Tydzień konsolidacji na eurodolarze
Po silnym osłabieniu na początku tygodnia, polska waluta weszła w fazę konsolidacji. Kurs EUR/PLN w ciągu dwóch dni wzrósł z poziomu 3,7000 do 3,8500, USD/PLN natomiast zwyżkował z 2,9300 do 3,0600.
21.11.2008 17:14
W następnych dniach złoty poruszał się w korytarzu 3,7900-3,8600 względem euro, a w stosunku do dolara w paśmie wahań 3,0100-3,0800. W najbliższym czasie kurs polskiej waluty będzie zależał od kierunku ewentualnego wybicia pary EUR/USD. Spodziewane jest dalsze umocnienie dolara, trudno natomiast przewidzieć dynamikę tego ruchu. Spadek kursu EUR/USD będzie działał deprecjacyjne na złotego nawet w średnim terminie.
Krótkoterminowo natomiast osłabienie polskiej waluty będzie następowało na fali oczekiwań na obniżkę stóp procentowych w Polsce. Do tej pory bowiem Rada Polityki Pieniężnej powstrzymywała się przed bardziej radykalnymi posunięciami i krajowa stopa procentowa pozostaje wciąż na wysokim poziomie 6,0%. Brak zdecydowanego działania ze strony RPP jest związany między innymi z koniecznością spełnienia przez naszą gospodarkę kryterium inflacyjnego – jednego spośród kryteriów konwergencji warunkujących przyjęcie nowych członków do strefy euro. Według tego kryterium średnioroczny zharmonizowany wskaźnik wzrostu cen (HICP) nie powinien przekraczać o więcej niż 1,5% średniej wskaźnika HICP dla trzech krajów Unii Europejskiej o najniższej inflacji.
Od pewnego czasu inflacja w Polsce mierzona średniorocznym zharmonizowanym wskaźnikiem cen waha się wokół dopuszczalnej granicy, która według najnowszych danych Eurostatu wynosi 4,2%. Wskaźnik HICP dla Polski wyniósł natomiast w październiku 4,3% i przekracza nieznacznie wartość graniczną. Ponadto inflacja w Polsce wciąż znajdowała się zdecydowanie powyżej celu, jaki zakłada Rada Polityki Pieniężnej. Cel inflacyjny kształtuje się na poziomie on 2,5%, tymczasem wskaźnik wzrostu cen w październiku wyniósł 4,2%.
Rada Polityki Pieniężnej wstrzymywała się długo z obniżkami stóp procentowych, ponieważ perspektywy wzrostu gospodarczego, pomimo kryzysu wydawały się niezagrożone. RPP obawiała się, iż obniżając stopy, jak to czyniły pozostałe gospodarki, przy wysokim w poziomie tempa wzrostu PKB, może spowodować jeszcze większą presję inflacyjną. Jak się jednak okazuje, spowolnienie dotknie również polską gospodarkę, a związany z tym spadek popytu konsumpcyjnego i inwestycyjnego doprowadzi do spadku presji inflacyjnej. Wyhamowanie gospodarki potwierdzają dane makroekonomiczne, jakie napłynęły na rynek w minionym tygodniu.
Bardzo znacząco spadła dynamika produkcji przemysłowej – w stosunku miesięcznym nastąpiła zniżka z 17,4% do 2,9%. Istnieje duże prawdopodobieństwo obniżenia perspektywy tempa wzrostu PKB w 2009 roku z obecnie szacowanych 3,5-4%. Od strony inflacyjnej, ceny producentów zniżkowały w październiku w względem września o 0,1%, inflacja konsumentów natomiast wzrosła nieznacznie miesiąc do miesiąca – z 0,3% do 0,4%, w stosunku rocznym jednak spadła do 4,2%.
Według przewidywań Ministerstwa Finansów inflacja może wrócić do celu do połowy 2009 roku. Ponadto wyhamowało tempo wzrostu przeciętnego wynagrodzenia z 10,9% we wrześniu do 9,8% w październiku, co może sugerować przyszły spadek presji inflacyjnej. W obecnej chwili istnieje szansa na obniżkę stóp procentowych – analizując oprocentowanie kontraktów FRA, można powiedzieć, iż rynek spodziewa się cięcia stóp procentowych o około 50 punktów bazowych na początku przyszłego roku. Oczekiwania na obniżkę kosztu pieniądza w obecnym momencie działają w kierunku osłabienia złotego, szczególnie że pozostałe kraje regionu już dokonały poluźnienia polityki pieniężnej.
