Sędziom Sądu Najwyższego można pozazdrościć nie tylko pensji, ale też podróży. W ramach obowiązków służbowych odwiedzali wiele miejsc na świecie. Wilno, Bratysława czy Budapeszt - to tylko niektóre z destynacji. Ich wojaże wykraczały też poza Europę. Dotarli bowiem m.in do Tajlandii, Korei Południowej czy Chin. Miało to swoją cenę, a nie wszystkim wydawanie pieniędzy przez przedstawicieli sądownictwa się podoba.