Tak łupi nas straż miejska!
Do czego obywatelom jest potrzebna straż miejska? Do niczego
23.03.2012 | aktual.: 23.03.2012 09:26
To dlatego strażnicy zamiast ścigać chuliganów, przeganiać żuli czy walczyć z wandalami całą swoją energię przeznaczają na tropienie źle parkujących kierowców, zakładanie blokad i wlepianie słonych mandatów.
Sprawdziliśmy, ile chcą od nas wyciągnąć miasta w tym roku. Najwyższą kwotę wpływów z mandatów założyli oczywiście urzędnicy z Warszawy. Stołeczny budżet ma się w tym roku wzbogacić o 24 miliony naszych złotówek. Inne miasta też szaleją – w Łodzi kierowcy mają zapłacić prawie 7, 5 mln zł, Kraków zamierza zarobić 5 milionów a Kielce 3 miliony złotych.
– To hucpa! Jak można z góry robić plany liczby wystawionych mandatów? – wściekają się kierowcy. A urzędnicy? Jak zwykle gadają bzdury, że wcale nie chodzi o polowanie na szoferów.
– Straż miejska w Gdańsku nie jest przez miasto używana jako maszynka do robienia pieniędzy – zapewnia sekretarz urzędu Danuta Janczarek (60 l.). – Od 2009 roku przychody z mandatów spadały i nie oczekujemy, by strażnicy wystawiali je tylko po to, by zasilać budżet. Mandaty wystawiane są tylko i wyłącznie w sytuacjach uzasadnionych. Nie karzemy gdańszczan na siłę - dodaje.
Skoro tak, to dlaczego Gdańsk założył w budżecie wpływ z mandatów w wysokości 2,2 mln złotych, a strażnicy dzień w dzień krążą po parkingach i ulicach, by za wszelką cenę wyrobić swoją normę?
Polecamy w wydaniu internetowym Fakt.pl:
Holendrzy cię zabiją na życzenie