W minionym tygodniu kurs eurodolara poruszał się w wąskim paśmie wahań na poziomie 1,2550 – 1,2700. Pod koniec tygodnia dopiero przyszło umocnienie dolara, które jednak nie doprowadziło do bardziej zdecydowanego ruchu na parze EUR/USD, a jedynie przesunęło korytarz wahań o figurę w dół. Eurodolar wciąż czeka na sygnał do wybicia – najprawdopodobniej nadejdzie on ze strony rynku giełdowego.
Inwestorzy zdyskontowali już bowiem fakt, iż gospodarki wysokorozwinięte pogrążają się w recesji, a region emerging markets nie uniknie negatywnych skutków kryzysu. Negatywne dane makroekonomiczne nie mają więc już tak znaczącego wpływu na rynek, jak jeszcze miesiąc temu. Amerykańskie indeksy natomiast zeszły już poniżej poziomów swoich pięcioletnich minimów i w najbliższym czasie powinno rozstrzygnąć się, czy spadki będą kontynuowane, czy też nastąpi odbicie.
Dalsza zniżka będzie działała w kierunku umocnienia dolara – w ostatnim czasie bowiem problemy amerykańskich spółek, szczególnie z sektora finansowego nasilają proces spieniężania aktywów zagranicznych banków i powrót kapitału do Stanów Zjednoczonych, co z kolei wpływa na aprecjację USD. Miniony tydzień udowodnił natomiast, iż kryzys nie ograniczy się jedynie do sektora bankowego, ale poprzez sferę realną będzie wpływał na sektor przemysłowy. W obliczu poważnych problemów stanęły amerykańskie koncerny motoryzacyjne. Tak zwana Wielka Trójka z Detroit – General Motors, Chrysler oraz Ford zaapelowała do Senatu o wsparcie finansowe o wartości 25 mld dolarów. Spółki borykają się z kłopotami z płynnością, ponieważ spadek popytu wewnętrznego powoduje spadek sprzedaży samochodów. Wysokie koszty stałe, niemożliwe do obniżenia w krótkim terminie w obliczu spadającego wolumenu sprzedaży, a także zobowiązania emerytalne koncernów, o redukcji których w ogóle nie może być mowy, spowodowały, iż Wielka Trójka ma obecnie
duże problemy z płynnością.
Prezesi koncernów przestrzegli, że brak wsparcia może wiązać się dla nich z zagrożeniem bankructwem. Projekt pomocy nie został jednak przeforsowany, ponieważ senatorzy uznali, iż najpierw chcą zobaczyć plan restrukturyzacji spółek, a dopiero potem zadecydować o przyznaniu im wsparcia finansowego. Kłopoty sektora samochodowego, uświadamiają inwestorom, iż kryzys już „rozlewa się” poza sektor bankowy – informacje o kłopotach kolejnych spółek mogą zatem spowodować, iż spadki na giełdach będą kontynuowane. Nawet jeśli wsparcia na poziomie pięcioletnich dołków zostałyby wybronione, należy przygotować bardziej na konsolidację niż wybicie w górę, co również będzie działało korzystnie na dolara. W tym przypadku jednak, umocnienie powinno być zdecydowanie mniej dynamiczne.
Zniżka amerykańskich indeksów w okolice silnych oporów, doprowadziła do dalszego spadku popytu na transakcje typu carry trade. W minionym tygodniu sprowadziło to kurs USD/JPY do wartości 94,50 i umocniło jena względem dolara do poziomu nie notowanego od trzynastu lat.
W obliczu globalnego spowolnienia gospodarczego oraz spadku eurodolara, obserwowanego na koniec tygodnia, zniżkowała również cena ropy naftowej. Wspomniany wyżej spadek popytu na samochody w USA oraz pogarszające się prognozy gospodarcze dla największego konsumenta surowca na świecie – Stanów Zjednoczonych, spowodowały przebicie psychologicznego wsparcia na wykresie notowań „czarnego złota” na poziomie 50 dolarów za baryłkę.
W najbliższym czasie wpływ kondycji giełd amerykańskich na globalny rynek finansowy będzie szczególnie silny. W pierwszej kolejności zadecyduje ona o dalszym kierunku ruchu pary EUR/USD oraz dynamice tego ruchu. Kierunek wybicia eurodolara wpłynie z kolei na rynek surowców oraz ruchy na pozostałych parach walutowych.
Joanna Pluta
Departament Doradztwa i Analiz
DM TMS Brokers S.A.