefowie proszą o sprawdzenie, czy kandydat był karany, na jakim stanowisku pracował. *Detektywi: czy kandydat ma kochanki *
- Właściwie firmy sprawdzają wszystko, na zlecenie szefa, mogą zbadać jakie oceny kandydat miał na studiach i jaką opinią cieszył się w poprzednim miejscu pracy. Tu trzeba pamiętać o tym, że kandydat musi się zgodzić na sprawdzanie danych. Szef musi uzyskać jego pisemną zgodę – twierdzi Joanna Pogórska, doradca personalny. Niektórzy szefowie zatrudniają detektywów, którzy mają sprawdzić kandydata. Nie zawsze kandydat o tym wie.
W spisach usług świadczonych przez biura detektywistyczne oprócz szukania informacji na zlecenie, sprawdzania poczynań podejrzewanych o zdradę, od dawna jest nowy punkt „sprawdzanie wiarygodności CV”. Jak mówią sami detektywi zainteresowanie tego typu usługami jest coraz większe. Najczęściej dane kandydata chcą prześwietlić szefowie, którzy szukają kogoś na swego zastępcę czy na kluczowe stanowisko w firmie. Zdarza się, że detektyw ma pozyskać informacje nie związane z pracą, np. czy kandydat ma kartę kredytową, jakim jeździ autem i czy ma kochanki.
"Zdarzyło mi się śledzić kandydata"
- Szefowie, którzy dają takie zlecenie najczęściej mówi, że chcą wiedzieć wszystko. - opowiada detektyw, który jednak prosi o anonimowość. - Telefony do dziekanatu uczelni, czy byłego miejsca pracy to minimum. Pracodawca tak naprawdę może to zrobić sam lub poprosić o to rekrutera. Wiadomo, że od detektywa chce czegoś więcej. Im wyższe stanowisko pracy, tym więcej informacji mamy zebrać. Zdarzyło mi się już śledzić kandydata do pracy. Badałem też pracownika zwolnionego z pracy, czy nie złamał zakazu konkurencji i nie wyjawił tajemnicy handlowej innej firmie.
Prześwietlaliśmy też komputer pracownika w pewnej firmie. Jego szef przypuszczał, że pracownik sprzedaje informacje o firmie. Nie łamiemy prawa, bo zabraliby nam licencję, ale nie chwalimy się zakresem naszych usług, bo dla niektórych mogą być kontrowersyjne. Pracownicy czy kandydaci nie wiedzą, że ich śledzimy. Cenę usługi i samą usługę zawsze negocjujemy z pracodawcą indywidualnie. *Ile kosztuje sprawdzenie kandydata? *
Na kompleksowym sprawdzeniu kandydata można zarobić ok. 6 tys. zł. Jeśli szef chce tylko, żebyśmy sprawdzili jak kandydat radził sobie w poprzedniej pracy, to cena wynosi około 500 zł.
Duże przedsiębiorstwa zatrudniają nawet na stałe detektywa, którego zadaniem jest zapobieganie kradzieżom i nieprawidłowościom w firmie oraz sprawdzanie wiarygodności partnerów w interesach. Co na to pracownicy? Mówią wprost: to nieetyczne i niemoralne.
- Nie może być tak, że pracownik będzie śledzony i nic o tym nie będzie wiedział. To praktyki rodem z jakiegoś totalitarnego państwa. I powinien się tym zająć Rzecznik Praw Obywatelskich. Skoro nie można instalować kamer w miejscu pracy bez wiedzy pracowników, to chyba tym bardziej nie można ich śledzić – opowiada Patrycja Majcher, PR manager w firmie elektronicznej.
Co na to Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych?
Czy to jest legalne? Pracodawca może sprawdzić informacje podane przez kandydata w CV. Ma prawo zadzwonić do byłego szefa i zapytać o referencje. Kandydat powinien też być powiadomiony o tym, że podlega kontroli. Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych twierdzi też, że dopuszczalne jest sprawdzanie komputera pracownika, który jednak powinien o tym wiedzieć.
- 34% głosujących w ankiecie „Czy detektywi powinni sprawdzać kandydatów”, odpowiedziało, że nie, nigdy. Zaś 24% odpowiedziało, że tak, ale kandydat powinien wiedzieć, że będzie sprawdzony. W ankiecie głosowało 8700 osób, sondaż przeprowadziliśmy we wrześniu ub. roku.
Krzysztof Winnicki