Umiarkowana przecena na Wall Street
Główne nowojorskie indeksy giełdowe zakończyły środową sesję na minusie, choć przez większą część dnia notowały zwyżki. Przyczyną zwrotu nastrojów na Wall Street były obawy o następstwa wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej dla branży energetycznej.
09.06.2010 | aktual.: 10.06.2010 07:38
Indeks 30 największych amerykańskich spółek Dow Jones Industrial Average stracił 0,41 proc. (40,73 pkt) i zakończył notowania na poziomie 9899,25 pkt. W południe wskaźnik ten był nawet o 1,26 proc. na plusie.
Wskaźnik Standard & Poor's 500 zniżkował o 0,59 proc. (6,31 pkt), do 1055,69 pkt.
Indeks Nasdaq Composite osłabił się o 0,54 proc. (2158,85 pkt), aby zakończyć sesję na poziomie 2158,85 pkt.
Notowane w Nowym Jorku akcje koncernu naftowego BP zanurkowały o 15,8 proc. Od 20 kwietnia, gdy w Zatoce Meksykańskiej eksplodowała i zatonęła kontrolowana przez spółkę platforma wiertnicza, od czego rozpoczął się nie zatamowany do dziś wyciek ropy naftowej, walory te tąpnęły o ponad 50 proc.
Zarząd koncernu zapewnia, że dysponuje wystarczającymi środkami finansowymi, aby zażegnać katastrofę ekologiczną. Rynki jednak zdają się tracić w to wiarę. W środę dało się słyszeć opinie analityków, że BP nie będzie w stanie wypłacić dywidendy a w ciągu miesiąca może mu grozić bankructwo.
W środę traciły również walory banków. Obejmujący je indeks KBW zniżkował o 0,8 proc.
- Akcje koncernów naftowych są w portfelach wielu inwestorów, gdy więc tak mocno tanieją, ludzi opanowują nerwy - tłumaczył powody przeceny na szerszym rynku akcji Peter Boockvar, strateg akcyjny w spółce Miller Tabak.
Zwyżki głównych amerykańskich indeksów akcyjnych w pierwszych godzinach notowań analitycy przypisują m.in. wystąpieniu prezesa Rezerwy Federalnej Bena Bernanke przed komisją budżetową Izby Reprezentantów. W swoim przemówieniu uspokajał on, że kryzys fiskalny w strefie euro tylko nieznacznie uderzy w tempo ożywienia w amerykańskiej gospodarce. Podkreślił jednak, że poprawa na rynku pracy będzie następowała powoli. (PAP)