W pracy już nie wolno dyskryminować!
Od nowego roku wchodzi w życie ustawa, która zakazuje dyskryminacji ze
względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie, światopogląd,
niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną. Ustawa chroni przed dyskryminacją m.in. w pracy.
31.12.2010 | aktual.: 31.12.2010 09:09
Ustawa wprowadza do polskiego prawa przepisy dyrektyw Unii Europejskiej, których niepełne wdrożenie zarzucała Polsce Komisja Europejska. Precyzuje, w jakich sytuacjach nierówne traktowanie jest przestępstwem, a w jakich różnicowanie poszczególnych grup obywateli jest dopuszczalne.
Ustawa nie dotyczy sfery życia rodzinnego i prywatnego. Nowe przepisy nie będą także odnosić się do reklam i dzieł artystycznych, bo ich zastosowanie pogwałciłoby istniejącą w Polsce wolność słowa.
Ustawa zagwarantuje każdemu równy dostęp do towarów, usług oraz zabezpieczenia społecznego, z wyjątkiem ustaw emerytalnych, co oznacza, że nadal będzie istniała w Polsce możliwość różnicowania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn.
Ustawa chroni przed dyskryminacją w pracy nie tylko pracowników etatowych, ale także osoby uczestniczące w rekrutacji i szkoleniach oraz wykonujące dla pracodawcy zadania w ramach umów-zleceń i umów o dzieło.
Firmy ubezpieczeniowe będą nadal mogły stosować zniżki bądź zwyżki wobec konkretnych grup kierowców, np. kobiet lub osób do 25. roku życia, o ile z wyliczeń firmy wynika, że dana grupa kierowców powoduje mniej lub więcej wypadków. Właściciel firmy nie będzie mógł odmówić wykonania usługi, powołując się na stereotyp na temat jakiejś grupy obywateli, np. firma transportowa nie będzie mogła zastrzec, że będzie wozić tylko osoby o określonym kolorze skóry. Nie będzie można jednak powoływać się na przepisy ustawy w życiu prywatnym, a więc właściciel mieszkania będzie mógł wynajmować swój lokal np. tylko osobom bezdzietnym.
Każdy, wobec kogo zasada równego traktowania została naruszona, będzie miał prawo do odszkodowania.
Co więcej, w takich sprawach nie będzie stosowana zasada domniemania niewinności, czyli osoba oskarżona o dyskryminację musi udowodnić, że się jej nie dopuściła. Zgodnie z zaleceniami UE, ustawa wyznacza organ, który będzie zajmować się monitorowaniem oraz promowaniem zasady równego traktowania. W Polsce będzie nim Rzecznik Praw Obywatelskich, a nie, jak w wielu innych krajach, osobny urząd. Według krytyków tego rozwiązania, może ono okazać się sprzeczne z zagwarantowaną w konstytucji niezawisłością urzędu RPO, a także okazać się trudne w realizacji bez rozbudowania tej instytucji. Zgodnie z ustawą, pozostanie także urząd Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania.
Ustawa budzi wątpliwości konstytucyjne; jeszcze podczas prac w komisjach niektórzy posłowie zapowiadali zaskarżenie jej do Trybunału Konstytucyjnego. Wcześniej ustawę negatywnie oceniło kilkadziesiąt organizacji pozarządowych, zrzeszonych w Koalicji na Rzecz Równych Szans.
Zdaniem wiceprezeski Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego Karoliny Kędziory ustawa wprowadza do polskiego prawa nowe przepisy, które wzmocnią ochronę przed dyskryminacją, pomogą m.in. w dochodzeniu odszkodowań. Jednak stopień, w jakim chroni przed dyskryminacją, jest absolutnym minimum, jakiego wymaga UE.
"Problem w tym, że nie wszystkie grupy chronione są w takim samym stopniu w różnych obszarach. Np.ochrona przed dyskryminacją w edukacji dotyczy jedynie rasy, narodowości i pochodzenia etnicznego.
Nie ma tam np. niepełnosprawnych, którzy są często dyskryminowani pod tym względem. Podobnie jest, jeśli chodzi o dostęp do towarów i usług, nierozwiązana więc pozostaje np. kwestia korzystania z bankomatów przez osoby niewidome" - powiedziała Kędziora w rozmowie z PAP.
Jak dodała, pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska tłumaczyła podczas prac nad ustawą, że ma ona implementować do polskiego prawa dyrektywy UE. Jednak, jak podkreśla Kędziora, trwają już prace nad nową dyrektywą, która wzmocni ochronę przed dyskryminacją. Oficjalnie Polska tę inicjatywę popiera, jednak nie skorzystała z okazji, by w ustawie antydyskryminacyjnej dać temu wyraz i pójść krok naprzód.
"Sukcesem jest to, że w końcu mamy przepisy antydyskryminacyjne poza kodeksem pracy, które wypełniają minimum ochrony, do której zobowiązuje nas członkostwo w UE. Z drugiej jednak strony, większość państw członkowskich minimum to traktuje jedynie jako punkt wyjścia. W naszej konstytucji jest napisane, że mamy prawo być równo traktowani, a nie: równo traktowani bez względu na niektóre cechy" - przekonywała Kędziora.
Zwróciła także uwagę na ustanowienie RPO niezależnym organem czuwającym nad przestrzeganiem zasady równego traktowania. "Dopisano kilka zdań w ustawie o RPO tymczasem wzorem regulacji dyrektyw europejskich organ ten ma określone i rozbudowane zadania. Nie wyobrażam sobie, jak mają być zrealizowane bez rozbudowy urzędu, zatrudnienia większej liczby pracowników i zwiększenia budżetu" - dodała. Zaznaczyła, że jeśli KE stwierdzi, że ten organ nie działa prawidłowo, będą nam grozić kolejne postępowania, a w konsekwencji wysokie kary finansowe.