Tesco, także w Łodzi, staje się Biedronką?
Wielkie zaciskanie pasa rozpoczęło się w sieci handlowej Tesco. Nie dość, że brytyjskie hipermarkety wdały się w rywalizację z dyskontami, to na dodatek dostawcy otrzymali propozycję obniżenia cen, nawet o jedną czwartą. Zapowiadają się trudne negocjacje, a konkurencja już bierze odwet.
15.11.2008 | aktual.: 15.11.2008 09:28
Oficjalne pismo z Tesco wywołało prawdziwe trzęsienie ziemi u jednego z wiodących producentów żywności w naszym województwie. Szefowie przedsiębiorstwa nie zgadzają się na żądanie obniżenia cen od 5 do 20 proc.
_ Takie posunięcie zniweczyłoby sens ekonomiczny produkcji _- przyznaje przedstawiciel firmy. _ Rozmowy z sieciami handlowymi zawsze są trudne, ale proponowane warunki są dla nas nie do przyjęcia. Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia. Nie możemy obniżać cen tylko dlatego, że nasz partner przyjął takie założenie. _
Właściciel kolejnego koncernu jest skłonny negocjować ceny z Tesco, ale dotyczące jedynie wybranego asortymentu. _ W pozostałych przypadkach nie ma to uzasadnienia _- kwituje plany sieci.
Żądania cenowe zbiegły się w czasie z kampanią promocyjną "dyskontowe ceny w Tesco", w ramach której obniżono ceny 1000 produktów.
Nie wszystkim klientom podoba się nowa strategia. Aldonę Szyszko z Łodzi irytują nowe porządki, które od niedawna obserwuje w sklepie.
_ Mam wrażenie, że Tesco nieźle zaciska pasa _- mówi łodzianka. _ Sklep coraz bardziej przypomina już nie hipermarket, a sklepik osiedlowy czy dyskont. Towar jest powykładany na paletach, wieczorami oszczędza się na oświetleniu i w markecie i na parkingach. Na półkach w oczy rzucają się tańsze produkty. _
Przedstawiciele Tesco swoje działania tłumaczą kryzysem. _ Obowiązkiem naszej firmy jest więc szukać takich rozwiązań, które pomogą klientom przetrwać trudniejsze warunki rynkowe _- informuje Michał Kubajek z biura prasowego sieci.
Działania Tesco bacznie obserwuje konkurencja, która już rozpoczęła kontrofensywę. Na billboardach w całym kraju pojawiły się reklamy Biedronki pod hasłem "Udawać biedronkę, a być biedronką to wielka różnica". Przedstawiciele największej w kraju sieci dyskontów, należącej do portugalskiej firmy JMD, nie chcą jednak przyznać wprost, że ich akcja jest odpowiedzią na działania Tesco.
_ Kampania ma na celu wzmocnienie wizerunku Biedronki jako lidera cenowego na rynku _ - zastrzega Anna Sierpińska, dyrektor ds. marketingu i komunikacji JMD.
Zdaniem ekspertów, polski rynek handlowy znacząco się zmienia, a sieci przygotowują się do kryzysu.
_ Właściciele sklepów zaczynają obawiać się, że połączenie niższych dochodów klientów i wyższych cen bezpośrednio przełoży się na spadek obrotów _ - tłumaczy Andrzej Maria Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, zrzeszającej duże sieci handlowe. _ Konkurencja odbywa się na trzech poziomach: jakość towaru, cena oraz kompozycja oferty. Obecnie nacisk kładziony jest na produkty dyskontowe, po które sięgają kupujący. Z drugiej strony, rozwijana jest też oferta drogich towarów - dla osób, które nie mają kłopotów finansowych. _
Alicja Zboińska
POLSKA Dziennik Łódzki