Tak się zaczyna korekta
Skandal z udziałem Goldman Sachs czy paraliż transportu lotniczego w Europie mogą wystarczyć, aby przypomnieć inwestorom, że ceny akcji poruszają się w więcej niż jednym kierunku.
19.04.2010 10:06
DZIEŃ NA RYNKACH
Skandal z udziałem Goldman Sachs czy paraliż transportu lotniczego w Europie mogą wystarczyć, aby przypomnieć inwestorom, że ceny akcji poruszają się w więcej niż jednym kierunku.
O początku korekty można mówić nie tyle ze względu na najsilniejsze spadki indeksów z Wall Street od lutego, ale przede wszystkim na wyraźny wzrost obrotów na piątkowej sesji. Inwestorzy korzystający z narzędzi analizy technicznej mają podstawy by długą czarną świecę, która pojawiła się na wykresie S&P 500 (spadł o 1,6 proc.) traktować, jako zakończenie trwającej od kilku tygodni fali wzrostowej, natomiast ci, kierujący się w większym stopniu bieżącymi informacjami, mogą podpierać się np. zaskoczeniem, jakim było oskarżenie banku Goldman Sachs o nadużycia przy konstruowaniu tzw. toksycznych aktywów.
Akcje tego banku straciły w piątek na wartości 12,7 proc. i pociągnęły za sobą cały sektor finansowy (o ok. 5 proc. potaniały papiery Bank of America i JPMorgan). Amerykańska komisja nadzorująca spółki giełdowe zarzuca bankowi Goldman Sachs konflikt interesów dotyczący wyboru sekurytyzowanych aktywów - fundusz hedingowy Johna Paulsona miał sugerować, które nieruchomości wybrać jako podstawę sprzedawanych przez bank papierów CDO i jednocześnie zajmował przeciwną pozycję. Nadużycie najlepiej podsumował cytowany przez agencję Bloomberga przedstawiciel amerykańskiego nadzoru twierdząc, iż instrumenty i narzędzia, które umożliwiły oszustwo były nowe i skomplikowane, ale schemat działania jest znany od wielu lat. W ubiegłym roku Goldman Sachs zwrócił rządowe pieniądze i zarobił najwięcej pieniędzy w historii (ponad 12 mld USD). Oskarżenie o manipulację sprawiło, że tylko w ciągu piątkowej sesji opcje kupna akcji banku posiadane przez Warrena Buffeta straciły na wartości 950 mln USD. Z perspektywy zagranicznych
rynków skandal ten może być pretekstem do zasiania odrobiny wątpliwości w głowach inwestorów, którzy w ostatnich tygodniach bezkrytycznie "łykali" zbyt optymistyczne wizje kreowane przez analityków. Podobne pozwy pod adresem nie tylko amerykańskich banków prawdopodobnie są jedynie kwestią czasu.
Jednocześnie nie można wykluczyć, że niektórzy krajowi analitycy i maklerzy, zbagatelizują nie tyle znaczenie oszustw banku Goldman Sachs, co rozpoczynającą się prawdopodobnie korektę i wzrost zmienności na giełdzie. Posiadają oni bowiem motywację trudną do zignorowania, tzn. nie spłoszyć potencjalnych klientów zainteresowanych emisją akcji PZU. W poniedziałek japoński NIKKEI spadł o 1,7 proc., a indeks chińskiej giełdy spadł o 4,3 proc. Po otwarciu sesji na GPW spadek WIG20 sięgał 2 proc.
KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ
Łukasz Wróbel, Open Finance