"Atrakcje są bardzo kosztowne". Przez deszcz turyści wydają więcej
Deszczowe dni skutecznie wyganiają wczasowiczów z plaż. Turyści rozrywek szukają w innych miejscach, co sprawia, że wydają więcej niż zaplanowali. - Po prostu musimy chodzić po mieście i wydawać pieniądze – na lizaki, gofry, pamiątki - tłumaczą w rozmowie z "Faktem".
Deszczowa aura nad polskim morzem sprawia, że turyści muszą szukać innych form rozrywki niż plażowanie. Jak podaje "Fakt", rodziny z dziećmi szczególnie odczuwają finansowe skutki niepogody. Zamiast kąpieli w morzu, wybierają drogie atrakcje miejskie.
W Kołobrzegu jedna kulka lodów kosztuje 10 zł, przejażdżka diabelskim kołem to wydatek 40 zł od osoby, a rejs statkiem - 65 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biedronka rozpycha się na Słowacji. Czy jest taniej niż w Polsce? Sprawdzamy
"Brak słońca oznacza brak zabaw w piasku i kąpieli w morzu, a to wymaga od nas, rodziców, zapewnienia dzieciom innych form rozrywki. Niestety, te atrakcje są bardzo kosztowne" - przyznała w rozmowie z "Faktem" mieszkanka Leszna, która nad morze przyjechała z mężem i córką.
Branża noclegowa załamana pogodą
Powody do narzekań mają także właściciele hoteli i pensjonatów. Kiepska pogoda sprawiła, że wiele osób odwołało rezerwacje tuż przed planowanym urlopem.
Zadzwonił mężczyzna, który był już u mnie kilka razy z rodziną, że nie przyjedzie i chce teraz zwrotu zaliczki. Miał przyjechać w środę i zostać do niedzieli. To już kolejny. Przecież na ZUS mi nie starczy. Rezerwacje mam na sam sierpień - powiedziała WP Finanse pani Irena znad Bałtyku.
Prezes biura turystycznego Nekkera Maciej Nykiel przyznał natomiast, że proces rezerwacyjny wyglądał nieco inaczej w tym roku, a wielu klientów decydujących się na wyjazd w Polsce podejmuje decyzję w ostatniej chwili, kierując się różnymi motywami, m.in. warunkami pogodowymi.