W Dellu strach chorować

Wróciła do pracy po operacji woreczka żółciowego. Lekarz zakazał jej przez dwa miesiące podnoszenia przedmiotów cięższych niż 10 kg. Pracodawca zamiast znaleźć jej na ten czas inne stanowisko pracy, wręczył jej wypowiedzenie.

25.05.2010 | aktual.: 25.05.2010 09:37

34-letnia Renata pracowała w łódzkiej montowni komputerów koncernu Dell od trzech lat.

- Starałam się wykonywać pracę jak najlepiej. Nigdy nie było na mnie skarg. Pracowałam na linii produkcyjnej - opowiada łodzianka. - Kłopoty ze zdrowiem zaczęły się zupełnie niespodziewanie. Trafiłam z woreczkiem żółciowym do szpitala, od razu zawieziono mnie na stół operacyjny. Zabieg się udał, ale lekarz wypisał mi na dwa miesiące zakaz dźwigania przedmiotów cięższych niż 10 kg.

Pani Renata postanowiła wrócić do pracy. Liczyła, że na te dwa miesiące dostanie stanowisko, na którym nie będzie trzeba dźwigać ciężkich przedmiotów.

- Są takie w fabryce, więc nie wymagałam żadnego cudu - opowiada kobieta. - Zostałam jednak wezwana do kadr, gdzie wręczono mi wypowiedzenie z adnotacją o utracie zdolności do wykonywania pracy.

Przedstawiciele Della nie chcą komentować sprawy.

- Jeżeli nasza była pracownica twierdzi, że została zwolniona niesłusznie, to przecież są instytucje, na przykład sądy, gdzie może dochodzić swego - mówi Rafał Branowski, rzecznik łódzkiego oddziału Della.

Kamil Kałużny z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi tłumaczy, że pracodawca ma, niestety, prawo dobierać sobie stuprocentowo zdrowych pracowników.
- Nie ma przepisów zakazujących zwalniania chorych. Ale szef musi przestrzegać jednego warunku: wypowiadając umowę o pracę, musi podać powód swojej decyzji. Pracownik może natomiast w ciągu 7 dni odwołać się od niej do sądu - podkreśla Kałużny.

Była pracownica montowni komputerów na łódzkim Olechowie jest załamana.

- Nie stać mnie na chodzenie po sądach. Dell może pozwolić sobie na najlepszych prawników. Nie mam z nimi szans. Muszę szybko znaleźć nową pracę, bo nie będę miała z czego żyć - mówi kobieta.- Niestety, takich ludzi jak ja jest w Dellu więcej. Od kiedy wiadomo, że fabrykę przejmie tajwański Foxconn, zwolnienia są na porządku dziennym. Ludzie boją się chodzić na zwolnienia lekarskie, by nie stracić pracy.

W montowni komputerów na łódzkim Olechowie pracuje około tysiąca dziewięciuset osób. Fabryka produkuje laptopy, desktopy i serwery. W ostatnich tygodniach wypowiedzenia dostało aż 200 pracowników. Mówi się, że zwolnienia mają związek ze zmianą właściciela i sprzedażą fabryki.

• imię łodzianki zostało zmienione na jej życzenie.

Polecamy wydanie internetowe "Dziennik Łódzki"

komputerwypowiedzeniedell
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)